ALK.2%. Wrzesień to już w zasadzie końcówka lata, więc dla
mnie to ostatni dzwonek, by napić się radlera, ponieważ jakoś nie jestem
przekonany o słuszności picia takich piw zimą.
Wydaje mi się, że boom na piwa z lemoniadą powoli
mija, jednak nie ulega wątpliwości, że swój udział w rynku te piwa mają
(szczególnie w miesiącach letnich).
Okocim Radler Grejpfrut z Limonką to jedyna koncernowa
nowość w tym sezonie. Mimo to długo się wzbraniałem przed tym piwem. Może ja
jestem jakimś odmieńcem rasowym, ale ja po prostu nie lubię grejpfruta! Nie
lubię i już.
Zanim przejdę do degustacji rzućmy jeszcze okiem na skład.
Sok z limonki, sok z grejpfruta, sok z cytryny, sok z pomarańczy, ekstrakt
cytryny i ekstrakt pomarańczy. Bez obaw, są także mniej apetyczne dodatki:
naturalny aromat, barwnik – koncentrat czarnej marchwi (chyba jakaś zgnita ta
marchew była), syrop glukozowo-fruktozowy oraz stabilizatory, których nie chce
już mi się wymieniać. Nie pozostaje nic, jak tylko życzyć mi smacznego ;>
Żeby nalać jakiegokolwiek radlera z pianą większą niż kilka
milimetrów, trzeba mieć zręczność gibona białorękiego, której rzecz jasna ja
nie posiadam. Piana była niska, grubo ziarnista i zniknęła zupełnie zanim
zdążyłem trzykrotnie nacisnąć spust migawki w moim aparacie.
Różowe piwo jest odpowiednio wysycone dwutlenkiem węgla jak
na ten styl (czyt. jest bardzo mocno wysycone).
Mimo kilku składników, co do których miałem pewne obawy,
trunek ten pachnie świeżo i naturalnie. Przeważa w nim oczywiście nuta
dojrzałego grejpfruta czerwonego, ale w tle pojawia się też odrobina limonki i
czerwonej pomarańczy. Całość wypada całkiem nieźle, rześko i owocowo.
W smaku grejpfrut również odgrywa dominującą rolę, przy czym
piwo nie jest gorzkie, jak ww. owoc. Powiedziałbym raczej, że jest ono
słodko-kwaśne. Występuje tu całkiem nienajgorszy balans, który mimo wszystko
jest troszkę przesunięty w stronę słodyczy. Poza grejpfrutem doszukałem się
tutaj jeszcze nieśmiałych akcentów cytryny i dojrzałej pomarańczy. W skrócie:
dobrze zbalansowany mix owoców cytrusowych.
Obawiałem się tego piwa, a tymczasem okazuje się, że nie
taki diabeł straszny jak go malują. Mimo dominacji grejpfruta, radler ten nie
jest nadmiernie jednowymiarowy. Cytrusową kwaskowość doskonale równoważą
słodkie niuanse, czyli syrop glukozowo-fruktozowy, który jest w tym przypadku
tańszym zamiennikiem cukru.
Piwo wypiłem. Nie powiem, że ze smakiem, ale bez większych
zahamowań. Nadal jednak twierdzę, że nie lubię niczego, co zawiera w sobie
ślady grejpfruta.
Ps. Wujek Google powiedział mi w tajemnicy, że czarna
marchew jest to jedna z odmian marchwi zwyczajnej ;p
OCENA: 6/10
CENA: 2.49ZŁ (Inter Marche)
CARLSBERG POLSKA
Komentarze
Prześlij komentarz