Przejdź do głównej zawartości

IV DEGUSTACJA PIW - DRY & FOREIGN EXTRA STOUT


Wstęp


Dzisiaj na całym świecie leją się miliony hektolitrów czarnego stoutu. Po raz czwarty na świecie, a trzeci w Polsce obchodzimy International Stout Day. O co chodzi z tym świętem pisałem pokrótce w ubiegłym roku, tak więc nie będę się powtarzał i nadaremno strzępił języka (w sumie to klawiatury).
Częstochowska społeczność Bractwa Piwnego postanowiła ten dzień uczcić w sposób możliwie najdostojniejszy – degustacją stoutów. Po co kosztować jednego stouta, skoro można kilka lub kilkanaście? Co prawda całe to wydarzenie miało miejsce dzień wcześniej, ale co ja biedny poradzę, że spotkania mamy tylko w środy?

Stout to tradycyjne, ciemne irlandzkie piwo, które wyewoluowało wprost z porteru.
Stout znaczy w nieco archaicznym angielskim „mocny”. Początkowo słowa tego używano w odniesieniu do angielskiego porteru – wersję piwa o większym stężeniu ekstraktu i alkoholu nazywano wówczas stout porter. Jako oddzielny styl stout zaistniał około roku 1820, gdy w Anglii, a zwłaszcza w pobliskiej Irlandii brązowy słód służący do produkcji porteru, zastąpiono słodem jasnym z domieszką palonego, niesłodowanego jęczmienia i czarnego słodu barwiącego. Oznaczało to jednak zmiany w profilu smakowym piwa, wprowadzając elementy charakterystyczne dla palonego ziarna, czyli słynną stoutową wytrawność.
Obecnie istnieje cała rodzina stoutów, do których zalicza się dry stout, imperial russian stout, milk(sweet) stout, extra foreign stout, oatmeal (owsiany) stout, american stout oraz oyster (ostrygowy) stout. Istnieją również kombinowane wersje dry stoutu spod znaku chocolate stout, czy coffee stout, ale oficjalnie nie są one stylami uznawanymi przez BJCP.

W naszym panelu degustacyjnym ocenialiśmy piwa w stylu dry stout oraz extra foreign stout – jest to mocniejsza i bardziej treściwa odmiana tego pierwszego.


Dry Stout

Parametry wg BJCP:
-         ekstrakt początkowy 9-12,4%
-         alkohol objętościowo 4-5%
-         goryczka 30-45 IBU

Aromat
Mocno wyczuwalne aromaty kawowe i palonego jęczmienia. Możliwe są również delikatne nuty kakaowe, czekoladowe lub drugoplanowe zbożowe. Estry słabo wyczuwalne lub brak. Brak diacetylu. Aromaty chmielowe od niskich do zupełnego ich braku.

Barwa
Kolor jest nieprzezroczysty i waha się od ciemno-czarnego do brązowego wraz z rubinowymi refleksami.

Piana
Piana jest gęsta, brązowa, względnie żółtobrązowa, długo utrzymująca się. To element charakterystyczny tego gatunku piwa.

Smak
Piwo jest umiarkowanie palone wraz z lekką do umiarkowaną kwasowością. Cechuje się wytrawnym kakaowym finiszem, który pochodzi od palonego zboża. Może zawierać smaki gorzko-słodkiej albo gorzkiej czekolady odczuwalnej na podniebieniu i utrzymującej się aż do finiszu. Elementy wpływające na balans mogą zawierać także wyczuwalną kremowość. Owocowość i chmielowość mogą być od średnio-niskich stężeń do ich zupełnego braku. Brak również diacetylu.

Goryczka
Goryczka pochodzi zarówno od chmielu, jak i palonego ziarna. Jej moc waha się od średniego do wysokiego poziomu.

Odczucie w ustach
Treściwość jest średnio lekka do średnio pełnej wraz z kremowym charakterem. Nagazowanie niskie do umiarkowanego. Mimo stosunkowo wysokiej goryczki i dużego zasypu zbóż ciemnych, to piwo w odczuciu jest niesamowicie gładkie. Odczucia treściwości mogą być różne w zależności od gęstości piwa. Piwa lżejsze będą posiadały niższą treściwość. Mogą zawierać lekkie odczucie ściągania wynikające z użycia palonego zboża, ale ostrość nie jest mile widziana. 



Foreign Extra Stout

Jest to mocniejsza, gęstsza i bardziej treściwa wersja dry stouta, warzona z większym udziałem słodu i chmielu, co dawało trwalsze piwo, nadające się na eksport do regionów tropikalnych, należących dawniej do imperium brytyjskiego. Jest to raczej szeroki styl stouta, może być zarówno owocowy i słodki oraz wytrawny i gorzki. 

Parametry wg BJCP:
-         ekstrakt początkowy 13,8-18,2%
-         alkohol objętościowo 5,5-8%
-         goryczka 30-70 IBU

Aromat
W piwie występują umiarkowane do wysokich akcenty palonego zboża, może także posiadać aromat kawowy, czekoladowy i lekkie nuty spalenizny. Owocowość od średniej do wysokiej. Niektóre wersje mogą posiadać aromaty słodkości, melasy, lukrecji i suszonych owoców lub winne. Mocniejsze wersje mogą mieć element alkoholowe (ale nigdy nie powinny być ostre albo zagłuszające inne aromaty). Niuanse chmielowe od słabych do braku. Diacetyl niski lub brak.

Barwa
Kolor od bardzo głęboko brązowego do czarnego. Klarowność przeważnie ciężka do dostrzeżenia przez głęboki kolor (jeśli nie jest nieprzeźroczyste to powinno być klarowne).

Piana
Piana jest wysoka, żółtobrązowa do brązowa, długo utrzymująca się.

Smak
Wersje tropikalne mogą być słodkie bez mocnych smaków palonych i goryczki, posiadają dużo estrów owocowych oraz gładkie smaki ciemnych słodów. Wersje eksportowe mogą być bardziej wytrawne, skłaniają się do posiadania niższych estrów i bardziej palonego charakteru. Cechy palonego zboża i słodu mogą być umiarkowane do mocnych. Smaki palone obydwu wersji mogą smakować kawą, czekoladą, albo delikatnie spalonym zbożem. Można także wychwycić lekkie (lub brak) smaki chmielowe oraz bardzo niski (lub brak) diacetyl.

Goryczka
Wersje tropikalne cechują się średnio niską goryczką, natomiast wersje eksportowe posiadają bardziej uwydatnioną, mocną goryczkę, często posiadającą rumowe posmaki.

Odczucie w ustach
Średnio pełna do pełna treściwość, często z gładkim kremowym charakterem. Piwo może posiadać rozgrzewające odczucia od obecności alkoholu. Nagazowanie od umiarkowanego do umiarkowanie wysokiego.


Degustacja


Przypominam, że próbki (jak zawsze) były całkowicie anonimowe, wiedzieliśmy jedynie, który ze stylów aktualnie oceniamy. Punktacja odbywała się zgodnie z arkuszem ocen PSPD, a głównymi wyznacznikami cech obydwu rodzajów stoutu były powyższe informacje, opracowane przez BJCP.
Do testu wybrałem 10 piw, a mówiąc ściślej tyle udało mi się zdobyć w jednym mieście i w pewnym krótkim odstępie czasu. Preferencją są rzecz jasna polskie browary, dlatego tylko dwie sztuki pochodzi z zagramanicy. Siedem trunków to dry stouty, a trzy  foreign extra stouty.
Głównym i największym problemem było zebranie odpowiednio dużej grupy piw jednego rodzaju, dlatego też zdecydowałem się degustować jednocześnie dwa odmienne (choć podobne) style. Wśród nich był coffee stout i stout czekoladowy, jak je określili sami producenci. Oczywistą oczywistością było wrzucenie ich do jednego worka razem z wytrawnymi przedstawicielami gatunku. Sporym zmartwieniem była dla mnie natomiast odmieniona Hera (coffee milk stout), która ze względu na obecność laktozy w teorii nie może konkurować w jednym rzędzie z dry stoutem. Jednakże Marcin Ostajewski z Olimpu osobiście przekonywał mnie, że piwo jest zdecydowanie bardziej coffee, niż milk, co zresztą widzę po recenzjach wielu blogerów. Summa summarum więc, Hera również znalazła się w grupie stoutów wytrawnych, co jak się później okazało było strzałem w dziesiątkę. Z racji parametrów natomiast Belfast, O’Hara’s Leann Folláin oraz Noc Kupały tworzyły skąpą grupę foreign extra stoutów.


Po zliczeniu wszystkich punktów od dziesięciu degustujących w skupieniu osobników obojga płci, stwierdza się, co następuje:
1.     Hera (Browar Olimp) – 36,7 pkt.
2.     Podróże Kormorana – Coffee Stout (Browar Kormoran) – 36,1
3.     O’Hara’s Leann Folláin (Carlow Brewing Company) – 35,3
4.     Ortodox Stout (AleBrowar) – 29,8
5.     Sean (Browary Regionalne Wąsosz) – 28,4
6.     Belfast (Browar Jabłonowo) – 28
7.     Jurajskie Stout Czekoladowy (Browar Na Jurze) – 26,9
8.     Noc Kupały (Browar Perun) – 26,5
9.     Królewskie Tajemnice (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – 20,1
10.  Guinness Original (St. James's Gate Brewery) – 19,8


Wnioski

I co? Kopary opadły, no nie? (kopary, nie Kopyry ;p).
Okazuje się, że dodatek ziaren kawy okazał się kluczowym zabiegiem, jeśli chodzi o zmiecienie konkurencji pod dywan. Nowa, zmieniona w stosunku do pierwowzoru Hera nie miała cienia litości i z dumą zajęła najwyższe miejsce na podium (mimo, że to połączenie coffee i milk stouta). Wszyscy zgodnie stwierdzili, że piwo wygrało zasłużenie, a jego cudowny i diabelnie intensywny aromat kawy i palonego ziarna niemal całkowicie przysłaniał symboliczne laktozowe niuanse.
Podobnie było z Browarem Kormoran, tyle tylko, że tutaj nie było żadnych mlecznych wtrętów, bo i nie mogło ich być. Również bardzo dobrze zaprezentował się gość z Irlandii, co świadczy o wysokim poziomie międzynarodowego kooperanta Browaru Pinta.
Największym szokiem dla nas okazała się natomiast sromotna klęska kultowego Guinnessa, który dla wielu osób na całym świecie stanowi niedościgniony wzór i archetyp dry stouta. Jak to możliwe, że ten międzynarodowy symbol stylu znalazł się na szarym końcu, ustępując miejsca polskim konkurentom? Otóż z tym piwem ewidentnie było coś nie tak. Z pewnością było mocno utlenione, ale przede wszystkim wybitnie stęchłe z wyraźną obecnością mokrej szmaty i siarki. Do końca daty ważności pozostawało jeszcze osiem miesięcy, na zewnątrz nie ma przecież drakońskich upałów, a od zakupu (miesiąc temu) trzymałem je w piwnicy, więc raczej nie ma szans na zepsucie się. A jednak bez cienia wątpliwości piwo było wadliwe, praktycznie nie nadawało się do picia. Dziwna to rzecz, ale to się faktycznie wydarzyło.
Muszę jeszcze wspomnieć o wyrobie Browaru Perun, który mimo, że był smaczny, to zajął odległe miejsce. W sumie było to bardzo fajne piwo, ale niestety mało stylowe i dlatego musieliśmy być bezwzględni. Wyraźne zielone, chmielowe nuty w smaku i zapachu oraz nad wyraz intensywna chmielowa goryczka to niestety nie są pożądane cechy dla stouta.


Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe relacje z naszych degustacji – zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...