Witajcie moje kochane piwoludki. Słońce, upały,
skwar, spocone dupy – generalnie lato w pełni. Zatem przynajmniej dziś odkładam
portery bałtyckie na bok i sięgam po coś typowo letniego (choć w sumie wiosną i
jesienią też bym tym nie pogardził).
Browar Nepomucen jakoś rzadko gości na moim blogu i
naprawdę nie mam pojęcia jaki jest tego powód. Może za dużo tych browarów po
prostu jest na rynku? W każdym bądź razie wiem, że ekipa ze Szkaradowa piwa
robi dobre. Jeszcze nigdy się na nich nie zawiodłem. Tak trzymać :)
Tym razem na mój stół wędruje tegoroczna nowość
Charlotte. Jak głosi dopisek jest to Apple
Pie Ale. Jak już połamaliście sobie języki, próbując poprawnie wymówić ów
anglosaski zlepek słów, to napiszę Wam teraz o co tu chodzi. Piwo to swoim profilem
ma upodobnić się do szarlotki. Tak, do naszej babcinej, tudzież maminej
szarlotki z jabłkami i cynamonem. No, albo do tej z American Pie, ale to
skojarzenie zostawiam świntuszkom.
Żeby piwo kojarzyło się z ciastem z jabłkami, to
trzeba oczywiście dodać do niego jabłka i choćby cynamon. Nie inaczej zrobił
właśnie Nepomucen. Spójrzmy co z tego wyszło.
Uuuuułłaaaa… No, efekt naprawdę jest zdumiewający.
Widać, że nie żałowali składników. Cynamon bucha ze szkła, że mało nosa nie
rozwali. Jabłuszko też jest. Takie bardziej pieczone niż świeże, czyli w sumie
wszystko się zgadza. Na dalszym planie dopiero majaczy lekka i zwiewna
słodowość w typie herbatników i biszkoptów. Świetnie to pachnie. Intensywnie,
niebywale świeżo, rześko i apetycznie. W tle odnalazłem jeszcze ździebko
cytrusów oraz białych owoców. Nie dziwota, wszak piwo nachmielono nową falą.
Z wyglądu nic zaskakującego, ale pod warunkiem, że
na dnie butelki zostawi się ogromne złoże dużych farfocli, będących jak mniemam
w głównej mierze kawałkami dodanych jabłek. Piwo jest bardzo jasne, takie blado
złote, wręcz żółte bym powiedział. No i mętne, co jest sprawą bawet bardziej
oczywistą niż rozczarowanie ekipą Niemiec, czy Brazylii na tegorocznym
mundialu.
Pijemy. Tu również mamy szarlotkę w płynie. W
zasadzie to taka powtórka z aromatu. Sporo tu wyraźnego, choć nie narzucającego
się cynamonu, uzupełnionego świeżym pieczonym jabłkiem. Ale słodko nie jest.
Raczej bardziej kwaskowo bym powiedział. Piwo pije się szybko, wręcz duszkiem.
Sprzyja temu owa kwaskowość, jak również odpowiednie, czyli średnie wysycenie.
Słód i całe te ciastka i herbatniki trzymają się z boku. Zupełnie w tle
natomiast można doszukać się jeszcze odrobiny jankeskich chmieli pod postacią
limonki, cytryny i ociupinki białych owoców. Sumarycznie smakuje to niezwykle
wybornie i oryginalnie. Jak mówiłem – w sam raz na lato.
Strasznie udany eksperyment odprawił tutaj Browar
Nepomucen. Piwo Charlotte w rzeczy samej przypomina szarlotkę! Nie ściemniam. Do
tego jest genialnie pijalne, okrutnie rześkie, świeże i pachnące. Doskonale
gasi pragnienie, wchodzi gładko, jest lekkie w odbiorze i super zbalansowane.
Goryczki co prawda tu nie uświadczysz, ale słodowość jest naprawdę mocno
cofnięta do defensywy. Gdyby miało trochę niższy woltaż, również sesyjność
byłaby jego mocnym atutem. Nie odbiera mu to jednak bycia trunkiem cholernie
smacznym i godnym zainteresowania każdego kraftpijcy, szukającego w piwie
nowych smaczków.
OCENA: 8/10
CENA: 5.99ZŁ (Kaufland)
ALK. 4.9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.11.2018
BROWAR NEPOMUCEN
Komentarze
Prześlij komentarz