Długo musieliśmy czekać na kolejne dwa imperialne
portery z Bytowa, oj długo. Gdzieś chyba koło roku. No, ale ku mojej uciesze
doczekaliśmy się w końcu. Gdyby nie uszy, śmiałbym się teraz dookoła głowy
;>
Tak dla przypomnienia. Bytów Browar Kaszubski w
kooperacji z Browarem Rockmill postanowił stworzyć serię sześciu imperialnych
porterów bałtyckich. Każdy inny. Zaczęli od podstawki, drugim był ‘bałtyk’ z
kawą i solą. Trzecie piwko testuję dzisiaj, a jego wyróżnikiem jest dodatek
wanilii. Wszystkie te piwa nazwane są literami. Gdy ułożymy wszystkie sześć w
kolejności w jakiej powstały, to otrzymamy słowo „Porter”. Fajne nie? :)
Warto tu jeszcze wspomnieć, że receptury tychże
rarytasów są dziełem samego Andrzeja Milera, więc oczekiwania gawiedzi są
naprawdę spore.
„R” Imperial Porter prócz wanilii zawiera w sobie
jeszcze kilka innych ciekawie zapowiadających się składników. Są to płatki
owsiane, słód pszeniczny i jęczmień palony – składowe częściej spotykane w
RISach, ale i w porterach są mile widziane.
Piwo pieni się jak opętane przez samego Belzebuba
(aż mi wyskoczyło ze szkiełka). Kolor czorta też się zgadza, bo czarne to to
jak diabli. Piana zawiesista, niebywale drobna, zbita i puszysta, koloru
cappuccino. Opada cholernie wolno, osadzając na ściankach sowite firany. No
pięknie i apetycznie to wszystko wygląda.
W smaku czuć prawilną gęstość oraz wysoką pełnię. W
końcu 25 ballingów to nie w kij dmuchał. Piwo jest też przyjemnie gładkie na
podniebieniu, widać że płatki owsiane zrobiły robotę. Bałem się, że wyjdzie z
tego bardziej ruski Stout niż porter
bałtycki, ale na szczęście moje obawy się nie potwierdziły. Pełno to mlecznej
czekolady, pralinek i kakaowych akcentów. Jest porterowo i to mi się podoba.
Drugi plan to eskalacja lekko palonych słodów i kawy zbożowej. Dalej mamy
przypieczoną skórkę chleba, ciemne pieczywo razowe oraz odrobinę lukrecji i
wanilii, która jednak moim zdaniem trochę zawodzi. Wg mnie dodatek w piwie
powinien być mocno wyczuwalny, ale nie aż tak, by piwo zdominować. Tutaj natomiast
wanilia zamyka całą stawkę, co mnie nieco zasmuciło. Nie jest to słodkie piwo,
bowiem do gry szybko włącza się odpowiednio dobrana goryczka o fajnym
czekoladowo-opiekanym sznycie. Wielki plus należy się również za świetnie
ukryty woltaż. Piwo jest bardzo dobrze ułożone z ledwo co zauważalnym
alkoholem, który lekko rozgrzewa moje trzewia. Smaczne to, ale w żaden sposób
odkrywcze.
Spójrzmy teraz co tam kryje się w aromacie. Z
pewnością jest lepiej. Może nie dwie klasy wyżej, ale mamy tu cudowną woń
suszonych owoców, którą wprost uwielbiam w porterach bałtyckich. Są śliweczki,
rodzynki i suszone daktyle. Świetna sprawa :D I to wszystko całkiem wyraźne,
wręcz namacalne. Robotę odwala też tutaj ogrom mlecznej czekolady, wspieranej
przez słodkie pralinki oraz kakao. Ciemne słody zbytnio się nie pchają nie
piedestał. Asystują im nuty razowego pieczywa, melasy, cukru trzcinowego i
wanilii, która tutaj jest troszkę bardziej wyrazista, co mnie bardzo cieszy. Całość
została podszyta subtelną wonią likieru czekoladowo-owocowego. Sam alkohol
ponownie zasługuje na spore pochwały. Jest szlachetny i ułożony, świetnie
koresponduje z resztą towarzyszy. Bardzo fajnie się to wącha. Jestem naprawdę
pod wrażeniem :)
Trzeci z serii imperialnych porterów z Bytowa i
Rockmilla to kawał porządnego piwa. Jest treściwe, wielowątkowe, bardzo pełne w
smaku, prawilnie gęste i gładkie. Przy tym też dobrze zbalansowane i ułożone o
wyczuwalnym, ale zupełnie nie przeszkadzający alkoholu. Wanilia co prawda
trochę zawodzi, ale to w sumie jedyny mankament, który zauważyłem. Nie ukrywam,
że to właśnie aromat ciągnie piwo na wyższy poziom, bo sam smak jakiś
rewelacyjny nie jest (zwykły, porterowy, choć dobrze skomponowany). W każdym
razie piwo polecam. Warte swojej ceny.
OCENA: 8/10
CENA: 14.99ZŁ (Z Innej Beczki)
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.03.2020
BROWAR BYTÓW & BROWAR ROCKMILL
Komentarze
Prześlij komentarz