Przejdź do głównej zawartości

BORYS KULOODPORNY z Browaru Dziki Wschód


Dziś na blogu dzień wyjątkowy. Nie, nie zmieniam formuły, nie piję piwa z gównem, a team Piwa Naszego Powszedniego wciąż pozostaje jednoosobowy. Chodzi o bardziej prozaiczną rzecz, jaką jest debiut Browaru Dziki Wschód :)
Mój dzisiejszy gość to kontraktowiec z Lublina. Wiadomo – Lublin bliski memu sercu. W końcu to siedziba mojego dawnego województwa. Łączą mnie z nim także cudowne lata studiów, gdy człek miał 20 złoty w kieszeni i musiał za to przeżyć cały tydzień i jeszcze obskoczyć ze dwie imprezy (alkoholowe ma się rozumieć). Trza było se jakoś radzić…
Ale, nie o tym miało być. Borys Kuloodporny jest przecież tematem tegoż wpisu. Mamy tu RISa chmielonego nową falą. Z 24º Blg wyciśnięto tylko 9% alko, czyli dość nisko odfermentowało. W zasadzie o samym piwie nie ma co więcej nawijać, bo to taki mega zwyczajny imperialny stałt. Warzony w Browarze Beer Bros, ale nie wiem, czy Dziki Wschód robi tam wszystkie swoje piwa.
Sama etykieta nie wywołuje u mnie większych emocji. Tragedii nie ma, ale jakiegoś szału również. Po bokach mamy podane wszystkie niezbędne informacje, więc nie jest źle. Rzetelność przede wszystkim :)


Już podczas przelewania zapachniało mi prześlicznie amerykańcami, bowiem Borys Kuloodporny kusi niemiłosiernie swoim uwodzącym aromatem. Jeśli lubisz czarne jak smoła RISy, a do tego nowofalowe chmiele, no to będziesz ukontentowany.
W smaku piwo jest niezmiernie gładkie, takie wręcz puszyste, aksamitne i misiowate (płatki owsiane nigdy nie zawodzą). Pełno tu słodko-gorzkiej czekolady, różnej maści pralinek i gorzkiego kakao, które kojarzy mi się z jakimś ciastem czekoladowym. W drugim akordzie do stawki dołącza dość wyraźna kawa bez cukru oraz przyjemnie palony słód. O tak, paloność jest naprawdę duża. Borys to piwo tęgie i charakterne. Kawowo-palona goryczka wjeżdża z buta i bez żadnego ostrzeżenia walcuje nam kubki smakowe. Jest naprawdę duża, sroga i bezkompromisowa. Utrzymuje się długo, ale nie jest alkoholowa. Z łatwością, a może nawet i z pewną nadwyżką równoważy słodową podstawę. Hopheadzi pewnie już mają mokro w gaciach ;> Amerykańskie chmiele robią tutaj co najwyżej za statystów. Gdzieś tam w oddali majaczy niby subtelny cytrus i żywica, ale jak dla mnie te doznania są trochę za słabe. Finisz jest cholernie długi, palony, z pewną dozą popiołu na podniebieniu. Alkohol został tutaj świetnie schowany. Pojawia się tylko na chwilę i to w naprawdę niewielkim stężeniu. Jest szlachetny i solidnie ułożony. Nie można mu nic zarzucić, a wręcz trzeba pochwalić. Sumarycznie smakuje to niezwykle zadziornie. Dawno nie piłem tak wyrazistego, a jednocześnie prostego w konstrukcji RISa.

Wyglądem piwo nie zaskakuje absolutnie wcale, choć będzie się podobać. Jest czarne jak dupa diabła tasmańskiego. Pieni się nad wyraz dobrze. Beżowa piana jest niebywale apetyczna, zbita, gęsta, drobna i zarazem puszysta. Utrzymuje się dłużej niż ustawa przewiduje. I like it!
W zapachu mamy już nieco odmienne doznania. Co prawda też jest wyjątkowo, też jest zadziornie, też jest szalenie wyraziście i charakternie. Aromat bucha ze szkła, niczym Wezuwiusz, gdy niszczył słynne Pompeje. Mam jednak wrażenie, że tutaj amerykańskie chmiele jakby się obudziły. Są wyraźne cytrusy, a nawet słodkie owoce tropikalne typu mango, czy marakuja i liczi. Mamy też niezwykle przyjemną woń kwiatów, czego nie było w smaku. Czarna strona Borysa została w tym elemencie bardziej uśpiona, choć wciąż nie można mu odmówić palonego charakteru, podszytego zauważalną nutą świeżej kawy, palonych słodów i gorzkiej czekolady. W tle hasają akcenty chmielu, popiołu, pieczywa razowego oraz brownie. Niby prosty to zapaszek, ale jakże przyjemny. Po pewnym czasie pojawia się też czekoladowy likier o łagodnym, a tym samym szlachetnym usposobieniu. Alkohol jest naprawdę dobrze wkomponowany w całość. Czuć, że to mocne piwo, ale w żadnym wypadku, nic nas tu nie gryzie w nozdrza.
Borys Kuloodporny to strasznie pełne w smaku piwo, bardzo esencjonalne o wybitnie degustacyjnym charakterze. Okrutnie gładkie, aksamitne i wytrawne w odbiorze. Sroga goryczka konkretnie masakruje nam buzię. Tak więc fani słodyczki raczej nie mają tu czego szukać. Alkohol jest obecny, ale w takiej formie żadnej krzywdy nam nie zrobi, dając jednocześnie poczucie obcowania z mocnym, acz dobrze ułożonym trunkiem.
Piwo konkretne, piwo agresywne, buńczuczne, ostre. Ciężko będzie o nim zapomnieć. Brawo Browar Dziki Wschód!
OCENA: 8/10
CENA: ok 10ZŁ
ALK. 9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.04.2019
BROWAR DZIKI WSCHÓD//BROWAR BEER BROS

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...