Przejdź do głównej zawartości

Letnia edycja RIS In Peace z AleBrowaru. Czy śliwka zrobiła robotę?



Dawno nie gościł u mnie AleBrowar. No dawno. Bardzo sobie cenię tego rzemieślnika, ale po prostu jakoś tak wyszło. Ostatnim piwkiem od nich, recenzowanym na łamach niniejszego bloga był ichni RIS In Peace (edycja pierwsza, czyli zimowa z początku 2017 roku). Bo jak wiecie drogie dzieci, AleBrowar wprowadził do swojej oferty serię RISów z różnymi dodatkami. Po jednym na każdą porę roku. Piwo bazowe jest zawsze to samo, a co kwartał dorzucają do niego po prostu jakiś inny dodatek. Sprytne to, ale moim zdaniem trochę tym sposobem poszli na łatwiznę. Klepią co trzy miesiące to samo piwo, a głowią się tylko nad jego urozmaiceniem. No, ale nie o tym miał być ten wpis przecież.
Celowo odpuszczałem sobie z AleBrowaru te różne milkszejki i inne dziwne wynalazki, ale jak trafił mi się ruski Stout, to nie mogłem obok niego przejść obojętnie. Jest to edycja Summer 2017 z dodatkiem śliwki. Po prostu. Śliwka ma robić tutaj robotę. Nie piszą, że wędzona, więc zakładam, że była świeża. Nie piszą jaki to konkretnie gatunek, ale można domniemywać, że chodzi o węgierkę. No, bo chyba kurna nie wrzucili mi tutaj małych żółtych mirabelek!? Gdzieś po drodze ominąłem wersję wiosenną 2017 z kwiatem czarnego bzu. No trudno. BTW jest już dostępna edycja jesienna zamykająca serię czterech piw z 2017 roku. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie proszony jest o kontakt w tej sprawie ;)


Dobra, pora trochę pomlaskać, skupić się i wyciągnąć wnioski. Czy śliwka zrobiła robotę? Owszem! Czuć owoce i to właśnie śliwkę węgierkę wskazałbym na pierwszym miejscu. Na dalszym planie czai się jeszcze nieco rodzynek, świeżych ciemnych winogron oraz garść suszonych daktyli. Naprawdę bardzo owocowy RIS z tego wyszedł. Taki słodki poniekąd, przyjemnie deserowy. Jest tu sporo czekoladowych klimatów, jest wyraźne kakao, drogie pralinki, są palone słody, przypieczona skórka chleba razowego i łagodna kawusia. Ogólnie rzecz biorąc jak na RISa, to tej paloności jest niewiele, no ale wspomnieć trzeba było. Finisz jest długi, lekko owocowy, ale też subtelnie czekoladowy. Kawowa goryczka trzymana jest w ryzach. Nie ma jej zbyt wiele, ale nie można powiedzieć, aby piwo było za słodkie, czy mdłe. Alko jest znakomicie ukryte. Pijąc zapomniałem nawet z jakim mocarzem mam do czynienia. Wielkie brawa! Wysycenie jest raczej niskie, czyli taki jak Pan Bóg przykazał. Piwo wielowątkowe, gładkie, niebywale ułożone, takie puszyste, aksamitne, strasznie smaczne, deserowe w smaku. Oh yeahhhhh….. :D
Do wyglądu przyczepić się nie sposób, chyba że jest się jakimś pierdolonym estetą. Piwo jest czarne i w miarę klarowne. Piana obecna, choć niewysoka. No, może jakbym lał z trzeciego piętra, to byłoby jej więcej, ale ja lałem tak normalnie, po ludzku. Beżowa w barwie, dość drobna, puszysta, umiarkowanie trwała. Tyle w tym temacie.

Czas zapuścić kinola do szkła. A jest co wąchać muszę przyznać. Aromat jest mocny i zdecydowany (coś jak kopnięcie młodego ogiera). Dosyć słodko tu, wyraźnie owocowo i deserowo. Taka troszkę powtórka ze smaku. Jest przyjemna śliweczka (świeża, nie suszona), są rodzynki, ciemne winogrona, suszone daktyle oraz figi. Fani owocowych estrów mogą dostać podwójnego orgazmu, więc uważać! Dalej mamy trochę ciemnych klimatów – opiekane słody, lekką kawę, czekoladę deserową, gorzkie kakao, ciemne pieczywo, prażony słonecznik i szczyptę lukrecji. Na złożoność tego bukietu naprawdę nie można narzekać. Zapaszek wali po nosie, aż miło! Bardzo przyjemnie się to wącha. Co ciekawe żadnego alkoholu tu nie czuję. Powaga. Prawie dyszka alko, a wącha się to jak jakiegoś Dunkela. Mistrzostwo jeśli chodzi o ułożenie. Drugie miszczostwo za wielowątkowość!
RIS In Peace Summer 2017 to piwo pod paroma względami niebywałe. Rzeczona śliweczka na bank zrobiła dobrze na podniebieniu wszystkim fanom tego owocu. Naprawdę dawno już nie spotkałem żadnego mocnego piwa z tak porządnie rozbudowanym owocowym profilem (pomijam piwa z sokiem). Druga niebywała rzecz to doskonale ukryty etanol. No kurczę pije się to wyśmienicie. Szybko i gładko. Nic nie piecze, nic nie drapie, nic nie drażni, nawet nie grzeje! AleBrowary RIS to trunek na wskroś ułożony, bardzo pełny w smaku, cholernie wielowątkowy, treściwy z balansem w kierunku słodyczki. W rzeczy samej nie jest to napitek zadziorny i agresywny. Raczej grzeczny, potulny i taki delikutaśny. Do rany przyłóż i patrzaj, czy się szybko goi ;p Kto, co lubi, ale dla mnie jest to piwo bliskie ideału.
OCENA: 9/10
CENA: ok 16ZŁ
ALK. 9,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.05.2018
ALEBROWAR

Komentarze

  1. Ja się trochę zawiodłem; no może jakby jeszcze poleżało ale generalnie cała seria ris in peace coś mi nie podchodzi

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

Łomża Jasne (zielona butelka) vs Łomża Jasne (brązowa butelka)

  Na blogu było już porównanie Perły Chmielowej i Namysłowa Pils w brązowych i zielonych butelkach. Pora więc uczynić to samo z piwem Łomża Jasne, które zrobiło się szalenie popularne w ostatnich latach. Mimo różnych flaszek, teoretycznie są to te same piwa, ale jak pokazała praktyka, rzeczywistość może być zgoła odmienna. Nie ma tu jakiejś wielkiej historii z tym związanej. Mniej więcej od pół roku w Żabce można nabyć Łomżunie Jasną w brązowej butelce zwrotnej. Dotychczas jak sądzę, była ona dostępna tylko wokół komina. Taka sytuacja ma miejsce także w przypadku Perły Chmielowej. Z jakiegoś powodu jednak Van Pur postanowił to zmienić. Dzięki czemu w całym naszym kraju cebulactwem płynącym, możesz kupić także brązową butlę. To koniec opowieści „Z mchu i paproci”. Degustację porównawczą czas zacząć. Łomża Jasne (zielona butelka) Złociste i klarowne piwo okryło się średnio obfitą pianą. Dość drobną, puszystą i umiarkowanie trwałą. Łomża z zielonej flaszki smakuje całkiem ...