"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porządnie wyleżakowanych
piw (minimum 4-letnich), które pojawiają się
na blogu mniej więcej
raz na miesiąc w okresie
jesienno-zimowym.
Dziś kolejna odsłona „Mojej Piwniczki”. Zapewne
spora część z Was z językiem na brodzie wyczekuje kolejnego wpisu z tej serii.
Tak samo jak ja, jesteście ciekawi jak czas zmienił kolejne piwo. Czy stało się
lepsze, niż świeża wersja? Czy stało się wręcz odwrotnie? Jak już wiecie z tym
bywa różnie, raz w poprzek, raz podłużnie… ;p
Porter Witnicki to bardzo rzadko spożywane przeze
mnie piwerko. Częściej już sięgam po Black Bossa, choć z nim również jest mi
nie po drodze. Swoją drogą ponoć jest to jedno i to samo piwo, więc nie ma się
zbytnio nad czym rozwodzić.
Porter bałtycki jest taką perełką w koronie Browaru
Witnica, słynącego przecież z całej palety wad swoich wyrobów - masełko, DMS,
metal, siarka, w sumie z pół tablicy Mendelejewa się tu znajdzie. Oczywiście
„czarne złoto” z Witnicy nie należy do czołówki polskich porterów bałtyckich.
Broń Boże! No, ale z drugiej strony piwem złym nie jest i basta. Spokojnie
można je wypić bez najmniejszego grymasu na twarzy. Tak naprawdę ciężko jest mi
wskazać drugie piwo z tego browaru, o którym mogę powiedzieć to samo. Dlatego
też jestem podwójnie ciekawy jak wypada ponad czteroletni egzemplarz
Witnickiego Porteru?
Producent
|
Browar Witnica
|
Termin ważności
|
09.09.2014
|
Wiek (miesiące)
|
49
|
Zawartość alkoholu (%)
|
8,5
|
Ekstrakt (°Blg)
|
18,1
|
Piwo w szkle wygląda całkiem ładnie. Puszysta, jasno
beżowa czapa jest naprawdę sowita, gęsta i dość drobno pęcherzykowa. Opada
powoli i długo cieszy oko, osadzając się na ściankach. Ciecz sprawia ciemno
brązowe wrażenie, w zasadzie to niemal czarne, jednak pod światło można dojrzeć
śliczne rubinowe przebłyski. Za taką prezencję spokojnie należy się czwórka z
plusem :)
W smaku jakieś oszałamiającej pełni nie ma, ale i w
sumie nie może być, bo to przecież dolna granica widełek dla porterów
bałtyckich. Piwo sprawia dosyć lekkie wrażenie, ale wodniste nie jest. Nie ma
nawet o tym mowy. Dominuje w nim mleczna czekolada, która weszła w spółkę z
delikatną kawą zbożową, ciemnym słodem, karmelem i pralinkami. Gdzieś tam w
oddali majaczy szczypta lukrecji, cukru trzcinowego, melasy i pieczywa
razowego. Jest słodko, nawet bardzo można rzec. Niewielka palona goryczka na
niewiele się tu zdaje. Wysycenie jest spore, ale na szczęście trunek szybko się
odgazowuje. Piwo smakuje dobrze, ale w sumie w ciemno chyba bym się nie kapnął,
że to czteroletni napitek. Naprawdę praktycznie wcale nie odnalazłem w nim typowych
śladów utlenienia. Jego wiek co najwyżej mogą zdradzać nieznaczne echa
suszonych owoców, które przecież i tak występują w niektórych świeżych
porterach bałtyckich. Sam alkohol natomiast jest całkowicie ukryty. Nic nie
grzeje, nic nie pali, nie piecze. Świetna sprawa.
W zapachu jest bardzo podobnie, wyraziście i
wielowątkowo. Suszonych owoców jest równie dużo co w smaku, czyli tyle co kot
napłakał. Jestem w sporym szoku, że piwo utleniło się tak słabo. W zasadzie to
pachnie jak zwykły, świeży porterek. Mianowicie wybitnie czekoladowo, tostowo, kakaowo,
karmelowo z lekkim akcentem prażonych słodów. W tle kandyzowany cukier, jakaś
melasa i odrobina lukrecji. Całość naprawdę może się podobać. Alko jest
świetnie ułożone, w zasadzie to nieobecne. Brawo! Życzyłbym sobie, aby każdy
porter bałtycki smyrał moje ego takim wspaniałym zapaszkiem :D
Mój dzisiejszy gość to piwo kompletne, pełne w
smaku, bardzo gładkie, treściwe, słodkie, ale nie przesadnie gęste. Jak mówiłem
czuć, że to waga lekka porterów bałtyckich. Mimo to, podoba mi się w nim
praktycznie wszystko. Przede wszystkim jest szalenie dobrze ułożone (w końcu
wiek swoje robi) i wielowątkowe, choć w dalszym ciągu stwierdzam, że brakuje w
nim typowych smaków świadczących o długim pobycie w piwnicy. Jest to póki co
piwo, które w najmniejszym stopniu zmienił czas, ze wszystkich napitków
degustowanych w ramach cyklu „Moja Piwniczka”. Mimo, że piwo zmieniło się dosyć
nieznacznie, to z całą świadomością stwierdzam, że smakuje lepiej niż świeży egzemplarz.
OCENA:
8/10
Jeśli
ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne,
ciekawe artykuły na temat wyleżakowanych piw – już teraz zapisz się do
newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na
fejsie ;>
Komentarze
Prześlij komentarz