Upałów ciąg dalszy, więc aby się nie odwodnić trza
dużo pić. Jak to mówią - „człowiek nie
wielbłąd, a pić musi”. Zwłaszcza taki człowiek jak ja, który piwo stawia ponad
każdy dostępny na świecie napój (alkoholowy, czy też nie).
Dzisiaj wybór padł na niefiltrowanego lagera ze Zduńskiej
Woli.
Wiem, że browar ten nie szczyci się nieposzlakowaną opinią,
ale zakładam, że tak lekkie (10°Blg) piwo może mi nieco pomóc ugasić pragnienie. Niski
woltaż, niski ekstrakt, browar regionalny, otwarte kadzie – zapowiada się naprawdę ciekawie.
Brak filtracji powinien dostarczyć mi dodatkowych witamin,
mikro i makroelementów, tak niezbędnych, gdy wokół żar leje się z nieba.
No, ale dość już tych farmazonów – ja tu mam piwo do wypicia!
Niefiltr ze Zduńskiej Woli nalał się z przeciętnych rozmiarów
pianą o białej barwie i bardzo drobnej strukturze. Jej wysokość nie przyprawia
o zawał, podobnie rzecz się ma z trwałością – piana opada dość szybko, nie
brudząc prawie w ogóle szkła. Sumarycznie niezbyt rewelacyjnie to wszystko
wygląda.
Piwo jest rzecz jasna bardzo mętne i nieprzejrzyste, a jego
kolor oscyluje gdzieś pomiędzy ciemnym złotem, a miodem.
A propos miodu, to jest on jednym ze składowych aromatu. Nie
będę ściemniał, że to jakaś pożądana cecha – zazwyczaj sugeruje to utlenienie
piwa. Poza dzbanuszkiem miodu w szkle majaczy mi jeszcze odrobina drożdżowych
naleciałości oraz całkiem sporo przyciężkawych akcentów słodu, kojarzących mi
się z piwnicą lub nieświeżym piwem. W rzeczy samej owa słodowość przybiera tutaj postać zleżałego zboża,
skórki od chleba oraz słodkich biszkoptów. Całość intensywna, ale sumarycznie
jest ciężka, tęga, toporna i niezbyt zachęcająca do wychylenia zawartości
szklanki, zwłaszcza przy takiej upalnej pogodzie...
W smaku jest nader podobnie – dominuje sążnista słodowa baza
w typie słodkich biszkoptów, chleba i starego zboża z minimalną domieszką
stęchlizny. Fuj! W tle ponownie budzi się do życia strefa miodu, który kilka
lat stał w ciemnej i mokrej piwnicy... Jest i goryczka – niezbyt mocna, acz
wyraźna. Niestety odrobinę zalega, do tego jest mdła jak zupy mojej babci,
szorstka jak tarka i toporna jak obuch siekiery (nie Shakiry!). O jakichkolwiek
niuansach chmielowych można tylko pomarzyć.
Piwo jest intensywne, w tym co oferuje, jednakże owe doznania
są bardzo dalekie od moich oczekiwań. Jak na tak niski ekstrakt, trunek ten
pije się bardzo mozolnie i ciężko. Pełnia jest nad wyraz wysoka, a treściwość
tak duża, że bez mała można się tym piwem najeść! (nie tak się umawialiśmy ;p).
Ja rozumiem, że brak filtracji poniekąd skutkuje większym odczuciem sytości, no
ale bez przesady! Zupełnie nie ma tu spodziewanej przeze mnie świeżości,
lekkości i polotu, których naobiecywały mi cyferki na kontrze.
Chciałem napić się czegoś odpowiedniego do aury panującej na
zewnątrz, ale widocznie nie dane mi było. Zduńskie Niefiltrowane okazało się
być wybitnie niesprzyjającym kompanem w konfrontacji z dzisiejszym skwarem.
OCENA: 4/10
CENA: 3.20ZŁ (Bank Piwny)
ALK.4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 26.11.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 26.11.2015
BROWAR STAROPOLSKI
Komentarze
Prześlij komentarz