Jak pewnie zauważyliście, dwa dni temu mocno
zawiodłem się na niefiltrowanym lagerze z Browaru Staropolskiego. Chyba zbyt
mocno wierzyłem, że producent ów może uwarzyć coś sensownego na lato. Niestety
na pobożnych życzeniach się skończyło... Trafiłem bowiem na niezbyt smaczny
okaz.
Nie zraziłem się jednak do piw pozbawionych procesu
filtracji, więc dzisiaj także na ruszt wrzucam mętnego lagera. W swoich
piwnicznych zasobach miałem tylko jedno takie piwo, więc wybór trwał mniej niż
pierdnięcie muchy. Chwyciłem Kasztelana Niefiltrowanego i w nogi!
Swoją drogą już od dawna byłem ciekawy jak sumarycznie
wypadnie cała trójka nowych Kasztelanów. Póki co, zarówno Białe jak i
Chmielowe absolutnie niczego nie urywały, choć do niedobrych było im także
daleko. Sądzę, że są trochę lepsze i ciekawsze niż wszystkie koncerniaczki z
napisem „jasne pełne”.
Rzeczone piwo pieni się przyzwoicie. Początkowo biała czapa
rośnie szybko i z dumą zajmuje jedną trzecią kufla. Niestety piana nie jest tak
sztywna i zbita, jak byśmy tego oczekiwali. W efekcie opada w średnim tempie,
dziurawiąc się po drodze i tworząc umiarkowany, lecz widoczny lacing.
Wysycenie jest średnie i powiem szczerze, że w związku z
temperaturą, nie obraziłbym się, gdyby było trochę wyższe. Kolor piwa jest
wyraźnie mętny, klasycznie złocisty.
Najpierw smak, bo pić mi się chce jak rybie pływać. Biorę
jeden łyk, drugi, trzeci. Nie jest źle, choć do euforii także mi daleko.
Dominuje wyraźna słodowa baza typu zbożowego z niewielką domieszką białego
pieczywa i herbatników. Z tła można wyłuskać śladowe ilości Humulus Lupulus,
znaczy się chmielu i w zasadzie to, by było na tyle. Aha, jest jeszcze
nieznaczna goryczka o chmielowo-ziołowym profilu, jednak jest ona na tyle
słaba, że nawet nie jest w stanie w połowie skontrować solidnego słodowego
kręgosłupa, który jak widać jest motywem przewodnim tego napitku. Osobiście
lubię lekko słodkawe, chlebowo-zbożowe klimaty, ale kurna goryczka też jest
przecież fajna...
W aromacie również berło dzierży sowita dawka jasnego słodu,
o wybitnie zbożowo-chlebowym zabarwieniu, które chwilami płynnie przechodzi w
delikatny mokry karton, pokropiony niewielkim akcentami miodu. Mamy więc tu
klasyczny przykład utlenienia piwa, niezbyt dużego, ale jednak. Nieco z boku
można wyłapać niewielkie ilości biszkoptów, herbatników i innych ciasteczek,
które i tak są przecież pochodnymi słodu. Chmiel także reprezentuje ilości
czysto homeopatyczne, dzięki czemu całość jest bardzo jednostajna i monotonna.
Nie pachnie to jakoś szczególnie źle, ale wyraźnie brakuje mi tu rześkości i
świeżości.
Dzięki braku filtracji niniejsze piwo posiada bardzo wysoką
pełnię smaku. Niemal zupełny brak goryczki skutkuje wysoką treściwością, niemal
nieistniejącym balansem, a co za tym idzie stosunkowo średnią pijalnością. Nie
ma co ukrywać – mało się tu dzieje, a piwo nie dostarcza nam żadnych
niespodziewanych wrażeń. Wszystko jest tu przewidywalne i schematyczne. Z
plusów mogę jedynie wymienić dość przyjemne, słodowo-zbożowo-chlebowe ciało,
które ja akurat w miarę lubię. Wbrew pozorom piwo nie jest jakoś szczególnie
słodkie, choć nie ukrywam, że wyraźniejsza goryczka to by się przydała.
OCENA: 5/10
CENA: 3.29ZŁ (monopolowy)
ALK.5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.11.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.11.2015
CARLSBERG POLSKA
Dobrze wchodzi, dla mnie lekkie i bardzo przystępne piwko. Jakbym miał oceniać to siódemka.
OdpowiedzUsuń