Przejdź do głównej zawartości

X ROCZNICA CZĘSTOCHOWSKIEGO BRACTWA PIWNEGO


Dokładnie dzisiaj, 18 grudnia mija dziesiąta rocznica utworzenia Częstochowskiego Kręgu Lokalnego Bractwa Piwnego. Pod koniec 2004 roku dziesięciu piwnych pasjonatów postanowiło zrobić coś więcej niż tylko razem napić się piwa. Efekty tej decyzji na własnej skórze odczuwają wszyscy członkowie naszego kręgu. Oczywiście chodzi mi o pozytywne odczucia 

Nie zamierzam pisać tutaj o idei całego Bractwa Piwnego, bowiem już kiedyś popełniłem tekst na ten temat. Dzisiaj będzie tylko i wyłącznie o piwnych braciach (i siostrach) z Częstochowy oraz o samym Kręgu Częstochowskim.
Z dziesięciu założycieli naszego oddziału do obecnych czasów wytrwało czterech (Arek Michalski, Piotr Sitek, Piotr Markiewicz i Jerzy Orszulak), których obecnie zowie się nieco żartobliwie „leśnymi dziadkami”. Szczególnie mi bliski jest Arek Michalski – nasz pierwszy Przewodniczący, pełniący między czasie funkcję Kanclerza Bractwa Piwnego. Jest to też człowiek, który niejako „wprowadzał” mnie do Bractwa.
W tym akapicie nie sposób nie wspomnieć o  tym, że od kilku miesięcy najważniejszą osobą w całym Bractwie Piwnym jest nasza była Przewodnicząca  - Sara Nabrdalik, która z dumą sprawuje fuchę Wielkiego Mistrza Bractwa Piwnego.

Na pierwszym planie nasza "Sarenka"

Krąg Częstochowski od początku swego istnienia działa dość aktywnie. Wśród naszych dokonań warto wymienić takie inicjatywy jak:
  • Częstochowska Noc Kulturalna, podczas której prowadzone są m.in. pokazy warzenia piwa, różne konkursy i wykłady.
  • Częstochowski Konkurs Piw Domowych Bractwa Piwnego (CKPD BP) organizowany od 2010 roku. Jest to jeden z nielicznych bezpłatnych konkursów, gdzie oprócz koszulek, bonów na zakupy, dyplomów i eleganckich statuetek zwycięzca jednej z kategorii ma możliwość uwarzenia zwycięskiego piwa w restauracyjnym Browarze Czenstochovia.
  • Domowy Piwowar Roku. To z naszej inicjatywy od pięciu lat wybierany jest najlepszy piwowar domowy w Polsce.
  • Piwiarnia  - jedyny w Częstochowie pub, którego ze względu na liczbę oferowanych piw można nazwać multitapem.
  • Rozpoznanie Bojem – praktyczny i darmowy kurs warzenia piwa przy udziale obecnej na miejscu publiczności. Uwarzone piwa wysyłane są na konkursy piw domowych.
  • Degustacje piw – za każdym razem wybieramy inny styl, degustujemy i anonimowo oceniamy, które piwo jest najlepsze, tym samym poznając różnorodność piwnego świata.
  • Spotkania z browarami – do tej pory odwiedził nas dawny Browar Gab, Czenstochovia, Kiper (Cornelius), Ciechan, Fortuna, Konstancin, Browar Na Jurze i Wrężel.
Przewodniczący Kręgu - Piotr Turek

Jak co roku, tak i w tym nasz krąg obchodził rocznicę swojego powstania. Tym razem była to okrągłą rocznica, na którą zostało zaproszonych sporo gości z innych kręgów oraz zaprzyjaźniony z nami Śląski Oddział Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych (PSPD).
Tegoroczna impreza rocznicowa odbyła się 13 grudnia w Gospodzie Rybnej przy ulicy Focha w Częstochowie, gdzie łącznie zjawiło się ponad 50 osób, w ty ja...

Pewną regułą stało się, że na imprezie rocznicowej przyjmowani są oficjalnie nowi członkowie, którzy w ramach aklimatyzacji muszą wypić w jak najkrótszym czasie mieszankę możliwie najgorszych piw. W grę wchodzą nawet nieudane eksperymenty piwowarów domowych oraz inne nieprzewidziane dodatki, które maja za zadanie maksymalnie unieprzyjemnić danemu delikwentowi spożycie owej mikstury. Wiem, że w tym roku bazą był jakiś Argus z Lidla, do którego dodano garść kolendry i czegoś jeszcze. Szczegółów nie znam, ale pachniało mniej więcej jak szambo/ścieki...
W tym roku z Bractwem związali się: Sławek Knopik, Michał Olczyk, Marcin Kowalczyk oraz Maciej Wiesiołek. Chyba nie ma wątpliwości, komu kociołek Panoramixa smakował najlepiej?

Pić, czy nie pić? Oto jest pytanie


Brawa dla Sławka!

Pamiątkowym gadżetem z okazji dziesiątej rocznicy była firmowa szklanka na piwo typu shaker, szczególnie dobrze nadająca się do picia angielskich ejli.


U góry: tort warzywny, u dołu: bardziej tradycyjny
Mimo, że jestem z Bractwem związany dopiero dwa lata, była to już moja trzecia taka impreza, podczas której jak zawsze świetnie się bawiłem. Był tort, a zasadzie dwa torty, było piwo, dobre jedzenie, była muzyka na żywo i masa wspaniałych gości. Tylko raz do roku ma się okazję porozmawiać z niemal wszystkim członkami naszego kręgu. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę fakt, że przecież nie wszyscy chodzą regularnie na nasze codwutygodniowe spotkania. Niektóre twarze widzi się dosłownie dwa, trzy razy do roku. To niepowtarzalna okazja do wymiany poglądów, spostrzeżeń oraz napicia się wspólnie piwa. W tym roku biesiadę uprzyjemniały nam takie rarytasy jak Huncwot, Hey Now i Dwa Smoki z Pracowni Piwa oraz Sean z Wąsosza. Dla równowagi można było też zażyć Jasnego Pełnego z Browaru Na Jurze. Do wyboru i nawet do koloru :>

Ps. After party w Piwiarni było równie udane co część oficjalna w Gospodzie Rybnej, mimo że degustowane na miejscu piwo było średnio udane (12°Plato na belgijskich drożdżach). Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi ;p













Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz