ALK.5,3%. Na wieść o wskrzeszeniu Okocima Palonego włos
zjeżył mi się na jądrach, a serce jakby szybciej zabiło. Z jednej strony
poczułem radość, ale niemal jednocześnie też strach.
Z własnych obserwacji wiem, że returny piw zazwyczaj
się nie przyjmują, bowiem sytuacja na rynku browarniczym zmienia się bardzo
dynamicznie. To co jeszcze kilka lat temu budziło zachwyt i emocje, obecnie
traktujemy jak chleb powszedni.
Okocim Palone pojawił się na rynku równo 10 lat temu i mimo,
że znacznie różnił się od ówczesnej piwnej masówki, nie wiedzieć czemu nie
przyjął się - po czterech latach zalegania na półkach sklepowych zaprzestano
jego produkcji. Być może wówczas ludzie nie byli jeszcze gotowi na takie
rarytasy, może piwo po prostu wyprzedzało swoją epokę? Tego nie wiem, ale
przecież dark lager (dunkel) to nie jest wynalazek na miarę
Nagrody Nobla. 2005 rok to nie średniowiecze i w owym czasie sporo browarów
regionalnych miało w ofercie podobne piwa.
Tak, czy siak osobiście je piłem, chociaż nie wiele z tego
pamiętam. Zresztą co ja wtedy mogłem wiedzieć o piwie? Dziesięć lat temu
posiadałem jakieś 5% swojej obecnej wiedzy i z 1% dzisiejszego doświadczenia.
No cóż, każdy przecież zaczyna od zera...
Palone Ciemne Lagerowe z pewnością nie jest tym samym piwem,
co kiedyś (zresztą tego właśnie się spodziewałem). Piwo nalało się ze średniej
wielkością pianą o szaro-kremowej barwie. Nie jest ona zbyt urodziwa – grubo
pęcherzykowa, rzadka, opada dość szybko, a na ściankach zostawia nieliczne
zacieki.
Wysycenie za to jest w porządku – średnio intensywne w
kierunku wysokiego. W kolorze neo-Palone przypomina ciemny brąz, względnie
miedź z rubinowymi refleksami. Z pewnością nie jest czarne.
W porównaniu ze smakiem i aromatem powyższe zdania, to istne
superlatywy. Zapach jest nikły jak mgła w lipcowe południe. W zasadzie nie ma
tu nic oprócz lekko (naprawdę LEKKO) opiekanego słodu i symbolicznego karmelu!
Poza tym pustka i nicość! Szok.
Smak nie tyle jest słodki, co wodnisty i strasznie płaski. Piwo jest kompletnie wyprane ze smaku. Gdzieś tam pojawia się jakaś namiastka tostów, skórki od chleba i słodu, ale o
jakiejkolwiek paloności można zapomnieć. Na finiszu majaczy niewyraźna, wręcz
łagodna (typowo koncernowa) goryczka, która również niczego nie urywa.
To piwo to totalna porażka. Pełnia jest tak niska, że nie
sposób jej nawet opisać. Mam wrażenie, że jakiś macher do kiepskiego już piwa
dolał połowę wody i myśli, że to się sprzeda. Never!
Pijalność pozwolę sobie przemilczeć (ledwo zmęczyłem).
Spodziewałem się, że nie popadnę w euforię, ale to czego
przed chwilą doświadczyłem przechodzi ludzkie pojęcie. Jak można zrobić takie
świństwo i to w przypadku, gdy chodzi o reaktywację mniej lub bardziej
pożądanej marki?
OCENA: 2/10
CENA: 3.85ZŁ (Lewiatan)
CARLSBERG POLSKA
No mam podobne odczucia. A dawne palone było moim ulubionym piwem, do tej pory nieodżałowanym. Znasz może jednak jakieś alternatywy, chociażby zbliżone smakiem do Feniksa?
OdpowiedzUsuńSorry, jakiego Feniksa??? :/
UsuńNo stare Okocim Palone miało na etykiecie Feniksa...
UsuńAha. Okocim Palone to w zasadzie był taki mało słodki dunkel, więc może szukaj podobnego smaku w tego typu piwach. Mamy ich całkiem sporo.
Usuń