Przejdź do głównej zawartości

BOŻONARODZENIOWE

Czarny jak Stout, ale to nie Stout, mocny jak porter bałtycki, ale to także nie on. To Piwo Bożonarodzeniowe z Browarów Regionalnych Wąsosz. Nie byłoby jednak tego piwa, gdyby nie częstochowskie Bractwo Piwne i VI Częstochowski Konkurs Piw Domowych. Główną nagrodą tego przedsięwzięcia było uwarzenie komercyjne zwycięskiego piwa w browarze w Wąsoszu właśnie. Piwem tym został trunek z kategorii Świąteczne autorstwa Krzysztofa Czechanowskiego, który dosłownie zmiażdżył konkurencję (poza Świątecznym Jacka Stachowskiego) notą 46 pkt na 50 możliwych!!! Miałem sposobność skosztować go podczas tego konkursu (sędziowanie, et cetera) i doprawdy wyrywało z butów – dla mnie najlepszy Christmas Ale jaki w życiu piłem, ever! Z tego właśnie powodu ogromnie byłem ciekaw jakie ono będzie, gdy zostanie uwarzone w „dużym browarze”. Rzeczą normalną jest, że identyczne nie będzie, a pytanie raczej brzmiało: w jakim stopniu będzie się różnić od oryginału?
No dobra, to co my tu mamy? Piwo jest bardzo konkretne, parametrami przypomina nasz polski skarb narodowy, czyli portera bałtyckiego.  W składzie wylądował słód pilzneński, słód palony, pszenica palona (!), cukier kandyzowany ciemny, świeży imbir, cynamon, gałka muszkatałowa, goździki oraz jakkolwiek to zabrzmi przyprawa do piernika. 


Jak już wspomniałem trunek jest czarny jak noc. Tworzy bardzo obfitą pianę o dość drobnej strukturze i ciemno beżowej, wręcz brązowej barwie. Jej kolejnym atutem jest olbrzymia żywotność, której chyba nawet żółwie mogłyby pozazdrościć ;p Czekałem całą wieczność, by dolać resztę piwa. Lacing to najsłabszy element całego wizerunku – jest obecny, ale firanek nie ma zbyt wiele.
Bożonarodzeniowe zostało oklejone całkiem sympatyczną etykietą. Co prawda granatowe barwy raczej mało kojarzą się ze Świętami, ale całość jest dobrze wykonana. Papier posiada wysoką jakość, poza tym mamy tu zarost Mikołaja, złote gwiazdki, choinkę i sanie z reniferami. Czego chcieć więcej?
W smaku piwo jest mocno złożone i już od progu czuć, że ma sporo ciała (19 Blg). Sowita słodowa podbudowa została złożona z dużej ilości gorzkiej czekolady, lekkiej kawy, palonego zboża (pszenicy) oraz szczypty mocnego kakao. W pierwszym akordzie jest dosyć słodko, choć nie zamulająco. Ową słodycz w miarę sprawnie kontruje umiarkowana goryczka pochodząca bardziej od palonego słodu, aniżeli od chmielu. Na sąsiednim torze egzystują całkiem wyraźne przyprawy, z których mogę wymienić imbir, cynamon oraz ociupinkę goździków. Bardziej w głębi czają się suszone owoce, czyli przyjemne śliwki i rodzynki. Nie jest ich zbyt wiele, ale dobre i to (w oryginale to właśnie one mnie tak urzekły). Chwilami pląta się tu i ówdzie znikoma ilość alkoholu, nie mniej jednak jest on bardzo szlachetny i ułożony. Kojarzy się z jakimś drogim likierem owocowym, a nie ze spirytem spod ukraińskiej granicy.

Czas obwąchać to cudo. Aromat jest mega wyrazisty i bogaty, niczym kopalnie Króla Salomona! Palone słody, gorzka i mleczna czekolada, kawa z mlekiem, kakao, suszona śliwka, rodzynki, wiśnie, aromaty likierowe, imbir, cynamon, goździki, wyraźny piernik, przypieczony spód od ciasta, migdały, delikatny i przyjemny alkohol... można tak wymieniać w nieskończoność. Kurka wodna, złożoność zapachu jest tutaj nie do ogarnięcia! Zwłaszcza, gdy piwo już się zupełnie ogrzało. Czuć nieco etanolu, ale jak Boga kocham, absolutnie on tutaj nie przeszkadza, wręcz odwrotnie – przywołuje on myśl obcowanie z jakimś mocno wyrafinowanym i cholernie drogim trunkiem.
Piwo jest bardzo treściwe, nieco gęste, gładkie i dosyć słodkawe (a czego się spodziewałeś/aś po piwie świątecznym?). Balans nie jest najgorszy, choć z ręką na sercu przyznam, że mógłby być nieco lepszy. Pełnia jest olbrzymia, podobnie jak bogactwo smaku i aromatu. Jednym słowem złożoność tego cudownego napitku wyrywa z butów, filcuje kalesony, czy co tam nosicie...
Ogromnie się cieszę, że piwo mało różni się od oryginału. Co prawda jest nieco gorsze/uboższe, ale podobieństwo obstawiam na jakieś 90%, więc naprawdę jest dobrze.
Z pewnością jest to jedno z dwóch najlepszych piw świątecznych na rynku, na równi z Cicha Noc, natabene także z Wąsosza!!!
OCENA: 9/10
CENA: ok. 6Zł
ALK.9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.06.2016
BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

Komentarze

  1. Cicha Noc mnie nie zachwyciła w zeszłym roku. Bożonarodzeniowe chętnie spróbuję. Osobiście u mnie na topie Jurajskie Świąteczne z Browaru Na Jurze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Jurajskie Świąteczne na 3 miejscu, ale też genialne :)

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz