No i lecimy z kolejnym mocnym trunkiem. Przyszła
jesień, zrobiło się już dosyć zimno, więc to doskonała okazja, by wyciągnąć z
szafy jakiś większy kaliber. W sumie jeśli ktoś kocha RISy, czy portery
bałtyckie, to już teraz może odetchnąć z ulgą, bo mamy usprawiedliwienie – jest
chłodno, zatem bez przeszkód możemy się już raczyć mocnymi winter warmerami. Żona/kochanka/dziewczyna/narzeczona już teraz nie
ma nic do powiedzenia. Latem mogła mieć jakieś ale, typu: „Taki gorąc, a Ty
znowu chlejesz takie mocne piwa?! Radlera, byś się napił!”. Teraz niestety
argumenty już za nią nie przemawiają.
Dziś na tapecie ląduje Black Square z Browaru
Absztyfikant. Jak widać na załączonym obrazku – czarny kwadrat został tutaj
potraktowany zupełnie dosłownie. Jest to debiut tej ekipy na blogu. Miejmy
nadzieję, że zaliczymy go do udanych.
Black Square to oczywiście Imperialny Stout z
prażonym ziarnem kakaowca oraz ziarnem fasoli tonka, którą już znam z kilku
piw. Z bardziej oczywistych składowych mamy tu płatki owsiane, płatki pszenne,
palony jęczmień oraz laktozę. Szable pokale w dłoń i do dzieła!
Kurde, wiecie co? Uwielbiam jak czuć w piwie rzeczony
dodatek. Kocham sytuacje, jak go nie pożałowano, albo nie poszedł on w komin.
Tu właśnie poszedł w grzejniki. Hy hy hy! ;)
Fasola tonka jest tu wręcz namacalna. Moje kubki
smakowe ją bez problemu namacały – mamy tu wyraźne akcenty marcepanu i wanilii.
Ziarno kakaowca również zagrało, ale nie kojarzy się to zbytnio z typową czekoladą,
czy ciepłym babcinym kakałkiem, lecz
właśnie z takim niezmielonym prażonym ziarnem kakaowca. To wszystko bardzo
dobrze zazębia się z sowitą ilością palonych słodów, palonego jęczmienia i
dosyć mocnej kawy z pewną dozą śmietanki. Tu zapewne odzywa się laktoza J
Tłem płynie opiekany karmel, może nawet toffi. Palono-kawowa goryczka fajnie
się uwydatnia pod koniec każdego łyku. Jest dosyć mocna, ale krótka i
szlachetna, niczym dama z dobrego rodu. Nie robi żadnej krzywdy pijącemu, a
przy okazji doskonale równoważy słodkie dodatki. Tym samym piwo nie idzie, ani
w słodką, ani w gorzką mańkę. Balans jest naprawdę idealny, zaś alkohol chowa
się lepiej niż kilkuletnie dzieci na strychu pełnym gratów. Oczywiście
zaprawiona w boju gęba wyczuje nielichy przecież woltaż, ale wówczas uśmiechnie
się tylko cichaczem i pomyśli: „cholernie dobrze ułożone piwo”. Niemiłosiernie
smaczniutkie, wyraziste i mega złożone. Palce lizać!
Black Square wyglądem również zachęca do picia.
Barwa jest klarowna, lecz zupełnie czarna i nieprzejrzysta. Na wierzchu
delikatna, drobna i puszysta pianka barwy cappuccino.
Może niezbyt okazałych rozmiarów, ale trwałością może śmiało konkurować z
najlepszymi.
Aromat jest w zasadzie powtórką z rozrywki, ale
skoro to rozrywka, to pozwolę sobie jeszcze raz wszystko przywołać. Ziarno
tonka (marcepan, migdały, wanilia) może i nieco dominuje, ale przy okazji
świetnie dogaduje się z ziarnem kakaowca, czekoladą deserową i prażonym słodem.
W ślad za nimi idzie łagodna kawa z mleczkiem, podszyta z lekka pralinkami oraz
przyjemną, acz delikatną nutą toffi i orzecha laskowego (tego w smaku nie
było). Słodko to pachnie, ale jakże przyjemnie. W tle cichutką siedzą sobie
subtelne i niebywale szlachetne echa alkoholu, przywołujące na myśl jakąś
czekoladowo-marcepanową nalewkę. Całość jest oczywiście nieziemsko ułożona.
Wielkie brawa!
Piwo jest szalenie przyjemne w odbiorze, strasznie
złożone, bardzo gładkie, aksamitne i dosyć gęstawe na podniebieniu. Pełnia
smaku rozwala moje receptory na części pierwsze, serwując kosmiczną porcję
wrażeń, podpartą idealnym balansem i wysoce treściwym początkiem. Przez chwilę
jest słodko, ale po chwili unosi się w jamie ustnej solidny powiew palonej, ale
jakże szlachetnej goryczki. Ułożenie tego napitku, to kolejny argument do
zbiorowej masturbacji beergeeków. Nie
mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do tego piwa. Co za udany debiut na blogu
Browaru Absztyfikant! :D
OCENA: 9/10
CENA: ok 12ZŁ
ALK. 9,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 21.03.2019
BROWAR ABSZTYFIKANT//BROWAR CZARNA OWCA
Komentarze
Prześlij komentarz