Przejdź do głównej zawartości

Czy Ale Ziółko z Biedronki to dobra inwestycja?


Wchodzę niedawno do Biedry po dwa kilo ziemniaków, masło, mięso na hamburgery i jakieś sushi. Normalna szama, w końcu nie samym piwem żyje beergeek. W ręce nieśmiało dzierżę torbę z napisem „Robię zakupy, choć się na tym nie znam”. Śmigam pomiędzy półkami bezszelestnie, niczym Buszmen wśród gęstych zarośli Zimbabwe. Alejka w lewo, alejka w prawo… Ooo! Alejka z piwami :D
Paczę, czy jest coś, co jeszcze nie piłem, albo piłem, a jest w słusznej cenie. Jest! Pełen sukces. W ten oto sposób nabyłem nowe piwo z Manufaktury Piwnej od Jabłonowa. Ale Ziółko się zwie. To jakby połączenie nazw piw Niezłe Ziółko od Piwoteki oraz Ale Meksyk z Browaru Na Jurze ;) Odrobinkę się nawet podjarałem. Nie śmiejcie się ze mnie – istnieje kilka całkiem dobrych piwek z Manufaktury Piwnej (patrz: Wielki Test Manufaktury Piwnej).
Ale Ziółko to, jak głoszą sami twórcy „Chmielo-ziołowy Ale”. Tak więc na początek plusik za górną fermentację. Niestety z etykiety nie dowiemy się o jakie konkretnie zioła i chmiele chodzi. Smuteczek. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak odszpuntować niniejszą butelczynę i przekonać się na własnej skórze co czai się w środku. 


Przelewamy. Niestety piwo w szkle nie wygląda zbyt zachęcająco. Jest okropnie mętne, nieprzyzwoicie mętne. Zupełnie jak woda z kałuży. Kolor nijaki – niby ciemne złoto, może jasny bursztyn, ale taki mocno przybrudzony. Piana niewysoka o średniej wielkości pęcherzach, raczej niezbyt trwała.
Już po pierwszym łyku przekonałem się, że nie nachmielono tego nową falą. Niby na to nie liczyłem, ale pozytywnie zostać zaskoczonym to fajna rzecz. Mamy tu swoistą równowagę pomiędzy sporą ilością słodu i chmieli, a w sumie to chyba bardziej ziół. Ziołowa wstawka jest faktycznie bardzo wyraźna, a co za tym też idzie i gorzka. Nie znam się kompletnie na tej materii, więc nic konkretnego tu nie wymienię (ale o rumianek bym się mógł założyć). Muszę jednak stwierdzić, że goryczka jest dosyć mocna, taka bitterowa, ale też niestety mdła i troszkę zalegająca. Jak już złapie, to nie chce puścić skubana. Słodowość występuje tu w formie biszkoptów i herbatników polanych karmelem, ale też jest jakaś taka przyciężkawa. Ogólnie piwu bardzo brakuje rześkości i lekkości. Finisz jest długi, gorzkawy, taki trochę skórkowy, jak od albedo. Chmielu jest sporo, ale ewidentnie rządzą tu zioła. Niestety w niezbyt przekonującej formie. Wysycenie niskie, może nawet nieco zbyt niskie. Zupełnie daleko w tle pojawia się natomiast smak skórki pigwy lub pigwowca. Dziwne to i zaskakujące zarazem.

Może aromat bardziej mi podejdzie? Chyba tak, chociażby z tego powodu, że mdłej goryczki nosem się nie wyłapie. Piwo pachnie dosyć intensywnie, dosyć bogato, ale przede wszystkim bardzo charakterystycznie. Z jednej strony mamy spore pokłady słodkiej słodowości, biszkoptów, chleba i karmelu. Z drugiej mocno atakuje nas ziołowość. Tu na szczęście w bardziej przyswajalnej formie. Stawiałbym na rumianek, tymianek i trochę innego zielska, ale jak mówię – to zupełne strzały w kosmos. Drugi plan to bardziej przyziemne klimaty chmielu kontynentalnego, trawy oraz liści tytoniu. Tło natomiast wypełnia bardzo nieśmiała nutka jakby cytrusów… w każdym bądź razie jasnych/żółtych owoców (może pigwy?). Naprawdę nieźle się to wącha. Na pewno dużo lepiej niż się pije.
Piwo jest półpełne w smaku i czuć, że ciała nie ma tu zbyt wiele. Mimo to brakuje mi tu lekkości i rześkości za sprawą niskiego wysycenia i tej mdłej, nieco przydługiej goryczki. Ona faktycznie wszystko psuje. Ogólnie jednak balans muszę ocenić na plus – chwilowa słodycz bardzo szybko jest niwelowana niemal do zera, a piwo finiszuje półwytrawnym charakterem. Pijalność niestety nie jest zadowalająca. Po każdym łyku muszę trochę odczekać, by wziąć następny, a to nie jest fajne.
Ale Ziółko ma jakiś tam potencjał, ale w obecnej formie niezbyt mocno mi podeszło. Wg mnie zioła za bardzo zdominowały ten napitek, a już na pewno goryczkę. Wolę piwa bardziej harmonijne, bardziej zrównoważone i bardziej rześkie.
OCENA: 5/10
CENA: 2.99ZŁ (Biedronka)
ALK. 4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.03.2019
BROWAR JABŁONOWO

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Zwierzynieckie vs Zwierzyniec Pils

Będąc ostatnio na Lubelszczyźnie myślałem, że wyhaczę sobie nową Perłę AIPA, ale się nie udało. To znaczy specjalnie jakoś nie szukałem, bo byłem tylko w Lewiatanie i Stokrotce. W zamian wziąłem Zwierzynieckie i Zwierzyniec Pils. Owszem, obydwa możemy kupić tak naprawdę w całym kraju. Pilsa widziałem w wielu sieciach handlowych, a Zwierzynieckie bywa w Lidlu, tyle że w „konserwie”. Już od dawna chciałem te piwa ze sobą porównać, bo jestem ciekawy różnic oraz podobieństw (te etykiety są chyba celowo kolorystycznie tak samo zestawione, żeby janusze się mylili). Generalnie to jedno i drugie piwo już kiedyś pojawiło się na blogu. Zwierzynieckie nazywało się wówczas Zwierzyniec , a ze Zwierzyńcem Pils na razie nic nie pokombinowano. Co ciekawe, obydwa piwa wypadły niezbyt dobrze, bo dostały 4/10. Czy po wielu latach będzie podobnie? Czy piwa będą smakowały tak samo, jak kiedyś? Zwierzynieckie Piwo wygląda ładnie – jest jasno złote z dość obfitą, średnioziarnistą pianą. Niestety owa...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...