Ehhh… kurde refleks leniwca po raz kolejny dał o
sobie znać. A może to przez ten wakacyjny urlop zaniedbałem trochę bloga? Teraz
to już po ptokach. Mleko się rozlało…
Jakiś czas temu dorwałem słynnego Sharka od Widawy i
tego znanego blogera…. Jak mu tam było, bo zapomniałem nazwiska? ;p Nieważne.
Chodzi tu o kultowego Sharka, co to wykręcał birgikom mordki gdzieś w miarę na początku tej całej piwnej
rewolucji. Miażdżył kubki smakowe obezwładniającą jak na tamte czasy goryczką
rzędu 98 IBU! Tak, wówczas było to najbardziej goryczkowe i najmocniej
chmielone piwo w Polsce. Wstyd się przyznać, ale ja nigdy go nie piłem… Może to
i dobrze, bo wówczas jeszcze nie przepadałem za olbrzymią goryczką i jeszcze z
blogera piwnego przerzuciłbym się na hodowcę jedwabników morwowych lub
zacząłbym recenzować soczki typu Kubuś ;)
Wracając do ‘rekina’, tak długo zwlekałem z jego
odkapslowaniem, że mi się skurczybyk jeden przeterminował. Po prostu
zapomniałem, że Wojtek Frączyk daje na swoje piwa tylko trzymiesięczną
gwarancję (nie tyczy się to tych mocarnych napitków). Trochę lipa, że jasne
piwo, do tego tak obficie chmielone, muszę spożywać „po dacie”. No, ale czasu
już nie cofniesz, tak samo jak i kijem Wisły nie zawrócisz. Lecimy z koksem.
Otwieram i przelewam. Shark pieni się jak szalony.
Piana niemal wylatuje ze szkła! Jest drobna, zwarta i sztywna jak koci ogon
(takie rzeczy tylko w Sharku!). Utrzymuje się cholernie długo, do tego
przepięknie zdobi ścianki. Trwałość oraz lacing
naprawdę bez zarzutu :)
Już dwa pierwsze łyki uświadczyły mnie w
przekonaniu, że piwo jest w porządku. Dwa tygodnie po terminie nie zaszkodziły
mu absolutnie wcale. Całe szczęście. Słynna APA smakuje naprawdę znakomicie.
Chmielu najebane, aż po same pachy. W zasadzie czuć nawet taki granulat
chmielowy. Do tego dochodzą bardzo wyraźne i nieco cierpkawe owoce cytrusowe.
Mam tu na myśli głównie limonkę, cytrynę i zielony grejpfrut. Co warto
zaznaczyć bardziej zalatuje mi tu ich skórkowym albedo, aniżeli samym miąższem.
Nieco w głębi czają się akcenty iglaków, żywicy oraz nieznacznych ziół. Tłem
zaś zasuwa lekka doza chlebkowo-ciasteczkowej słodowości. No i teraz czas na
opisanie słynnej goryczki. Fakt – jest konkretna, szalenie wyrazista,
kolosalna. Z pewnością nie dla początkujących amatorów craftu. Trochę zalega, ale sumarycznie sprawia dosyć ciekawe
wrażenie. Prawie setka IBU na karku, więc nie ma się co dziwić. Musi pozostawać
na podniebieniu. Ważne, że nie jest mdła, szorstka, czy jakaś tępa. Naprawdę
jestem pod wrażeniem. Mimo lekkich parametrów piwo jest bardzo charakterne,
zadziorne jak samica dzika na spacerze ze swoim potomstwem. Oba kciuki w górę
:D
Smakowo ‘rekin’ podszedł mi nadspodziewanie dobrze,
ale aromat zdaje się jeszcze głębiej wciskać mnie w fotel! Już podczas nalewania
poczułem jego mega intensywny zapach. To jest właśnie piwo, przy którym nie
musisz moczyć nosa, by poczuć jak pachnie. Ja pierdzielę, to jakaś bomba
cytrusowa! Limonka, cytryna, pomarańcza, mandarynka, grejpfrut (tym razem
różowy)… Ba! Nieco dalej pojawiają się nawet tropiki z mango i marakują na
czele. W następnej kolejności do baru podchodzi lekka żywica oraz nieśmiałe
akcenty sosnowe. Pachnie lasem i rześkimi owocami – genialnie! Subtelna
słodowość zdaje się zamykać stawkę. Zapaszek jest świeży i szalenie wyrazisty. Takie
piwa można wąchać bez końca :)
Shark to naprawdę bardzo lekkie w odbiorze piwo.
Niewielka pełnia smaku świetnie koresponduje z rześkością, świeżością i wysoce
wytrawnym charakterem. Pije się dość szybko i to nawet pomimo wyraźnie wytrawnego
finiszu. Balans jest oczywiście przegięty w wiadomą stronę, ale czego się nie
robi dla prawdziwych hop headów?
Goryczka jest naprawdę powalająca (choć piłem na pewno kilka bardziej gorzkich
piw), chmielowo-cytrusowa z fajnym żywiczno-iglastym muśnięciem. No i ten
niebiański, owocowy aromat…. Dżizys,
chciałbym mieć taki zapach w samochodzie (Wojtek pomyśl o tym) ;>
OCENA: 8/10
CENA: ok 8.50ZŁ
ALK. 4,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.08.2017
BROWAR WIDAWA & BROWAR KOPYRA
Komentarze
Prześlij komentarz