Ostatnim moim piwem na blogu był Shark po terminie.
Ku mojemu zdziwieniu wcale nie było to jedyne przeterminowanie piwo, które mam
w swoich zapasach. No, ale to dzisiejsze
to akurat wypada na korzyść, bowiem tak mocarny trunek wręcz wymaga pewnego
pobytu w ciemnych piwnicznych zakątkach. Czas mu służy, więc moja mordka bez
obaw i z uśmiechem zareagowała na miesięczną obsuwę w dacie.
Rzadko pijam coś z Osowej Góry, ale jak już łyknę to
raczej coś porządnego. Sting to ichni American
Barley Wine. Coś co takie tygrysy jak ja lubią najbardziej. Potężne 26°
Plato, do tego ponad dyszka alko… Nie lada zawodnik. Bez kija lepiej nie
podchodź ;)
Przed otwarciem butelki za wiele o tym trunku
powiedzieć nie mogę. No chyba, że pojadę trochę po etykiecie… Kurde bele
nieciekawe są te ety z Osowej Góry. Cenię je za spójność i wysoką jakość
papieru, ale same grafiki, fonty i dobór kolorów jakoś mnie nie przekonują. Nie
moje klimaty i już. A zresztą co ja się tam znam… Ktoś mi kiedyś powiedział, że
w dupie byłem i gówno widziałem ;p
Widzę za to Stinga w pokalu i to bardzo wyraźnie. Piwo
jest dość zmętnione, a jego barwa to połączenie miedzi i brązu. Piana natomiast
jest totalnym rozczarowaniem. Lałem w miarę energicznie, a tu nic. No prawie
nic, nie licząc półcentymetrowej warstewki, która zresztą i tak prawie zniknęła nim
zdążyłem cyknąć jakąś sensowną focię.
Biorę Stinga do dzioba (bez skojarzeń proszę). Swoją
drogą ciekawe czemu akurat taka nazwa? Od razu czuję tą niesamowitą gęstość. Jest
ciało i to cholernie konkretne. Piwo jest gęste, gładkie i wyraźnie oleiste.
Osadza się w ustach i przełyku, niczym syrop na kaszel. Dominują słodowe
klimaty – opiekane zboża, przypieczona skórka chleba, mnóstwo karmelu, a nawet
toffi bym powiedział. Jankeskie chmiele tworzą drugi krąg i muszę stwierdzić,
że są dosyć stonowane. Owszem jest fajna żywiczność i kapka cytrusów, ale do
jakiejkolwiek bomby owocowej, czy rześkości bardzo daleka droga. Głęboko w tle
można odnaleźć natomiast szczyptę ziół i takiej ziemistości niewiadomego
pochodzenia. Finisz sprawia w miarę wytrawne wrażenie. Na straży stoi tutaj
całkiem wyraźna, choć nie powalająca goryczka o ziołowo-pestkowym profilu. Pozostawia
ona niezbyt ciekawy, lekko mdły posmak, poza tym trochę zalega, co znacznie
obniża pijalność. Spory plus natomiast za dobrze ukryty, tudzież ułożony
alkohol. Piwo delikatnie rozgrzewa, jednak jako takiego etanolu w ustach to ja
tu prawie, że nie czuję.
Wiemy już z czym to się je, to teraz napiszę Wam
czym to pachnie. Intensywność aromatu nie budzi moich najmniejszych zastrzeżeń,
podobnie jak jego złożoność. Nie mamy tu więc powtórki ze smaku, gdzie pochodne
słodu wyraźnie przytłaczały całą resztę. Owszem tu również zarysowuje się przewaga
odsłodowych klimatów nad nową falą zza ‘wielkiej wody’, ale balans jest
zdecydowanie lepiej rozłożony. Wciąż mamy tu mnóstwo opiekanego słodu, mnóstwo
karmelu, dobrze wypieczonych tostów i skórki chleba. Gdybym na tym skończył
można by pomyśleć, że to jakiś koźlak jest. Na szczęście w tle majaczą
przyjemne echa rześkich cytrusów, żywicy i słodszych owoców tropikalnych. Naprawdę
je tutaj czuć, są wręcz namacalne. Całość podszyta jest niewielkim muśnięciem
alkoholowym, które w żadnym wypadku nie przeszkadza. Coś tam z lekka smyra
nozdrza, wywołując pewne konotacje z likierem, ale jest to w rzeczy samej dość przyjemne
uczucie.
Amerykańskie barli
łajno z Osowej Góry to dobre i w miarę solidne piwo. Powala głębią smaku,
gęstością i gładką teksturą, którą dodatkowo podkreśla bardzo niskie wysycenie.
Całość sprawia bardzo treściwe wrażenie, choć finisz zaakcentowany jest
wyrazistą i dość mocną goryczką. Szkoda tylko, że nie do końca szlachetną… Nie
mniej balans wypada całkiem dobrze. Wielkie brawa za ułożony charakter i
ogólnie stosunkowo niewysoki poziom alkoholu.
Do aromatu w zasadzie nie mam zastrzeżeń, jednak w
smaku da się odczuć, że piwo juz swoje odstało. Przeważa tam angielska wersja
nad amerykańską, co jest niewątpliwym minusem. Ogólnie jednak specjał jest
godny polecenia.
OCENA: 7/10
CENA: ok 13ZŁ
ALK. 10,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.08.2017
KUJAWSKI BROWAR REGIONALNY OSOWA GÓRA
Komentarze
Prześlij komentarz