Dziś na blogu spore
święto. Licznik recenzji piw wskazuje liczbę 900!!! Tak okrągła liczba
degustacji zdarza się raz na sto piw mości państwo. Odjebałem się zatem w „sylwestrową”
koszulę i założyłem muszkę ;p Wyciągnąłem nie byle jakiego sztosa z piwnicy i
piszę te słowa.
Uwielbiam świętować, bo
to znakomita okazja, by napić się czegoś wyjątkowego. Czegoś, czego szkoda
marnować na przykład w leniwe piątkowe popołudnie. Czegoś, na co powinniśmy
poświęcić 100% swojej uwagi, wyostrzyć zmysły i delektować się bez
najmniejszego pośpiechu. Bez wątpienia takim napitkiem jest leżakowany w beczce
Kord od Jana Olbrachta. Piwo powala parametrami na odległość: potężne 26°Blg,
do tego jebuckie 12% alkoholu. Autorem receptury tego rarytasu jest oczywiście
znany i lubiany Josefik.
Kord został ochrzczony
mianem Quintupla, choć w rzeczy samej
jest to wymysł samego browaru (tudzież Josefika), bowiem styl jako taki nie
istnieje. W pewnym uproszczeniu można jednak powiedzieć, że jest to jeszcze
mocniejszy i bardziej ekstraktywny Quadrupel,
stąd nawiązanie do nazwy. Z drugiej jednak strony etykieta głosi, że piwo
stanowi połączenie belgijskiego Quadrupla
i angielskiego Barley Wine. A to
brzmi jeszcze bardziej dumnie musze przyznać!
Powstały cztery wersje
tego piwa różniące się beczką, w której trunek sobie leżakował i dojrzewał. Były
to beczki po koniaku, brandy, bourbonie i
whiskey. Mój egzemplarz obcował z tym ostatnim, a konkretnie był to Jack
Daniel’s.
W zeszłym roku był
niesamowity hype na Korda. Birgicy chcieli się o niego pozabijać.
Dość ograniczona ilość piwa na rynku dodatkowo nakręcała tą machinę. Na
szczęście wiosną tego roku piwo trafiło do sieci Intermarche, gdzie je bez
wysiłku nabyłem i to za całkiem rozsądne pieniądze – jedynie 16 dukatów za taki specjał to naprawdę
nie lada gratka! :D
Po spróbowaniu jakiegoś
zajebistego piwa zawsze mam w zwyczaju konkretnie zakląć… tak też było i tym
razem. Jakież to jest pełne w smaku, jakież gęste, jakież złożone! Już od
pierwszego łyku można włazić na grzędę i piać z zachwytu. Wybitnie słodowy
napitek długo i niespiesznie sunie w dół przełyku wywołując skojarzenia z
karmelem, toffi, miodem wielokwiatowym, orzechami laskowymi oraz nutami
opiekanego słodu i skórki chleba. To wszystko przesiąknięte jest na wskroś całą
gamą owoców – suszonymi daktylami, figami, rodzynkami, ale też świeżym ciemnym
winogronem. Pychotka! :D Jeśli wciąż Wam mało, to z tła bez problemowo można
wyłuskać niezobowiązujące akcenty wanilii, whisky,
drewna, jak również subtelnych korzennych przypraw, wynoszących Korda na
jeszcze wyższy level. To się dopiero
nazywa złożoność! Goryczki w zasadzie nie ma, bo całość smakuje wyraźnie
słodko, choć nie zamulająco. Piwo wysycone jest dość nisko, a etanol przyjemnie
rozgrzewa nasze żołądki. Generalnie jednak alko jest bardzo szlachetne i
ułożone. W życiu bym nie zgadł, że ten „cichy zabójca” ma, aż 12%. Cholernie
smaczne piwo, wręcz genialne!
Prócz smaku zachwyca
także wyglądem. Jedynie ta delikatna mętność może się troszkę nie podobać,
natomiast burgundowo-miedziana barwa z pewnością zachwyci niejedną duszyczkę.
Piana drobna, średnio obfita, beżowa w kolorze, umiarkowanie trwała, no ale
przy takim woltażu nie wymagajmy betonowej piany, bo to raczej niemożliwe.
Samo opakowanie też
prezentuje się nadzwyczaj okazale. Znana nam już z polskiego craftu mała, zgrabna, włoska buteleczka wygląda
szalenie stylowo, a zwłaszcza w połączeniu z błyszczącą, śliską etykietą i
złotymi grafikami na froncie.
Jeśli przy pierwszym
łyku rzuciłem mięsem, to nie mogło być inaczej przy pierwszym sztachnięciu się
tym zacnym trunkiem. Dżizys krajst
ależ to cudownie pachnie! Słodko, ale niebywale urzekająco i tak wyraziście, że
uszy opadają ;) Najlepszej maści miód, tony karmelu, toffi i opiekanej
słodowości. Jakieś ciastka, herbatniki, suszone owoce, sporo wanilii, a do tego
oczywiście szlachetne nuty ‘łychy’ oraz dębiny. Tłem sunie przyjemna,
umiarkowanie wyraźna woń dobrze ułożonego alkoholu, wywołująca skojarzenia z
jakimś wykwintnym, owocowym destylatem. Wszystko jest tu najlepszego sortu, z
najwyższej półki. Każda składowa zna swoje miejsce w szeregu, nie przysłania
niczego i dobrze dogaduje się z całą resztą. Takich zapaszków to ja poproszę w
każdym piwie! :D
Tak jak się tego
spodziewałem Kord niszczy system. Głębia smaku rozwala kubki smakowe na miazgę.
Treściwość natomiast niemal dosłownie zalepia nam gębę. Fakt – piwo jest wybitnie
degustacyjne i wyraźnie słodkie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Ono ma takie
być po prostu. Jest gęste, lepkie, wybitnie słodowe i tak wielowątkowe, że łeb
mały… Wisienką na torcie są tutaj dość dobrze wyczuwalne ślady beczki (dębu),
jak i samego łiskacza. Całość jest
szlachetna i dobrze ułożona, a zwłaszcza w smaku. Brawo Josefik!!!
OCENA: 9/10
CENA: 15.99ZŁ
(Intermarche)
ALK. 12%
TERMIN WAŻNOŚCI:
23.03.2018
JAN OLBRACHT BROWAR
RZEMIEŚLNICZY
Komentarze
Prześlij komentarz