ALK.6,7%. W ostatnim sondażu na ‘fejsie’ ktoś z Was
wspomniał o tym piwie, więc tadaamm... oto i jest drugie w ogóle, ale pierwsze
na blogu piwo z kontraktowego Browaru Kraftwerk!
Kraftwerk no nowa inicjatywa piwowarska, która zadebiutowała
piwem Bebok w grudniu 2014 roku. Projekt tworzą Mateusz i Dagmara
Bortel-Gologińscy, znani z prowadzenia pubu KinoCaffe w Mikołowie. W roli
piwowara zatrudniony został Paweł Solik, który generalnie dla Kraftwerku warzy
w gliwickim MajErze, jednakże dzisiejszy trunek powstał w cieszącej się złą
estymą Witnicy. Tyle o browarze, teraz o samym piwie.
Panzerfaust (niem. pancerna pięść) swoją nieco groźnie
brzmiącą (by nie powiedzieć nazistowską) nazwą wzbudził trochę kontrowersji,
chociaż w efekcie wszystko rozeszło się po kościach. Twórcy nie bez kozery
opisali styl piwa jako Silesian Rye India Pale Ale, co w skrócie brzmi
SRIPA! – jest to więc pierwsza w kraju (lansowana przez największego piwnego
celebrytę o imieniu Tomek) IPA-SRIPA!!! ;> W takim razie do kompletu brakuje
nam jeszcze Wita-Srita! Który browar chce jako pierwszy zasłynąć tą nazwą?
Szczerze mówiąc celowo sięgnąłem dzisiaj po to piwo, by tak
naprawdę porównać je do wczorajszego Sunset Blvd z Radugi. W zasadzie oba piwa
można by podciągnąć pod kategorię żytnie AIPA, bowiem przedrostek Silesian
to tylko taki „chłyt marketingowy”, który odnosi się do miejsca pochodzenia
Browaru Kraftwerk.
Tuż po nalaniu stwierdzam, że Panzerfaust ma genialną pianę
– niezmiernie drobną, gęstą i zbitą, a przy tym dość obfitą i bardzo trwałą! Lacing
także niczego sobie, na szkle zostaje naprawdę dużo zacieków. Ładnie to
wszystko wygląda.
Całości dopełnia równie ładna barwa, która z powodzeniem
mogłaby być wzorcem bursztynowego koloru.
Wysycenie tegoż specyfiku nie jest zbyt duże, powiedziałbym
raczej, że nawet niskie. Zdecydowanie za niskie jak na AIPA.
Za aromat odpowiada tutaj, aż osiem nowofalowych odmian
chmielu, w tym Belma, o której jeszcze nigdy nawet nie słyszałem. Niestety
Belma i jej pobratymcy nie umywają się do bomby owocowej z Sunset Blvd. W
niezbyt intensywnym zapachu Pancernej Pięści prym wiedzie nieco mdła i płaska
słodowość, okryta z lekka szczyptą bliżej nieokreślonych owoców, garścią
zamazanych cytrusów oraz szemranym karmelem. O jakiejkolwiek żywicy i lesie
można tylko pomarzyć. Mamy tu za to delikatny mokry karton i całkiem wyraźny
diacetyl, który już totalnie pogrąża ten nieciekawy aromat. Jestem w sporym
szoku.
W smaku także nie ma rewelki. Ponownie dominuje tępa i mdła
słodowość, okraszona lekkim biszkoptem, akcentami chlebowymi i stonowanym
karmelem. W tle pałęta się zamroczona owocowość, która jednakże ma mało
wspólnego z tropikami znanymi z tych lepszych American India Pale Ale.
Na finiszu swoimi mackami oplata nas średnio mocna, chmielowo-ziołowa goryczka,
która nieco zalega i jest poniekąd tępa i mało szlachetna. Słabo się to pije.
Piwo posiada nienajgorszą pełnię i sporą treściwość, nie
mniej jednak bardzo przeszkadza tutaj niskie nagazowanie i nazbyt obszerna,
zalepiająca usta słodowość. Piwo jest bardzo mdłe i za mało roboty robią w nim
‘hamerykańskie’ lupuliny. Zarówno nieciekawy aromat, słaby balans, jaki i
„czarno-biały” smak powodują niską pijalność Panzerfausta.
Jak widać piwo posiada zdecydowanie więcej wad niż zalet,
więc i ocena musi być adekwatna.
OCENA: 4/10
CENA: ok. 8ZŁ
BROWAR
KRAFTWERK//BROWAR WITNICA
Widać wszyscy jadą po tym piwie, aż mnie to zaczyna zastanawiać bo dawno nie widziałem tak jednoznacznych opinii w naszej piwnej blogosferze.
OdpowiedzUsuńNo to widocznie coś jest na rzeczy. Choć panuje opinia, że na premierze było OK. Dziwna sprawa..
OdpowiedzUsuń