ALK.6,5%. Dzisiaj na blogu kolejna nowość, tym razem z
Browaru Na Jurze.
Cieszy mnie fakt częstego, gęstego wypuszczania premier
przez zawierciański browar, tylko wciąż boli mnie brak ciągłości stylistycznej
opakowania. Dobrą robotę robi przecież stara seria Jurajskie, której etykiety
są spójne i przede wszystkim bardzo stylowe. Jednak od grudnia 2013 roku każda
nowość z Zawiercia ma inną banderole... znaczy się etykietę. Nie powiem, bo są
wśród nich takie na przykład perełki, ale zdarzały się też i totalne klapy.
Dzisiejsza świeżynka jakoś nie specjalnie mnie przekonuje swoim komputerowo
stworzonym kozłem, który wygląda niezbyt ciekawie. Niby nie ma tragedii, ale
kojarzy mi się on z jakąś niskobudżetową produkcją dla dzieci.
Koźlak swoją dobitną nazwą rozwiewa wszelkie wątpliwości, co
do stylu piwa, które mam przed sobą. Ciekawe co na to włodarze Ambera, którzy
także mają swojego słynnego i kultowego już Koźlaka?
Powtarzam to jak mantrę, ale ja bardzo lubię piwa spod znaku
kozła. Dlatego też cieszy mnie każda nowość w tym stylu, a zwłaszcza, gdy
mieści się ona w widełkach BJCP. Koźlak z Jury Krakowsko-Częstochowskiej ze
swoimi parametrami (6,5% alk. i 16,5°Blg) przynamniej w teorii jest czystym koźlakiem, z krwi
i kości można by nawet rzec.
Piwo nalewa się ze średnio obfitą czapą jasno beżowej piany.
Cechują ją średniej wielkości pęcherzyki, słabiutki lacing oraz niezbyt
długi czas opadania. Jak widać piana nie jest najmocniejszą strona tego
specyfiku, ale za to jego miedziany i klarowny kolor jest bardzo ładny, stylowy
i miły dla oka.
Koniec pierdół, czas na konkrety! Niucham i już wiem, co w
tym piwie piszczy. Aromat jest nader intensywny, ale nie powiedziałbym, że
jakoś mega, strasznie urozmaicony. Niby jest tu wszystko co winno się znaleźć w
koźlaku, ale nie ma tego efektu ‘wow’, na który tak liczyłem. Dominuje
silna, wyraźnie opiekana nuta słodu i całkiem sporo średnio wypieczonych
tostów. Tuż za nimi podąża ociupinka karmelu i skórka od chleba. Jest dobrze,
ale wiem, że mogło być dużo lepiej.
Nasycenie piwa jest średnie, a smak dosyć gładki i ułożony.
Obfita i nad wyraz intensywna słodowość swoim opasłym cielskiem przykrywa
nieśmiałe przebłyski przypieczonej skórki chleba, pieczywa razowego i tostów.
Nieco z boku trzyma się nieśmiały słonecznik i subtelna orzechowość, ale nie
sposób nie odnieść wrażenia, że całość w dalszym ciągu kręci się wokół
opiekanego słodu, który z biegiem czasu mnie troszkę zamula. Całkiem miły
akcent stanowi tutaj subtelna i niezbyt mocna goryczka, która jest krótka i nie
zalega.
Koźlak z Zawiercia jest dobrym trunkiem, posiadającym
odpowiednią pełnię, średnią pijalność i w miarę głęboki posmak. Intensywność
doznać jest na przyzwoitym poziomie, jednak mam wrażenie, że piwo jest nazbyt
jednowymiarowe, orbitujące za bardzo wokół prażonego słodu i tostów. Wyraźnie
brakuje mi tu jakiegoś punktu zaczepienia, jakiegoś „pazura” w formie chociażby
szczypty suszonych owoców, które dodałby piwu nieco świeżości i lekkości.
Myślałem, że będzie trochę lepiej, chociaż z drugiej strony
nie jest przecież tak źle. Piwo w zasadzie nie ma wad sensorycznych (tylko jest
zbyt grzeczne i ułożone) i nikt nie powiedział, że musi to być najlepszy
krajowy bock, filcujący kalesony i wyrywający z butów każdego delikwenta
już po pierwszym łyku.
OCENA: 7/10
CENA: ok. 7Zł
BROWAR NA JURZE
Brakuje Ci amerykańskich chmieli mieszanych z Marynką. Świetne piwo, a że Polakom się w dupach poprzewracało i nazywają amerykańskiego stouta ortodoxem...
OdpowiedzUsuń