Przejdź do głównej zawartości

WYWIAD Z ORGANIZATORAMI KRAKOWSKIEGO FESTIWALU PIWA



Obiecany wywiad z organizatorami I Krakowskiego Festiwalu Piwa – Wojciechem Niedzielskim (Revsolution) i Andrzejem Kuryło (Doran Alkohole Regionalne).


(ja) – Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie tego festiwalu, kto był pomysłodawcą?
(Andrzej Kuryło) – Sam festiwal nie jest nową rzeczą, są już takie festiwale w Polsce. My wzorowaliśmy się na dwóch największych: Żywcu i Wrocławiu. Stąd są żetony, plejada browarów, zapraszamy ich osobiście.
(ja) – Dlaczego akurat to miejsce zostało wybrane, a nie jakieś inne?
(AK) – Były brane również pod uwagę Krakowskie Błonia, tylko tam jest zakaz sprzedawania piwa.
(ja) – Rozumiem, że to musiało być gdzieś w rejonie Krakowa, a nie np. Poznań, czy inne miasto, bo stąd są ludzie, którzy to organizują?
(AK) – Tak, wchodził w grę wyłącznie Kraków i okolice.
(ja) – To może się dowiedzmy, kto jest organizatorem tej imprezy?
(Wojciech Niedzielski) - Stowarzyszenie Integracji, Ochrony Przyrody i Dziedzictwa Kultury Dolina Rudawy w Zabierzowie, które podnajmuje teren, na którym jesteśmy. Jest to obszar bardzo dobrze skomunikowany z Krakowem, do autostrady mamy 2.5 km, mamy zejście ze stacji kolejowej Kraków Business Park, pociągiem można tu dojechać w 15 minut.
(ja) – A pan jest z firmy...?
(WN) – Revsolution, która obecnie przekształca się w firmę, która będzie się nazywać (?) Manager i będzie się specjalizować w organizacji imprez masowych.
(ja) – Czyli tak, jest pan Andrzej, czyli Doran, Stowarzyszenie Dolina Rudawy, Revsolution i kto jeszcze?
(AK) – Colorex, który jest jednym z naszych partnerów.
(ja) – A tam jeszcze było Rogate Ranczo, to jest jakiś sponsor?
(AK) – To jest współorganizator. Teraz w tym momencie właśnie na Rogatym Ranczu kończy się sędziowanie Konkursu Piw Domowych i Konkursu Piw Rzemieślniczych.
(ja) – A kto tam sędziuje?
(AK) – Przewodniczącym Konkursu Piw Rzemieślniczych jest Jacek Materski z Artezana, a Konkursu Piw Domowych Łukasz Jajecznica z Browaru Podgórz.
(ja) – A dlaczego ten festiwal jest akurat w tym terminie, a nie np. w wakacje? Czy to jakieś względy logistyczne, czy nie było innych terminów?
(WN) – Z panem Andrzejem spotkaliśmy się w zeszłym roku i zorganizowaliśmy wspólnie pierwszą imprezę: Rycerze w Zabierzowie, na którą w ciągu dwóch dni przyszło ponad 10 tysięcy osób. Dlatego zdecydowaliśmy się, że będziemy wykorzystywać ten teren i będziemy organizować różne tematyczne imprezy. Właśnie podczas tej pierwszej imprezy padł pomysł zorganizowania tego festiwalu. Zaczęliśmy się zabierać do tego wspólnie w październiku zeszłego roku.
(ja) – Ja rozumiem, że to trzeba dużo wcześniej, żeby browary znalazły czas w kalendarzu, itd. 
(WN) – Dokładnie tak. My chcieliśmy się wstrzelić w okres, kiedy to....
(AK) – Kiedy Kraków jest w zasadzie w komplecie. Bo mamy tu jeszcze studentów, ludzie są przed urlopami. Można by jeszcze po urlopach, ale tam już jest niepewna pogoda.
(ja) – OK a czy za rok jest planowana kolejna edycja?

(AK) – To będzie seria cykliczna imprez tematycznych.
(ja) – Ale czy to ponownie będzie trzeci weekend maja, czy termin może ulec zmianie?
(AK) – Zastanawiamy się nad tym i to dopiero będziemy to ogłaszać.
(WN) – Chcemy też doprowadzić do tego, żeby ta impreza nie była jedyną imprezą w roku. Chcemy zrobić cykl mniejszych imprez.
(ja) – Ale to pod inną nazwą?
(WN) – Chcemy to wszystko obejmować Krakowskim Festiwalem Piwa.
(ja) – Coś na zasadzie edycji jesiennej i wiosennej? Bo są też takie festiwale, gdzie są dwie edycje.
(WN) – Nad tym też myślimy, ale bardziej mówię o takich mniejszych rzeczach. Robić na przykład spotkania osób, które się znają na piwie. Może to być tutaj lub w Rogatym Ranczu.
(ja) – A jak wam się udało zaprosić tyle nowych polskich browarów rzemieślniczych. Bo wiadomo, pierwsza edycja, ludzie się nie wiedzą jak to będzie, może się boją, może nie chcą.
(AK) – To jest prawda.
(ja) – Ja tu widziałem, może nie wszędzie są właściciele browarów, ale i tak dosyć nieźle to wygląda. Kto się tym zajmował?
(WN) – Jeśli chodzi o merytoryczną sprawę całego festiwalu to za to odpowiadał pan Andrzej.
(ja) – Czyli pan tam prowadził rozmowy i negocjacje? Powiem szczerze, że nieźle się to panu udało, zwłaszcza że to pierwsza edycja.
(AK) – Tak. Współpracuje z niektórymi tymi browarami. Znam się osobiście z ilomaś tam.
(ja) – Ja tak dokładnie nie kojarzę, Doran to jest hurtownia, czy to jest sklep?
(AK) – I sklep i hurtownia. Ale nie zajmuję się wszystkim, tylko małymi wybranymi browarami. Nawet nie mam tej wielkości browarów jak Ciechan, czy Kormoran. Tylko i wyłącznie restauracyjne i rzemieślnicze mikrusy.
Tu chcę powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. Przy okazji tego festiwalu zrobiliśmy te konkursy piw domowych i rzemieślniczych. Piwo, które zostanie ogłoszone naszym czempionem powinniśmy uwarzyć w nagrodę w Browarze Grybów. Nazwy na razie nie ujawnię, ona zostanie ogłoszona ze sceny. [red. tytuł Craft Mastera zdobyli Mateusz Wachowicz i Cyprian Plewa za piwo w stylu American Amber Ale].
(ja) – Grand Champion jest w Żywcu, Grand Prix jest na Chmielakach, więc to musi być coś innego. A jaka jest nagroda główna?
(AK) – Nagrodą główną dla zwycięzcy Konkursu Piw Domowych jest zysk ze sprzedaży piwa uwarzonego wg zwycięskiej receptury. Zysk ten wynosi 5 gr od jednej butelki.
(ja) – A właśnie zapomniałem zapytać jaki jest tutaj udział Browaru Grybów, bo wiem, że on coś tutaj ma wspólnego?
(AK) – Browar Grybów ma bardzo dużo wspólnego z nami. Uwarzyliśmy z nimi już pierwsze piwo – Wujek Sam. To piwo miało być – że tak powiem - przedstartem, że zobaczyć jakie możliwości ma browar.
(ja) – A kto za tym stoi? Bo sam browar pewnie inicjatywy nie podjął?
(AK) – Nie. Za tym stoi tylko i wyłącznie organizator Krakowskiego Festiwalu Piwa. Współpracują tutaj z nami ludzie, którzy są piwowarami domowymi.
(ja) – Aha, czyli ktoś tam rzucił hasło i pomysł się ziścił?
(AK) – Dokładnie. Muszę niestety tutaj jakąś samochwałę uprawiać i powiedzieć, że te pomysły niektóre pochodzą z mojej głowy odnośnie warzenia tych piw.
(ja) – Ja muszę się upierać, bo to mnie bardzo ciekawi – kto stoi za projektem Wujek Sam?
(AK) – To wszystko dopiero będzie ogłoszone.
(ja) – Aha.
(AK) – No dobra powiem tak, to nie jest tajemnica, bo nie ukrywamy się, ani nic. Stoi za tym Andrzej Kuryło, Mateusz Górski i Michał Zębik. Trzy osoby.
(ja) – Te dwa ostatnie nazwiska nic mi akurat nie mówią.
(AK) – Mateusz Górski jest prezesem oddziału PSPD na Małopolskę. Michał Zębik jest specem od marketingu i reklamy i jest piwowarem domowym.
(ja) – Dziękuję bardzo za rozmowę.
(AK) – Dziękuję.

Komentarze

  1. Fajnie, że pojawił się jakiś wywiad, ale... Mogłeś go mimo wszystko przeredagować. Nie mówię oczywiście o zmianach wypowiedzi rozmówców, ale połowa pytań zaczynających się od "A...?" nie wygląda dobrze i bardzo źle wpływa na czytanie.

    Mimo to podoba mi się taka forma ciekawostki na blogu. Będzie więcej?

    Pozdrawiam serdecznie! (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, można powiedzieć, że chciałem jak najdokładniej odtworzyć naszą rozmowę, dlatego tak to wygląda. Aczkolwiek przyznam, że troszeczkę "obrobiłem" ten wywiad.
      Dzięki za uwagi. kiedyś na pewną pojawi się jeszcze jakiś interview, ale na razie nie wiem z kim i kiedy.

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak