Zapewne do końca kurz jeszcze nie opadł po Baltic Porter Day, a ja znowu degustuję porterka. Sorry, taki mamy klimat. Znaczy się jest styczeń, to i portery trzeba pić. Zwłaszcza te, które same wjeżdżają mi na chatę J
Browar Amber ostatnio jest płodny, niczym rasowy buhaj po kilku miesiącach izolacji. W listopadzie zeszłego roku dwa nowe piwa. Na początku tego roku Barley Wine i RIS, a za chwilę kolejna świeżynka na rynku. I to jaka! Dymiony Porter Bałtycki specjalnie wypuszczony na tegoroczny BPD. W dodatku jest to kooperacja z koncernem słodowniczym Viking Malt (konkretnie z jego polskim oddziałem). Do piwa dodano słodów wędzonych olchą i bukiem. Poza tym w składzie jest jeszcze słód palony oraz jęczmień prażony. Brzmi to dosyć stoutowo, no ale zobaczymy. Trochę szkoda, że nie miałem tego napitku ciut wcześniej, to zrobiłbym porównanie z wędzonym porterem od Widawy.
Piwo jest smoliście czarne. Piana wysoka, średnio pęcherzykowa, brązowej barwy. Niestety dość szybko się dziurawi, dzięki czemu ciut za szybko opada.
W smaku jest dosyć wytrawnie jak na portera, no ale ten kolor już to zwiastował. Przoduje gorzka czekolada oraz lekko palony słód, zahaczający o rejony kawy i prażonego jęczmienia. Na drugim torze naparzają praliny belgijskie, akcenty dymne i pumpernikiel. W tle zaś honory oddaje przypieczony spód od ciasta, subtelna nuta smażonej kiełbasy, suszona śliwka oraz wiśnia. Cały czas towarzyszy nam całkiem wyrazista goryczka od palonych słodów, ale nie jest ona wcale męcząca. Alkohol czuć bardzo delikatnie. Piwo jest naprawdę świetnie ułożone. W ogóle smakuje świetnie. Praktycznie jak imperialna wersja, a tu jest przecież „tylko” 21º Blg. Pyszotka! :D
W zapachu dymu jest jakby więcej, ale bardzo fajnie się on tu wkomponował. Jest wyrazisty, ale nie męczy nadmiernie zmysłów. Nowość od Ambera pachnie bardzo intensywnie i charakternie, a zarazem szlachetnie i dostojnie. Pełno tu gorzkiej czekolady, łagodnej kawy z mlekiem, prażonych słodów i gorzkawych pralinek z nadzieniem owocowym. W rzeczy samej suszone owoce (śliwka, figa) odgrywają tu niebagatelną rolę. Na dalszym planie mamy kiełbaskę z ogniska oraz odrobinę szynki. Tło wypełniają delikatne ślady spalenizny, przypalonego karmelu i ciasta tiramisu. Alko tylko subtelnie zaznaczą swoją obecność. Tak naprawdę jest zupełnie nieinwazyjny. Super się to wącha.
Piwo jest szalenie pełne w smaku, wielowątkowe, bardzo gładkie i dosyć gęste, jak na ten ekstrakt. Balans oscyluje zdecydowanie bliżej wytrawności, niż słodyczy. Wydaje się jednak, że trunek mieści się w widełkach stylu, aczkolwiek w ciemno można pomylić go ze Stoutem. Wędzone klimaty są na średnio intensywnym poziomie. Mniej więcej w połowie skali, co wydaje się optymalnym posunięciem.
Ten zadziorny, dosyć palony, kawowy i bardzo wyrazisty charakter napitku, zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Mi jednak „siedzi” doskonale. To jest kurna sztos! Kłaniam się nisko.
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK. 8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 27.06.2027
BROWAR AMBER
Komentarze
Prześlij komentarz