Święto Porteru Bałtyckiego (Baltic Porter Day) już 20 stycznia, więc podkręcamy tempo. To znaczy tempo degustacji porterów ma się rozumieć. Albo inaczej – podkręcamy częstotliwość ich degustacji, bo oczywiście portery bałtyckie należy pić bardzo powoli, delektując się nimi.
Już ponad dwa lata nie było na blogu słychać o Piwnym Podziemiu, więc voilà. Przed państwem Kraken of Doom – imperialny porter bałtycki, ale taki klasyczny, czyli bez żadnych dodatków. Cyferki się zgadzają (27º Blg), nawet powiem więcej – są to bardziej niż zwykle imperialne parametry, więc zapowiada się naprawdę srogo. Jeszcze tylko wspomnę o etykiecie i biorę się za robotę. Etykieta to prawdziwy sztos. Oby to samo było z piwem.
Czarny jak dupa nietoperza trunek, okrył się beżową czapą piany, która jest dosyć drobna, średnio ziarnista i odpowiednio trwała. Przy tym ładnie oblepia ścianki.
Piwo w smaku jest bardzo charakterne, wyraźnie palone, mocno goryczkowe, wytrawne i oczywiście złożone. Dominują palone słody, dość tęga kawa bez mleka i gorzka czekolada. Dalej mamy pumpernikiel, praliny belgijskie i gorzkie kakao. Nieco w głębi natomiast czają się delikatne nuty prażonego jęczmienia i prażonego słonecznika. Zupełnie w tle doszukałem się jeszcze ciasta brownie oraz odrobiny suszonych owoców (śliwki, rodzynki, wiśnie). Alkohol jest wyraźnie odczuwalny. Trochę piecze w gardzieli, ale pamiętajmy też jaki woltaż wlewamy w usta. Smaczny to napitek, ale raczej bliżej mu do RISa. Ostatnio zdarza się to coraz częściej…
Chyba lepiej wąchać to, niż pić. Aromat przywołuje na myśl drogie praliny, gorzką czekoladę, kawę i lekko palone słody. Jednak tuż za nimi są nader wyraźne rodzynki, suszone śliwki oraz figi. Z tła natomiast wyłapałem delikatne nuty ciemnego pieczywa, lukrecji i świeżej czarnej porzeczki oraz wiśni. To wszystko jest lekko skąpane w alkoholu, który jest dosyć szlachetny i na pewno nie dokucza. Pachnie mi to trochę jak te czekoladki z likierem i owocem w środku. Bardzo ładny to zapaszek, bardziej porterowy niż smak, choć tu również nie brakuje klimatów typu Stout.
Piwo jest bardzo gładkie, gęste i cholernie pełne w smaku. Można się nim po prostu najeść. Balans jak pisałem, powędrował tutaj w stronę wytrawności, bo ciecz jest naprawdę palona i gorzka, ale też niebagatelnie wielowątkowa i wyrazista. Kraken of Doom to mega charakterny napitek, który jednak nie przypadnie do gustu każdemu. Takie mocne klimaty trzeba po prostu lubić. Największą jego wadą jest chyba trochę nadmierny alkohol w smaku. Mimo, że to imperialny porter, to jednak niejednokrotnie spotykałem się z lepszym ułożeniem. Aromat za to sprawia dużo lepsze wrażenie i bliżej mu do porteru. W związku z tym moja ocena jest dosyć wysoka, a byłaby jeszcze wyższa, gdyby… wiadomo co.
OCENA: 7/10
CENA: 16ZŁ (Z Innej Beczki)
ALK. 11,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.01.2028
PIWNE PODZIEMIE//BROWAR RECRAFT
Komentarze
Prześlij komentarz