O tym piwie krążą niemal legendy, choć zdania na temat jego smaku są mocno podzielone. Jego pierwsza warka pojawiła się we wrześniu 2021 roku. Wówczas trunek występował pod nazwą Bojan Porter Karibski. Oczywiście pół Polski śmiało się wtedy z nieszczęsnej literówki w nazwie! Miało być rzecz jasna „Karaibski” ze względu na dodatek wiórków kokosowych i kostek z beczek po rumie (oraz Bourbonie). Dodatkowa dyskusja dotyczyła potencjalnych aromatów. Niby w składzie ich nie ma, ale wielu birgiczków zarzekało się, że na pewno zostały dodane. Browar z tego co wiem, do dzisiaj na ten temat milczy jak zaklęty.
Na początku tego roku pojawiła się druga warka tego piwa, chociaż słowo reedycja jest tutaj bardziej na miejscu. Piwo zmieniło nazwę na Bojanowo Porter Karibski (rebranding całego portfolio). Bardziej jednak zastanawiający jest fakt, że zostali przy słowie „Karibski”, co nieco tłumacząc się z tego na kontretykiecie. No dobrze. Mamy zatem tutaj dokładnie to samo piwo, co w 2021 roku, tyle że pod inną etykietą oraz w mniejszej butelce. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że powstało ono z okazji 140-lecia browaru oraz leżakowano je przed rozlewem przez 16 miesięcy. Piwo ma 24 ballingi oraz 8,5% alko, czyli jest płytko odfermentowane. Zapowiada się więc niezła #teamsłodyczka!
Bojanowo Porter Karibski prezencję ma zacną – jest czarny jak noc, a wieńczy go obfita, gęsta i puszysta piana koloru ciemnego cappuccino. Piana jest solidnie trwała i zostawia sowite zacieki na szkle.
Piwo jest naprawdę gęste i przyjemnie gładkie. Oczywiście bardzo mocno czuć kokos, ale na ten moment stawiałbym na wiórki, a nie aromat. Na równi z kokosem występują palone słody, których także tu nie brakuje. Dalej jest jeszcze całkiem sporo gorzkiej czekolady, trochę mocnej kawy i popiołu. W tle natomiast doszukałem się nut dębiny, starego drewna, kakao oraz jakichś destylatów (niech będzie ten rum). Znienacka pojawia się też całkiem nieźle zaznaczona goryczka od palonych słodów. Sumarycznie dosyć dobrze to smakuje. Z pewnością nie brakuje tu charakteru, a całość wcale nie jest jakaś mega słodka. Może tylko przez chwilę dominuje kokosowa słodycz, ale finisz jest jak najbardziej wytrawny.
W zapachu rzecz jasna goryczy nie czuć, więc w tym aspekcie kokos już porządnie się rozgościł i praktycznie dominuje. Mimo wszystko wciąż pachnie to w miarę naturalnie. Tuż za kokosem podąża mleczna czekolada oraz ciemne słody, ale już dużo mniej palone niż w smaku. Jest też solidna porcja kakao, pralinek i melasy. Tuż nad horyzontem majaczą natomiast echa wanilii, migdałów/marcepanu i drewna. Jednakże żadnego rumu, czy też Bourbonu raczej nie czuję, mimo to aromat i tak jest szalenie wielowątkowy i po prostu bardzo ładny. Na serio świetnie to pachnie.
Piwo jest naprawdę genialnie zbalansowane. Finisz jest porządnie wytrawny, mocno palony i dosyć gorzki. Pełnia smaku robi robotę, to samo tyczy się nadspodziewanej gładkości. Wpływ dodatków (prócz wiórek), zwłaszcza w aromacie, może nie jest jakiś powalający, ale wcale mi to nie przeszkadza. Widzę tu naprawdę dużą złożoność oraz charakter. Oczywiście nie wszystkim będzie to piwo smakować, ale ja sądzę, że nie użyto w nim aromatów. Po prostu trzeba je spróbować i samemu wyrobić własne zdanie. Z mojej strony do polecenia.
OCENA: 7/10
CENA: 5,99ZŁ (Lidl)
ALK. 8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.12.2023
BROWAR BOJANOWO
Komentarze
Prześlij komentarz