Tak, to już dziś – ŚWIĘTO PORTERU BAŁTYCKIEGO 2023!
Jakiż to był szok, gdy pod koniec zeszłego roku ogłoszono wyniki Konkursu Piw Rzemieślniczych, a Kraftem Roku został Porter 180 z Browaru Staropolskiego. Birgiczki za głowy się łapali, jak to możliwe, że pośród tylu różnych sztosów wygrał zwykły, niczym nie nafaszerowany porter bałtycki?! W dodatku z całkiem sporego browaru regionalnego! (Tak, w kuluarach wciąż istnieje, ta nieco przestarzała już segregacja producentów piwa). Gdy już pozbierano szczeny z podłogi, to na portalach społecznościowych niemalże każdy blogier „chwalił się” degustacją lub chociażby fotką zwycięskiego piwa. Przez moment miałem wrażenie, że to jakiś …erdolony wyścig szczurów! Ja grzecznie przeczekałem ten moment, ale przypomniałem sobie niedawno, że w piwnicy mam zakurzony, czyli porządnie wyleżakowany egzemplarz tego porteru. Liczy on już sobie prawie siedem lat, wliczając półroczne leżakowanie w browarze.
Dzisiaj jest chyba najlepsza okazja, by sprawdzić jak czas zmienił ów napitek. Poza tym to doskonały moment na wznowienie cyklu „Moja Piwniczka”, który w tym sezonie jeszcze się nie pojawił na łamach bloga. Sprawdźmy zatem sowicie wyleżakowany Kraft Roku.
Producent |
Kultowy Browar Staropolski |
Termin ważności |
18.08.2017 |
Wiek (miesiące) |
83 |
Zawartość alkoholu (%) |
9,7 |
Ekstrakt (°Blg) |
22 |
Piwo jest niemalże czarne z niewielkimi rubinowymi przebłyskami, które widoczne są tylko pod światło. Piany jest całkiem sporo. Posiada ona piękną beżową barwę, niezłą trwałość oraz mieszano ziarnistą strukturę.
W smaku od razu czuć, że to mocno wyleżakowany trunek. Suszone owoce były już co prawda w świeżynce, ale tutaj stają się one nad wyraz przejrzałe, a całość zalatuje już z lekka akcentami winnymi. Jednakże piwo nie jest skiśnięte, czy zepsute. Wciąż króluje tu mleczna czekolada, kakao oraz pralinki. Na drugim planie mamy wspomniane suszone owoce, a także prażone słody i kawę zbożową. Stawkę starają się uzupełniać subtelne nuty pieczywa razowego, karmelu oraz toffi. Na początku czuć było jeszcze sos sojowy, ale po kilku minutach gdzieś zniknął. Goryczka jest dosyć niska, ale mimo wszystko całość nie jest jakaś wyraźnie słodka. Nadal jest to całkiem niezłe piwo, choć widać wyraźnie, że najlepsze lata ma już za sobą.
Aromat również mocno zdradza wiek tego porteru. Przejrzałe owoce oraz nuty czerwonego wina walczą tutaj o palmę pierwszeństwa z opiekanym słodem, czekoladą i pralinami. Nieco dalej możemy napotkać dosyć przyjemne ślady przypieczonej skórki chleba, karmelu, kakao i melasy. Co ciekawe, czuję alkohol. Co prawda świetnie ułożony i delikatny, ale jednak. Zapach wciąż jest nader wyrazisty i złożony. W sumie nadal może się podobać, choć osobiście wolałem jego pierwotną wersję.
Pełnia smaku, tak jak i wcześniej, stoi na bardzo wysokim poziomie. Piwo jest gęste, kremowe i bardzo gładkie w odbiorze. Balans wciąż bez zarzutu w przeciwieństwie do pijalności, która z pewnością się zmniejszyła.
W sumie smakuje to, jak jakiś mariaż porteru bałtyckiego i czerwonego wina w proporcjach pół na pół. Broń Boże nie jest niesmaczne, ale jednak wyraźnie gorsze niż świeży egzemplarz, który naprawdę bardzo mi smakował. Cóż, jak widać taki okres czasu, to trochę za długo w przypadku tego piwa.
OCENA: 6/10
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły na temat wyleżakowanych piw – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>
Komentarze
Prześlij komentarz