Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Żywiec Amerykańskie Pszeniczne vs Żywiec Pszeniczne IPA


Zaraz powiecie – ehhh… drugi raz testuje to samo piwo! Nudziarz pierniczony.
Testuję, bo mam ku temu powody. Dobre powody.
Kiedy to najnowszy Żywiec – Pszeniczne IPA pojawił się w sklepach, wiele osób (w tym ja) zarzuciło mu większe podobieństwo do stylu Amercian Wheat niż do Session Wheat IPA, bo wg etykiety tym właśnie jest to piwo. A czym właściwie różnią się te dwa style? Otóż prawda jest taka, że są cholernie do siebie podobne. Często niemal nie do odróżnienia. W teorii Wheat IPA powinno mieć trochę wyższą goryczką, bo to w końcu IPA. Tak na szybko z pamięci nie przypominam sobie innych różnic.
No i w tym właśnie momencie na myśl nasuwa się „nasz” słynny GieŻet. Przecież ów koncern ma w swoim portfolio obydwa te piwa! Stare już Amerykańskie Pszeniczne oraz nowe Pszeniczne IPA. Obydwa piwa mają niemal identyczne parametry oraz skład! Choć to pierwsze milczy na temat odmian chmielu, to mimo wszystko podobieństwo jest tutaj okrutnie duże. Niech zatem pojedynek „Oko w Oko” wskaże różnice pomiędzy nimi, jak również cechy bliźniacze. A może po prostu to jest jedno i to samo piwo, a zarazem sposób, by cichaczem Amerykańskie Pszeniczne zniknęło z rynku? Zauważyliście, że jest spory problem, by obecnie kupić to piwo? Może coś w tym jest.


Żywiec Amerykańskie Pszeniczne
Zaczynamy chronologicznie. Pianka jest tu całkiem sympatyczna, dość wysoka, drobniutka, zwarta, śnieżnobiała w barwie. Do tego w miarę długo się utrzymuje i fajnie koronkuje. Samo piwo nosi jasno złociste barwy, ale nie jest jakoś przesadnie blade. Bardziej chyba żółte. Mętność jest dobrze widoczna, w sam raz jak na ten styl.
Piwo jest lekkie w smaku, dosyć rześkie, świeże i wyraźnie pszeniczne. Sporo tu nut pszenicznych i ogólnie słodowych oraz chlebowych. Cytrusów za to jak na lekarstwo. Są natomiast delikatne żółte owoce ze wskazaniem na melon, papaję oraz białe winogrono. W tle jawią się subtelne akcenty kwiatowe. Goryczki praktycznie brak, a ciecz wypada dosyć słodkawo i minimalnie kwaskowo. Wysycenie jest fajne, dość spore, ale w tym stylu pasujące. Zapamiętałem nieco inaczej to piwo, choć żadnej tragedii tu nie ma. Po prostu mało amerykańskie wyszło.
W zapachu jest chyba ciut lepiej. Piwko pachnie naprawdę ładnie, świeżo i soczyście. Owoce zyskały na sile. Prócz wyżej wspomnianych pojawiła się długo oczekiwana cytrusowość w postaci skórki cytryny i akcentów nieśmiałej limonki. Na dalszym planie dopiero wita nas słód, pszenica oraz białe pieczywo. Stawkę zamyka przyjemna trawiasta chmielowość, ulotna nuta igliwia leśnego oraz szczypta przypraw. I to jest właśnie aromat, który był w tym piwie na samym początku.
Piwo jest takie fajnie puszyste na podniebieniu, takie krągłe, może nawet nieco aksamitne. Balans wbrew pozorom nie jest taki zły, pomimo braku goryczki. Słodowość dominuje i w sumie nie ma się co dziwić, ale faktycznie przydałoby się wincyj Ameryki. Piwo moim zdaniem nieco zniżyło loty, ale wciąż można go pić ze smakiem.
OCENA: 6/10
CENA: ok 4.5ZŁ
ALK. 4,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.12.2020

Żywiec Pszeniczne IPA
Z wyglądem pójdzie bardzo szybko, bo to piwo jest identyczne jak to pierwsze. Kropka w kropkę! Ten sam kolor, ta sama mętność oraz identycznie zachowująca się piana. Poważnie żadnej różnicy.
Cóż mogę powiedzieć dalej? Z początku byłem przekonany, że Pszeniczne IPA smakuje tak samo, bo naprawdę smakowało. Nawet po ogrzaniu gro osób wskaże, że pije to samo piwo. Mi jednak się wydaje, że z czasem robi się ono ciut bardziej kwaskowe, a zarazem troszkę bardziej rześkie. Poza tym faktem naprawdę cała reszta wypada identycznie! Serio. Ta sama chlebowo-pszeniczna słodowość, te same żółte/białe owoce, goryczka jota w jotę, wysycenie idento, głębia smaku również. To tak jakby użyto tego samego zasypu i tej samej receptury, a na przykład zmienili jeden chmiel na inny. To są naprawdę marginalne niuanse. Edit: po całkowitym ogrzaniu stwierdzam jednak, że nie czuję absolutnie żadnej różnicy w smaku.
Zapach bardzo przypomina to, co dzieje się w smaku, więc może skupię się tylko na różnicach w stosunku do starszego brata. Ale może być z tym naprawdę wielki problem, bo… nie odczuwam tu żadnych różnic. Powaga. Wącham jedno piwo, za chwilę drugie i nic. Czuję to samo. Ta sama intensywność, ilość oraz składowe. No może tutaj nie odnotowuję tej intrygującej nuty przypraw, ale to jest tak minimalna sprawa, że w zasadzie 95% ludzi nawet tego nie zauważy.
No kurde, ale miałem nosa! Dwie różne etykiety, a w środku praktycznie to samo piwo. Nie boję się używać takiego sformułowania. Jestem pewien, że zdecydowana większość osób odniesie takie samo wrażenie. Zwłaszcza w ślepym teście, który jest bardziej wiarygodny. Ja wiedziałem co piję, a to może mimowolnie pewne kwestie insynuować.
Jestem naprawdę w dużym szoku! Jeśli nie wierzycie sami kupcie obydwa piwa i sobie porównajcie. Ważne jednak, żeby data ważności była zbliżona, co chyba nie będzie łatwe biorąc pod uwagę moje poszukiwania. Wasze zdrowie i stay tuned! :>
OCENA: 6/10
CENA: ok 4.5ZŁ
ALK. 4,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.02.2021

Komentarze

  1. Kurczę, a ja myślalem, że już tego piwa nie znajdę. Muszę jutro spróbować czy faktycznie będzie dla mnie tak samo smakować ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...