Ehhh… ta nieszczęsna pandemia chyba nigdy nie minie.
Ludzie za bardzo się rozprężyli i nie widzą już zagrożenia, a to błąd. Zresztą,
obecna sytuacja chyba już na stałe zmieni pewne zachowania i nawyki większości
z nas. Dzięki czemu niektórym branżom wciąż jest ciężko związać koniec z
końcem, mimo odblokowania restrykcji.
Może więc na pocieszenie jakieś dobre piwko? Na
przykład taka Kalina Malina z Browaru Błonie. Otóż drogie dzieci pewnie nie
wszyscy wiecie, że Browar w Błoniu to nie tylko „dom” dla wielu kontraktowców.
Błonie warzy też (czasem) piwa pod swoim szyldem. Tak właśnie jest z tym
napitkiem. Jest to porter malinowy, ale nie bałtycki, tylko taki zwykły –
zapewne porter angielski, o czym świadczą jego parametry. Ubolewam jednak nad
tym, że nie podali składu tego piwa. Zawsze ganię to u rzemieślników, którzy
przecież powinni dbać o takie detale. Wszak ich piwo kierowane jest przecież do
wąskiego, zazwyczaj świadomego grona odbiorców, zwanego w slangu birgikami. Nawet kurde nie wiem, jakiego
składnika malinowego tu dodali. Być może soku, ale w sumie cholera wie :/
Mimo łagodnego nalewania na powierzchni piwa
utworzył się bardzo solidny kożuszek. Beżowa piana posiada drobne i zwarte
pęcherze, jest zbita, sztywna i baaaardzo trwała. Do tego ładnie krążkuje.
Wzorowe zachowanie.
Właśnie zdałem sobie sprawę, że bardzo dawno nie
piłem tego typu piwa. Zawsze tylko te portery bałtyckie, a tu proszę jakie
fajne piwko. Niezbyt ciężkie, ale też nie za lekkie. Generalnie ciała jest tu w
sam raz. Ciecz jest w miarę gładka, a jak na 12º Blg to powiedziałbym nawet, że
gęsta. Malinę czuć bardzo wyraźnie, ale nie zdominowała ona piwa doszczętnie.
Stawiam na sok malinowy, który zapewne wyciśnięto z dojrzałych, czyli słodkich
malin. Tak, piwo jest słodkawe, ale ulepem bym tego nie nazwał. Spod pysznych
akcentów malinowych przebija się z lekka prażona słodowość z domieszką kawy
zbożowej, opiekanych tostów i czekolady deserowej. W tle cichutko pobrzmiewa
sobie orzech laskowy, pralinki oraz subtelne nuty melasy. Dopiero na dalekim
finiszu na wierzch wypływa delikatna palona goryczka. Bardzo czekoladowe jest
to piwo, słodkie, ale nie męczące. Smakuje mi okropelnie.
Czas ocenić aromat. No bardzo ładnie pachnie ta
Kalina Malina. Czuć, że piwo zrobione jest porządnie. Nie oszczędzano na
składnikach. Tu również mamy wspaniały miks czekoladowo-malinowy z przewagą
jednak tych drugich. Zapach jest mega wyrazisty i szalenie naturalny. Malinowy
sorbet polany gorącą czekoladą – mniej więcej tak właśnie to pachnie. Prócz
tego pralinki, melasa, jakieś orzechy w tle, ciasto murzynek, chlebek razowy
oraz kawa zbożowa. Piękna sprawa! Można piać z zachwytu :D
Bardzo solidne piwo trzeba przyznać. Przyjemnie
gładkie, dosyć gęstawe, słodkie, deserowe, ale nie zamulające. Po prostu musisz
lubić takie klimaty, aby je docenić. Malina spisała się wyśmienicie. Od zawsze
powtarzam, że czerwone owoce nadzwyczaj dobrze komponują się z ciemnym piwami.
I wcale nie musi to być tęgi i mocarny porter bałtycki.
Jak najbardziej propsuję ten napitek. Warty jest
każdej złotówki, a jak widać kosztuje raczej niewiele.
OCENA: 8/10
CENA: 5.69ZŁ (Lewiatan)
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 09.01.2021
BROWAR BŁONIE
Komentarze
Prześlij komentarz