Dziś na blogu ląduje piwo, które w czeluściach mojej piwnicy trochę już postało. Od września tam pokutuje z myszami, pająkami wielkości mojej pięści i szczurami wokół. Postanowiłem zatem się nad nim w końcu zlitować. Zanim więc udacie się na sylwestrowe szaleństwa, chlanie do upadłego i takie tam - to przeczytajcie ten tekst, bo piwo jest dość niezwykłe. Yam Yam od Deer Bear to White IPA jest. Białe IPA znaczy się. Białe, bo zawiera w składzie słód pszeniczny. Generalnie styl ten to hybryda, łącząca w sobie cechy belgijskiego Witbiera i hamerykańskiego IPA. Z witka , to tu raczej jest niewiele, bo nie ma kolendry, ani nawet skórek pomarańczy. Ale zostawmy to, bo piwo zadziwia czymś zupełnie innym – płatkami ryżowymi oraz liśćmi bambusa! Zaczynam się teraz zastanawiać, czy to piwo jest dla ludzi, czy może bardziej dla pandy wielkiej, co to łypie na mnie z etykiety. Swoje drogą bardzo pięknej i urodziwej etykiety. Już od samego patrzenia robi mi się dobrze, a co dopiero mówić ja...