Jest listopad – porterowy sezon czas zacząć!
Wreszcie nie trzeba już chować się po kątach, by napić się naszego polskiego
skarbu narodowego. Teraz już żaden piwny purysta nie wyskoczy Ci z tekstem:
„Pijesz portera bałtyckiego latem?! Weź przestań, przecież i tak nie będzie Ci
smakował...”
To oczywiście bzdura, ale faktem jest, że w letnie miesiące
zazwyczaj nie mam większej ochoty na wychylenie kufelka „czarnego złota”, jak
niekiedy jest nazywany Baltic Porter. Co jednak wcale nie znaczy, że mi
się to nie zdarza. Ogólnie mam taką regułę, że od wiosny do jesieni raczej
chomikuję porterki, by raczyć się nimi w te chłodniejsze miesiące.
Mimo, że listopad, to temperatury są stosunkowo wysokie. W
związku z tym na otwarcie sezonu wybrałem lekki porter z Lidla pod marką Argus.
Od razu zaznaczam, że to nie jest to samo piwo, co Argus Porter Czarny, który
pojawił się w sklepach tej sieci w zeszłym roku. Tamten był produkowany przez
Browar Amber, a ten zjechał z linii rozlewniczej Browarów Łódzkich (mam tylko
nadzieję, że nie jest to rozwodniona wersja Porteru Łódzkiego).
Po przelaniu rzeczony trunek prezentuje się bardzo
przyzwoicie – beżowa, obfita, drobno i średnio pęcherzykowa piana pięknie
góruje nad niemal czarnym piwem (pod światło lekkie brązowe refleksy). Co
prawda jej trwałość mogłaby być nieco większa, ale i tak jest nieźle. Lacing
nie za duży, ale obecny.
No to teraz czas obwąchać ten specjał. Aromat nie jest jakoś
szalenie intensywny, choć nie jest najgorzej – króluje w nim silna czekoladowa
ulepkowatość, wspierana przez prażone i lekko palone ciemne słody oraz karmel.
Nieco z tyłu do drzwi puka subtelna kawa z mlekiem wespół z kawą zbożową. W tle
natomiast można uświadczyć delikatne muśnięcie chleba razowego. Spory plus za
doskonale ukryty alkohol, minus za brak jakiejkolwiek owocowości. No, ale nie
wymagajmy zbyt wiele od świeżego porteru bałtyckiego. Zapewne po odpowiednio
długim leżakowaniu pojawiłyby się tu jakieś wiśnie, suszone śliwki czy
rodzynki.
W smaku także obejdzie się bez większych fajerwerków, ale z
drugiej strony wstydu też nie ma. Dominuje słodka czekolada, która jest
wypadkową odmiany gorzkiej i mlecznej. Tuż za nią podążają obfite nuty
ciemnych, lekko palonych słodów i kawy, która tutaj jest jakby bardziej
wyrazista aniżeli miało to miejsce w aromacie. Tłem natomiast płynie sobie
przyjemna orzechowość oblana subtelnym karmelem. Słodko tu jak diabli, bo i
palonej goryczki nie jest zbyt wiele.
Argus Porter to dość gęstawe i pełne w smaku piwo, a przy
tym nader treściwe. Oczywiście można mieć zarzuty do swoistej ulepkowatości,
słabego balansu i braku cech szlachetnych (suszone owoce), ale spokojnie da się
je wypić i to bez większych grymasów na twarzy. Trzeba też pamiętać o
pozytywach, czyli urozmaiconej podbudowie słodowej oraz doskonale ukrytym
alkoholu J
Umówmy się – nie jest to porter najwyższych lotów, lecz za 3
zeta można brać w ciemno i to skrzynkami! Ja kupiłem sześć sztuk na promocji –
2,22zł za puchę!!!! :D Uważam, że trafiła mi się okazja roku, a może nawet
dekady!
OCENA: 7/10
CENA: 2.22ZŁ (Lidl)
ALK.8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.09.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.09.2016
BROWARY ŁÓDZKIE
Też mamy nadzieję, że konkurencja będzie równie smaczna.
OdpowiedzUsuńNiestety zniknął dłuższy czas temu i to chyba na dobre. Szkoda bo po leżeniu może nie był to sztos, ale naprawdę dobry porter.
OdpowiedzUsuń