Browary
Regionalne Jakubiak znane są z tego, że kupują stare i zniszczone, zabytkowe
browary, a potem remontują je i wznawiają produkcję. W tym roku właśnie
zrobiono tak z Browarem Tenczynek w Małopolsce. Fajne to i zacne zarazem, bo
dzięki nim już cztery polskie browary odzyskały swój dawny blask. Nic tylko się
cieszyć :)
Jednak miny szybko zrzedły naszym krajowym beer geekom,
gdy na starcie Tenczynek wypluł z siebie jasnego Lagera i Marcowe, które de
facto też jest przecie jasnym lagerem... Na szczęście całkiem niedawno na
salony wkroczył budzący craftową nadzieję Milk Stout, a chwilę później
Aborygen (Australian IPA). Nic to jednak w porównaniu z petardą jaką
jest Tenczynek Imperial Stout, który na dniach zawita do sklepów! Takiego
posunięcia to żem się kurna nie spodziewał.
Pierwsze dwa premierowe piwa sobie darowałem (ze względu na
niezbyt obiecujące doznania), jednak nad Milk Stoutem nie mogłem przejść
obojętnie.
Butelkę nowości z Tenczynka zdobi przedniej urody etykieta,
która nie posiada jednak kontry (czyżby zainspirowali się Kompanią
Piwowarską?). Wszystkie informacje znajdują się z przodu, choć szczerze powiem,
że nie pisze tu nic więcej o piwie poza podanym składem i stylem. Trochę słabo
jak na trunek mający konkurować z krajowym craftem.
Otwieram i przelewam. Co jak co, ale piany to w tym piwie
nie uświadczymy. Mimo lania z dużej wysokości na powierzchni pojawiła się tylko
skąpa i rzadka koronka barwy ecru, którą nawet nie sposób nazwać pianą.
Kolejne zdziwko to kolor, który tylko z pozoru jest czarny,
bo w rzeczywistości piwo jest ciemno brunatne. A przecież każdy stout
powinien być raczej czarny....
Wygląd wyglądem, no ale jak to w końcu smakuje? Na pierwszym
planie świeżo parzona kawa, która jednak nie jest jakoś szalenie mocna. Wtórują
jej mleczno-śmietankowe akcenty, czyli w tym wypadku wymieniona w składzie
laktoza. Na drugim planie maszerują lekko palone słody, oblane całkiem
przyjemną czekoladą, która jest mieszanką odmiany gorzkiej i mlecznej. W tle
chowa się szczypta popiołu, łagodnego chmielu oraz symboliczna i szlachetna
goryczka. Nie mniej jednak całość ma raczej wydźwięk słodkawy,
czekoladowo-kawowy, a przy tym gładki i aksamitny za sprawą słodu żytniego.
Wysycenie jest okrutnie niskie, prawie że zerowe, co tłumaczy tak niską pienistość
tego piwa.
Sam aromat jest bardzo zaskakujący, ale na szczęście w tą
pozytywną stronę. Zapomniałem wspomnieć, że piwo nachmielono (oprócz Magnum i
Sybilli) nowofalową australijską odmianą Vic Secret i w rzeczy samej czuję tu
nader przyjemne i intensywne owoce tropikalne, głównie mango i marakuję! Owoce
w stoucie to naprawdę niepowtarzalna sprawa. Dopiero daleko w głębi
majaczy ciemna strona tego specjału pod postacią delikatnie palonych słodów,
szczypty sympatycznej czekolady i łagodnej kawy z mlekiem. W zasadzie to chyba
bardziej czuć tutaj samą laktozę, aniżeli kawę. Naprawdę świetnie się to wącha.
Piwo zostało nisko odfermentowane (14°Blg), dzięki czemu jest
dość pełne w smaku, a przy tym stosunkowo treściwe. Pijalność także nie
pozostawia wiele do życzenia, bowiem Milk Stout z Tenczynka to nader łagodne,
smaczne i ułożone piwo. Sam smak może nie jest jakiś mega odkrywczy, ale już
zapach naprawdę robi robotę. Połączenie nowofalowej odmiany chmielu z mlecznym stoutem
wydaję się mieć tutaj rację bytu.
Może i nie wyrwało mnie z butów jak po dobrym RISie, ale za
sam pomysł i oryginalność daję oczko więcej.
OCENA: 8/10
CENA: ok. 6ZŁ
ALK.4,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.01.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.01.2016
BROWAR TENCZYNEK (BRJ)
w głębi majaczy ciemna strona tego specjały pod postacią delikatnie palonych słodów
OdpowiedzUsuńPiłem dwa razy i naprawdę nie wiem skąd ten zachwyt. Primo żadnych owoców w obu butelkach. Secundo nasycenie kiepskie, smak też nie powala. Moim zdaniem jak chcę wypić dobrego milk stouta to już lepiej smakuje choćby ten z Redena MILCoffeeL , Olimpu Hera, SzałuPiw Glapa.
OdpowiedzUsuń