Ostatnimi czasy jest u nas spory urodzaj na mocarne
piwa typu RIS, czy Baltic Porter. Co prawda już parę ładnych miesięcy
temu przestałem liczyć polskie RISy, bo zwyczajnie brakło mi już palców (mimo,
że mam ich o jeden więcej niż płeć piękna ;p). A pamiętam jak jeszcze nie tak
dawno temu jaraliśmy się Dziadkiem Mrozem z Artezana (pierwszym w kraju
imperialnym Stoutem).
Odrestaurowany i uruchomiony na nowo Browar Tenczynek, chcąc
dotrzymać kroku rodzimym craftowcom, także dorobił się własnego RISa, co
odbiło się dość szerokim echem wśród piwnej społeczności. Tenczynek zaczynał
przecież tak skromnie (Lager i Marcowe), a jeszcze w pierwszym półroczu
działalności podaje ludziom na talerzu imperialnego Stouta! Mając na
uwadze moce produkcyjne tego przybytku i jego szeroką dystrybucję z całą dozą
pewności można założyć, że będzie to najbardziej dostępny polski Russian
Imperial Stout! :D
Piwo pieni się niemiłosiernie obficie. Beżowa czapa jest
niezmiernie drobna, zupełnie jakby ktoś potraktował ją azotem. Drobna i
niezwykle puszysta pierzynka nie bez kozery wywołuje skojarzenia z bitą
śmietaną. Jeśli do tego dołożymy kosmiczną wręcz trwałość i sowity lacing,
no to już rączki same składają się do oklasków ;)
Tuż po przelaniu w szkiełku ukazał się czarny jak smoła
kolor, który nawet pod światło nie przepuścił ani promyka.
Teraz dopiero się zacznie. Biorę pierwszy łyk. Imperial
Stout z Tenczynka miękko i gładko sunie po przełyku, lekko go rozgrzewając.
Od razu dają o sobie znać słody żytnie, bo ciecz jest dość gęsta i oleista. Na
pierwszym planie spotykamy owoce w czekoladzie, coś jakby wiśnie, suszone
śliwki i rodzynki. Dzięki temu po każdym łyku mam wrażenie, że zjadłem przed
chwilą pralinki, typu wedlowskie Baryłki. Uczucie to dodatkowo wzmaga delikatny,
acz całkiem wyraźny udział alkoholu, który jednak nie jest jakiś nieprzyjemny,
za to subtelnie rozgrzewający. Idźmy dalej. Poza morzem gorzkiej czekolady mamy
tu jeszcze trochę nut kawowych, wyraźnie palone słody, szczyptę mocnego kakao
oraz nieco chmielu w tle. Finisz został obsadzony umiarkowaną goryczką, która
jest krótka i nie zalegająca, jednakże ma ona lekki podtekst alkoholowy.
Sumarycznie jednak piwo jest bardzo smaczne i złożone.
Zapach na szczęście wcale od smaku nie odstaje. Nie ma tu
żadnych problemów z intensywnością. Na pierwszy ogień idzie mleczno-gorzka
czekolada, płynnie przechodząca w rejony niezbyt mocnej kawy i ciemnych, lekko
palonych słodów. Nieco dalej pojawiają się nader przyjemne suszone owoce, czyli
śliwki, rodzynki, a także garść wiśni i czarnej porzeczki. Niestety drepcze im
po piętach dosyć wyraźna woń alkoholu, kojarząca się po części ze słodkim winem
owocowym, a po części z mocniejszymi, szlachetnymi trunkami. Nie jest to jednak
jakaś mocno uprzykrzająca życie wada, po prostu tak mocne piwo wymaga długiego
leżakowania.
RIS z Tenczynka to kawał solidnego i zdecydowanego piwa,
które nie bierze jeńców. Pełnia jest wprost zabójcza, od pierwszej do ostatniej
kropli czuć jego ciężar, gęstość i solidną słodową podbudowę. Nad wyraz
treściwe piwo jest o dziwo nieźle pijalne, bacząc na jego moc i 24% ekstraktu.
Co prawda balans mógłby być nieco lepszy (goryczka niezbyt daje radę udźwignąć
tak obfite słodowe ciało), ale i tak całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Z
całą pewnością czas grał będzie tylko na jego korzyść.
Jakbym miał jednym zdaniem podsumować to piwo, to
powiedziałbym, że jest to intensywny, bogaty, gęsty i likierowaty trunek o
czekoladowo-owocowym charakterze, podsyconym rozgrzewającym udziałem alkoholu.
Brawo Browar Tenczynek!
OCENA: 8/10
CENA: ok. 9ZŁ
ALK.9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.05.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.05.2016
BROWAR TENCZYNEK (BRJ)
Komentarze
Prześlij komentarz