ALK.4,3%. Niemal każde piwo z Pinty jest smaczne i czymś się
wyróżnia, by nie powiedzieć, że jest wyjątkowe. Dlatego też moje brwi
powędrowały bardzo wysoko, gdy dowiedziałem się o piwie Oki Doki. Jest to jasny
lager, który zdecydowanie nie kojarzy mi się z nowofalowym piwowarstwem. Nie
mogłem wprost uwierzyć, że Browar Pinta uwarzył coś na kształt pilsa (czyżby
chłopakom kończyły się pomysły na wyszukane i ekstrawaganckie craftowe
wypusty?).
Jedynym czynnikiem odróżniającym to piwo od innych są
nowozelandzkie chmiele, występujące tu aż w pięciu odmianach: Pacific Jade,
Pacific Gem, Green Bullet, Waimea oraz Motueka. W sumie to nawet dobrze -
przecież nic mi się nie stanie, jak przez chwile odpocznę od wszędobylskich
„amerykańców”.
Ciekawi mnie natomiast jak w jasnym lagerze odnajdą się
słody: pale ale, pszeniczny jasny, Carapils i Caramunich, które raczej rzadko
stosuje się w piwach dolnej fermentacji.
Słowem podsumowanie niniejszego wstępu – Oki Doki to z
założenia piwo lekkie, sesyjne, rześkie, mocno pijalne, dość dobrze pochmielone
i wyraźnie goryczkowe. Idealne na wakacyjne temperatury. Zobaczmy, czy
założenia pokrywają się z rzeczywistością.
Piwo zostało przyodziane w klasyczny, złocisty odcień, jest klarowne, ale tzw. iskry to ja w nim
nie widzę. Piana w zasadzie spełnia moje oczekiwania: jest biała, wysoka,
mieszano ziarnista, w miarę trwała i bardzo dobrze oblepia szkło. Póki co daję
czwórkę z plusem.
Nasycenie nie jest wysokie, skłaniałbym się je opisać jako
średnie lub nawet troszkę poniżej średniego. Cechuje je natomiast drobna
struktura oraz subtelna perlistość.
Średnio intensywny zapach został uzbrojony w wyrazisty słód
oraz dużo mniej wyraziste owoce tropikalne i kwaskowe cytrusy. Tuż za nimi
podążają delikatne cienie chmielowo-trawiaste, a także ulotne aromaty kwiatowe.
Szału nie ma, ale i tak jest nieźle.
Smak to przede wszystkim solidna porcja chmielowo-żywicznej,
zalegającej goryczki z przebłyskami ziołowymi, która jest długa, tępa i lekko
męcząca. Spod mocarnej ilości lupuliny próbują się wydostać niezdarne nuty
żywicy, trawy, chmielu, cytrusów i innych bliżej niezidentyfikowanych owoców.
Pomiędzy nimi bryluje niewyraźna słodowość podbita łagodną nutą biszkoptów.
Całość jest bardzo gorzka i wytrawna. Zdecydowanie zbyt
gorzka jak dla mnie, co ujemnie rzutuje na pijalność i lekkość tego napitku.
Ja naprawdę lubię dobrze nachmielone wywary, ale - Panie i Panowie - nie przy takim ekstrakcie. To piwo ma za mało ciała na takie zabiegi.
Obecność nowozelandzkich chmieli jest bezsprzeczna, ale przy masakrującej kubki
smakowe goryczce niewiele one mogą zdziałać.
Są też i plusy – wysoka pełnia i całkiem przyjemny aromat,
który nie zapowiada, aż tak ekstremalnych doznań w smaku.
Nie wiem, czy to piwo miało takie być, czy po prostu Pinta
zapomniała tu o jakimkolwiek balansie. Piwo jest za bardzo jednowymiarowe,
gorzkie i męczące, ale to wcale nie znaczy, że nadaje się do tylko zasilenia
miejscowej kanalizacji. Z pewnością odnajdą się w nim wybitni hop headzi.
OCENA: 5/10
CENA: 6.40ZŁ (Skład Piwa)
BROWAR PINTA//BROWAR NA JURZE
Komentarze
Prześlij komentarz