ALK.2,6%. Może nie będę zbyt oryginalny, ale dzisiaj znowu
postanowiłem zrecenzować radlera. Błagam, wybaczcie mi, ale bardzo jestem
ciekaw jak smakuje.
Nie jest to jednak tradycyjne piwo dla rowerzystów,
ponieważ piwo ma smak pomarańczy, a nie – jak to zazwyczaj bywa – cytryn. Grupa
Żywiec swoją nową Warką Radler o smaku jabłkowym pokazała, że radler
niekoniecznie musi być kojarzony wyłącznie z cytryną.
Czy nowy Leszek Shandy znajdzie swoich zwolenników? Czy to
piwo jest w ogóle warte zachodu? Jak wypada na tle konkurencji? Czy będzie
hitem tego sezonu? Czytajcie, a dowiecie się.
Po przelaniu biała i nietrwała piana urasta do niewielkich
rozmiarów, by po dwóch minutach zupełnie zniknąć. Tworzą ją średniej wielkości
pęcherze, które najwidoczniej nie sprzyjają przyklejaniu się do ścianek.
Piwo - jak to bywa w radlerach - jest dość wysoko nasycone
dwutlenkiem węgla, czuć jak bąbelki gazu śmiało i wyraźnie buzują w ustach.
Zapach to zestawienie świeżych pomarańczy, mandarynek oraz
cytryn z bardzo delikatną słodową podbudową. Bardzo przypomina to cytrusowy
kisiel, bądź galaretkę pomarańczową. Jest to już kolejny radler, który
praktycznie w ogóle nie trąca sztucznością! Brawo!
W smaku to samo – owoce w postaci kwaśnych pomarańczy i
cytryn wyraźnie górują nad niewielkimi niuansami słodowymi w tle. Piwo jest
przyjemnie kwaśne i wysoce orzeźwiające.
Pije się je szybko i łatwo, a smak cytrusów długo pozostaje
na podniebieniu.
Osobiście uważam, iż pomarańczowy radler ma lekką przewagę
nad cytrynowym pierwowzorem, który już troszkę się chyba znudził Polakom. W
bezpośrednim pojedynku według mnie minimalnie wygrywa Dry Orange. Nie
zapominajmy jednak o silnej konkurencji, głównie ze strony Warki Jabłko, która
dla mnie jak na razie jest liderem tego wyścigu szczurów.
OCENA: 7/10
CENA: 3.05ZŁ (Lewiatan)
KOMPANIA PIWOWARSKA
Komentarze
Prześlij komentarz