Przejdź do głównej zawartości

VI DEGUSTACJA PIW - BLACK IPA


Moda na jankeskie lupuliny przebojem wdarła się do naszego kraju i póki co, nic nie wskazuje na to, by ten trend szybko przeminął. Warto jednak pamiętać, że amerykańskie chmiele to nie tylko AIPA, czy APA.
Zauważalny gołym okiem niedawny wysyp ciemnych piw warzonych z udziałem tychże chmieli sprokurował mnie do przyjrzenia się bliżej trunkom sklasyfikowanym jako Black India Pale Ale tudzież Cascadian Dark Ale. W konsekwencji czego tematem VI Degustacji Piw Częstochowskiego Kręgu Lokalnego Bractwa Piwnego był ten właśnie styl amerykańskiego piwa.



Cascadian Dark Ale

Jest to jeden z najmłodszych stylów piwa, tak młody że nie został jeszcze ujęty w klasyfikacji BJCP. Generalnie bardziej rozpowszechnioną nazwą niż Cascadian Dark Ale jest Black IPA, niekiedy używa się też kombinacji takich jak India Black Ale lub innych.
Nazwa Cascadian Dark Ale pochodzi od Gór Kaskadowych na zachodnim brzegu USA, które ciągną się przez stany Oregon i Waszyngton. W stanach tych umiejscowione są największe plantacje amerykańskiego chmielu. Obficie chmielone amerykańskimi odmianami chmielu Cascadian Dark Ale poniekąd przypomina w aromacie i smaku amerykańskie India Pale Ale, jest jednak zdecydowanie ciemne, a nawet nieprzejrzyście czarne. Od amerykańskiego stoutu natomiast odróżnia je zdecydowanie niższa paloność oraz balans przesunięty w kierunku chmielowości. Podstawę zasypu stanowi słód pale ale. Ciemną, niemal czarną barwę zapewnia dodatek palonych słodów, szczególnie polecane są słody palone pozbawione łuski np. Carafa Special. Nie zaleca się w celu przyciemnienia piwa używania palonego jęczmienia, gdyż może on wnieść nadmierne nuty palone. Możliwy jest także dodatek niewielkich ilości słodów karmelowych.


Parametry wg PSPD:
 - ekstrakt początkowy 14-18,0%
 - alkohol objętościowo 6,0-7,5%
 - goryczka 40-80 IBU

Aromat
Dominują nuty chmielowe, charakterystyczne dla amerykańskich odmian chmielu, a więc typowe będą tu klimaty owoców cytrusowych, tropikalnych (mango, marakuja), żywiczne, sosnowe i ziołowe. Aromaty kawowe i czekoladowe są na umiarkowanym poziomie i nie powinny one dominować. Nuty palone i ostre nie są pożądane, natomiast estry owocowe dopuszczalne są na średnim poziomie intensywności. Niepożądane są także niuanse rozpuszczalnikowe oraz diacetyl.

Barwa
Piwo posiada barwę od ciemno brązowego do czarnego koloru, może być całkowicie nieprzejrzyste. Generalnie jest klarowne lub opalizujące od chmielenia na zimno.

Piana
Średniobfita i długo utrzymująca się. Kolor piany od kremowego, do jasno beżowego odcienia.

Smak
Zdominowany jest przez chmielową goryczkę, równoważoną przez nuty karmelowe, kawowe i czekoladowe. Słodycz na poziomie niskim do umiarkowanego. Również niskie, do umiarkowanych są tutaj nuty palone, których całkowite wyeliminowanie nie jest możliwe. Nie powinny być one jednak ostre i dominujące. Finisz raczej wytrawny.


Goryczka
Od wyraźnej, do bardzo intensywnej, posiada wybitnie chmielowy charakter. Dominuje w smaku, ale nie może być zanadto ściągająca lub zalegająca.

Odczucie w ustach
Pełnia od średniej, do niskiej. Nagazowanie również jest średnie w kierunku niskiego. Brak charakteru ściągającego. Alkohol w zasadzie niewyczuwalny.



O tytuł najlepszego polskiego piwa w stylu Black IPA walczyło 11 piw z różnych browarów. Z kronikarskiego obowiązku przypominam, że degustacja była anonimowa, a piwa były ocenianie zgodnie z wytycznymi PSPD.

W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować Browarowi Birbant i Doctor Brew za pomoc w zdobyciu materiału do degustacji :)


Jak za każdym razem, tak i teraz największym wyzwaniem było dla mnie zebranie wszystkich krajowych wypustów w tym stylu, choć i tak od dawna już wiem, że jest to w zasadzie niemożliwe. Nie chwaląc się robiłem co w mojej mocy, aby piw było jak najwięcej i muszę przyznać, że jestem dosyć zadowolony z wyników moich poszukiwań. Choć nie ukrywam, że bardzo brakowało mi w tym zestawieniu takich specjalności jak choćby Śrup z Szałupiw, Żytorillo z Pinty, Nosferatu z Radugi, Renegat z Ursa Maior, Bass Reeves z Faktorii, czy Galaktyka Piwnix z Browaru Podgórz. No cóż... nie można mieć wszystkiego, bo browary w zdecydowanej większości nie warzą wszystkich piw na okrągło (praktykują dużą rotację). 


To tyle spraw merytorycznych, czas na wyniki naszej degustacji. Niniejszym oświadczam wszem i wobec, co następuje:
1. Lost Weekend (Browar Raduga) – 43,6 pkt.
  1. Black Hope (AleBrowar) – 41,9
  2. Berserker (Browar Kingpin) – 41,2
  3. Hopus Pokus (Browar Pinta) – 35,6
  4. Czarna Pitch (Browar Solipiwko) – 35, 5
  5. Jules (Browar Wąsosz) – 33
  6. Bojan Czarny (Browar Bojanowo/BRJ) – 28,2
  7. Wrężęl CDA (Browar Wrężel) – 27,5
  8. Birbant Black AIPA (Browar Birbant) – 22,6
  9. Doctor Brew Black IPA (Doctor Brew) – 21,7
  10. Nelson Black (Browar Krajan) – 11,8

Wnioski

Przed degustacją byłem święcie przekonany, że rywalizacja będzie bardzo zaciekła i wyrównana, no może poza Bojanem i Krajanem, które od razu skazywałem na pożarcie. Zobaczcie jak bardzo się myliłem – wyrównane jest w zasadzie tylko podium, a pierwsze miejsce od ostatniego dzieli przepaść większa niż Wielki Kanion Kolorado w USA!
Dałbym sobie prawą dłoń odciąć, że Nelson odpadnie już w przedbiegach (jasny kolor, zero aromatów chmielu amerykańskiego) i oczywiście miałem rację, ale przyznam się bez bicia, że takiego pogromu się nie spodziewałem. Tak nisko nie upadł żaden browar we wszystkich dotąd przeprowadzonych degustacjach! Bojan natomiast – mimo stosunkowo niewysokiej lokaty - zaskoczył mnie nader pozytywnie. Widocznie majstrowanie przy recepturze powoli przynosi efekty, bo spodziewałem się drugiego miejsca od końca...
Choć nie piłem nigdy wcześniej żytniego Black IPA z Radugi to myślę, że wygrało ono zasłużenie (co zresztą wszyscy potwierdzili). Naprawdę ciężko się było do czegokolwiek przyczepić – kawał świetnego, wręcz rewelacyjnego piwa. Brawo!
Bardzo podobnie wypadł także Black Hope z AleBrowaru (widać cały czas trzyma bardzo wysoki poziom) oraz nowatorski Berserker, którego nie ukrywam - wymieniałem wśród moich faworytów. Na szczęście się nie zawiodłem.
Największym dla mnie (i nie tylko) zaskoczeniem in minus była słaba lokata CDA z Wrężela, którego co prawda nie piłem, ale piłem za to wszystkie pozostałe piwa od nich, więc zakusy miałem spore. Jeszcze gorzej sprawili się nasze Doktorki, a ich Black IPA zaliczyło niesamowity blamaż (z tego co kojarzę była tam jakaś wada). Podobnie słabo wypadł Birbant – też liczyłem na więcej.


 W sumie całe podium było bardzo wyrównane i zarówno Lost Weekend, Black Hope, jak i Berserker to naprawdę wyśmienite, oszałamiające i urywające jądra napitki. Zdobyć ponad 40 punktów na 50 możliwych to nie lada sztuka.

Nie ukrywam, że ta degustacja była dla mnie najfajniejsza ze wszystkich, najarałem się na nią jak szczerbaty na protezę i w sumie się nie zawiodłem, jeśli chodzi o całokształt. Ja wprost uwielbiam Black IPA (dobre Black IPA). 


 
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe relacje z naszych degustacji – zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Zobacz także:
V Degustacja Piw - Christmas Ale/Świąteczne
IV Degustacja Piw - Dry & Foreign Extra Stout
III Degustacja Piw - Witbier
II Degustacja Piw - Pils
I Degustacja Piw - Koźlak

Komentarze

  1. No i prawda wyszła na jaw. Jest tak, jak powinno, choć jeśli chodzi o Bojana, to kwestia szczęścia. Niestety takie oceny nie ujmują kryterium powtarzalności. Cieszę się, że Raduga również w obiektywnych ocenach fachowców wyrasta na gwiazdę polskiej sceny piwnej. Każde ich piwo jest małą perełką na naszym, wciąż rozchwianym jakościowo, rynku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Bojan jest loteryjny, bowiem majstrują przy każdej warce.
      Raduga faktycznie robi znakomite piwa - oby tak dalej!

      Usuń
  2. No i wyszla na wierzch cala bieda DrBrew. Zabierz otoczke marketingu i zostaje pustka. Kopyrowe dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy któryś z tych Black IPA nie miał w ogóle nut kawowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam więcej, ale na pewno Bojan nie miał.

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki