24 listopada 1994 roku. Dokładnie wtedy została uwarzona pierwsza warka w Browarze Amber. Jest to więc jeden z najstarszych browarów regionalnych, choć osobiście nie lubię tego określenia.
Z okazji 30-lecia istnienia Amber wypuścił jubileuszowe piwo – Herbal Barley Wine. Początkowo ciężko było je kupić, ale ostatnio jego dostępność się poprawiła. Co wyróżnia ów trunek? Niebagatelnie wielki ekstrakt, który wynosi dokładnie 30º Plato! Ta liczba oczywiście nie jest przypadkiem ;) Alkohol zatrzymał się tutaj na jedenastej kresce, co także budzi szacunek. Jednakże najważniejsze są specjalne dodatki: niebieskie rodzynki sojagi, kwiaty hibiskusa, malwy czarnej i bławatka. Okej, płatki kwiatów w Barley Wine to jeszcze rozumiem, ale po co jeszcze rodzynki? Przecież to piwo już samo w sobie powinno napierdzielać rodzynkami i innymi suszonymi owocami.
Słowo herbal sugeruje ziołowy charakter napitku, ale śmiem twierdzić jeszcze przed degustacją, że żadnych ziół nie będzie tu czuć. Ja rozumiem o co chodziło włodarzom i myślę, że bardziej trafne byłoby określenie floral (kwiatowy, roślinny). No dobra, wyładowałem się, zatem mogę zdzierać kapsel i do dzieła :)
Piwo wygląda w szkle na bardzo ciemne. Wręcz brunatne, jedynie pod światło mieni się karmazynowymi, tudzież rubinowymi refleksami. Piany wydaje się nie brakować. Jest drobna i zwarta, beżowej barwy, jednak jej trwałość nie jest zbyt duża.
Smak jest szalenie gładki, przyjemnie aksamitny, no i bardzo słodki. Rodzynki naparzają, aż miło. To samo karmel, który jest lekko opiekany, wpadający w toffi. Nie brakuje tu również opiekanych słodów, cukru kandyzowanego, melasy i suszonych daktyli. Z tła natomiast udało mi się wyłuskać przyjemne nuty kwiatów, owoców tropikalnych, skórki chleba oraz czekolady. Alkohol oczywiście jest obecny, ale jak na ten woltaż krzywdy nie robi. Lekko rozgrzewa trzewia i delikatnie smyra przełyk. Ogólnie rzecz ujmując, piwo jest całkiem dobrze ułożone. Całość smakuje wybornie, acz jest to trunek wybitnie degustacyjny (czytaj – pij powoli, bo cię zmuli i zaszumi we łbie).
Zapach jest w zasadzie kontynuatorem tej pięknej przygody. Nowość od Ambera pachnie intensywnie i wyraźnie deserowo. Prażone słody tworzą fajną harmonię z karmelem, rodzynkami i kwiatami (głównie hibiskus). Dalej mamy przyjemne nuty skórki chleba, melasy i czekolady. Tuż za nimi podążają akcenty cukru trzcinowego oraz kandyzowanych owoców tropikalnych. Daleko w głębi majaczy natomiast subtelne toffi, delikatny alkohol, suszona figa i świeży daktyl. Alko czuć, ale nie za dużo. Pięknie to pachnie. Bardzo szlachetnie, dostojnie i tak elegancko bym rzekł.
Herbal Barley Wine z Ambera jest piwem bardzo gęstym, okrutnie treściwym, szalenie gładkim i bardzo pełnym w smaku. Wszystko jest tutaj na maksa podkręcone. Na uwagę z pewnością zasługuje też bardzo dobre ułożenie oraz obecność kwiatów, czego nie byłem pewien. Przewija się tu również nieoczywisty sznyt w postaci owoców tropikalnych, co jest nader intrygujące w tym stylu. Zapewne to zasługa nowofalowego chmielu Strata.
Bardzo mi smakuje, to wysoce esencjonalne piwo. Jak podejrzewałem, ziół nie ma, ale i tak jest bardzo fajnie. Pamiętajmy, że to ma 30 ballingów przy „tylko” 11% alkoholu, więc musi być fest słodkie. Dla porównania Komes Barley Wine ma 12% przy 27º Blg.
OCENA: 8/10
CENA: 14.99ZŁ (Auchan)
ALK. 11%
TERMIN WAŻNOŚCI: brak
BROWAR AMBER
Komentarze
Prześlij komentarz