Prolog:
W
całej tej serii „Po Godzinach” już się mocno pogubiłem, ale jakiś czas temu
wpadło mi w łapska jedno z tychże piw właśnie. Postanowiłem podzielić się z
Wami wrażeniami z degustacji.
O
co kaman: Co to jest DIPA chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, a
jeśli tak, to najwyższa pora zmienić dilera…, to znaczy – przerzucić się na
krafty :)
Wdzianko:
Ojoj,
ciemne. Bursztynowe wręcz, ale idealnie klarowne. Piana bardzo obfita, gęsta,
zbita, dość drobna i naprawdę trwała.
Kichawa
mówi: Całkiem nieźle to pachnie. Są słodkie owoce
tropikalne, sporo kwiatów, trochę rześkich cytrusów i leśnej żywicy. Tuż za
nimi podąża pewna doza karmelu (może nawet miodu), słodowości i przypieczonej
skórki od chleba. Alkohol dobrze ukryty.
Jadaczka
mówi: Typowo oldschoolowe
klimaty. Wyraźnie słodowe, karmelowe i ciężkawe w odbiorze. Chmielu sporo,
faktycznie. Goryczka też dosyć solidna, lekko żywiczna, lekko ziołowa, trochę
zalegająca i nieco mdła. Dominuje lekko opiekana słodowość, karmel i mokre
zboże. W tle subtelna nuta czerwonych owoców, lasu i grejpfruta. Alko nawet
nieźle ułożone.
Komu
mogę polecić: Wszystkim fanom West Coastów, u których na piedestale wciąż stoi Atak Chmielu albo
Imperium Atakuje.
Epilog:
Pełnia
smaku bez zarzutu. Piwo jest raczej treściwe, w miarę gładkie, lekko wytrawne
na finiszu. Goryczka jednak pozostawia wiele do życzenia. Ten mdły i tępy w
ustach posmak pozostaje na długo, skutecznie obniżając pijalność. Raczej nie
polecam.
OCENA:
5/10
CENA:
nieznana
ALK.
7.5%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 21.11.2020
BROWAR
AMBER
Komentarze
Prześlij komentarz