Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Wąsosz Porter z Wiśnią vs Wąsosz Porter ze Śliwką


Dosyć dawno nie pojawiło się nic z cyklu „Oko w Oko”, więc voilà.
Dziś dzień szczególny dla naszego piwowarstwa, bowiem już po raz piąty obchodzony jest Dzień Porteru Bałtyckiego! Zarówno w Polsce, jak i na świecie fani ‘bałtyków’ zacierają ręce z zadowolenia i wlewają w siebie „czarne złoto” polskiego piwowarstwa.
Ja zdecydowałem się na bezpośrednie porównanie dwóch stosunkowo nowych porterów z Wąsosza. Owszem, zbyt niskie parametry (15º Blg) deklasyfikują je z miana porterów bałtyckich, ale rzeczone dodatki sprawiają, że jak najbardziej piwa te kojarzą się z naszą krajową dumą narodową. Piwa pojawiły się jednocześnie na rynku jesienią zeszłego roku. Zasyp jest w nich identyczny, a różnią się tylko i wyłącznie owocowymi dodatkami. Wspomnieć warto jeszcze o słodzie pszenicznym wędzonym, który nie jest przecież regułą w żadnych porterach. Porter z Wiśnią zawiera sok i koncentrat wiśniowy w składzie, a Porter ze Śliwką sok śliwkowy, aromat naturalny oraz śliwkę suszoną. Zapowiada się niezwykle zachęcająco. Aż mi ślinka cieknie ;>


Wąsosz Porter z Wiśnią

Z wyglądu spoko – ciemno brunatna barwa, duża mętność i średnio obfita piana o wyraźnie różowawym odcieniu. Jest dosyć drobna i puszysta, ale raczej niezbyt trwała. Za to cudnie koronkuje na szkle.
Piję. Mhmmm… nice! Jest wiśnia i jest lekki kwasek. Ciemne słody przyjemnie kontrastują tutaj z dojrzałą i nieco cierpką wiśnią, która na szczęście wypada całkiem naturalnie (w końcu to tylko koncentrat i sok). W tym piwie jest też dosyć sporo nut czekoladowych i kakaowych, które rzecz jasna kojarzą się z czekoladkami typu wiśnia w czekoladzie. Z tła natomiast można wyłuskać delikatne akcenty chleba razowego, kawy zbożowej i subtelnego karmelu. Ale słodko nie jest, oj nie. Gorzko też co prawda nie, bo ten kwasek wiśniowy z czasem się nasila, dając uczucie średniej wytrawności na podniebieniu. Bardzo smacznie się to żłopie muszę przyznać. Dodatek fajnie się tu wkomponował :)
Zapach jest bardzo podobny. Z pewnością nie można zarzucić mu wątłej postawy. Ze szkła naprawdę czuć solidne piwo. Jest ciemna, delikatnie palona podstawa słodowa. Tuż obok pobrzmiewają akcenty przyjemnej czekolady z wiśniowym nadzieniem. Dalej mamy niewielkie echa karmelu, kakałka i herbatników okraszonych lukrecją i miodem. Tło natomiast zapełnia ciemne pieczywo razowe oraz subtelna nuta orzecha laskowego. Rewelacyjnie pachnie ten napitek! Zapuszczanie nochala do szkła to prawdziwa przyjemność.
Nawet jeśli nie jest to prawilny porter bałtycki, to jako piwo można uznać je za duży sukces. Pełnia smaku jest całkiem spora, balans wyśmienity, finisz długi, przyjemny i umiarkowanie wytrawny. Całość sprawia gładkie, takie nawet lekko kremowe wrażenie. No i ten wiśniowy kwasek – jak ta przysłowiowa wisienka na torcie – robi największą robotę! Pychotka :D
OCENA: 8/10
CENA: ok 7ZŁ
ALK. 5,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.01.2021
BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

Wąsosz Porter ze Śliwką

Barwa identyczna jak wyżej, bo przecież zasyp jest ten sam. Piana natomiast jest trochę niższa i jeszcze mniej trwała. Opada naprawdę w oka mgnieniu. Lacing znikomy.
Już po pierwszym łyku przekonałem się, że jest to zupełnie inne piwo niż jego brat. Dużo bardziej palone, a mniej owocowe. Suszona śliwka i sok śliwkowy pełnią tu rolę typowego statysty, który tak naprawdę niewiele wnosi. Uwydatnia się za to wyraźna wędzonka, a konkretnie akcenty dymne. Piwo jest naprawdę smoked. Można rzec, że czuje się w gębie dym z dogasającego ogniska. Dominuje oczywiście palona słodowość z dość dobrze zaznaczoną nutą kawy i przypalonego karmelu. Tłem zaś sunie pewna doza gorzkiej czekolady i jakby prażonej lukrecji zmieszanej z anyżem. W posmaku na wierzch wychodzi spalenizna za którą nie przepadam. Goryczka jest konkret. Taka kawowo-czekoladowa, mocna, palona, ale zarazem szlachetna i niezalegająca.
Zapaszek też jest poniekąd charyzmatyczny i konkretny. Czuć dobrze porterową bazę – ciemne słody, słodko-gorzką czekoladę i nuty łagodnej kawy. Jest też przypalony karmel, przypieczona skórka chleba, dym i prażona lukrecja. W tle delikatne nutki anyżu, miodu, suszonej śliwki i jakby cukru trzcinowego. Te ostatnie poniekąd kojarzą mi się z crème brûlée. Nawet nieźle to pachnie, choć do wywalania z kapci daleka droga.
Piwo jest odpowiednio pełne w smaku. Nie można odmówić mu wyrazistości i charakteru. Mam tu na myśli zwłaszcza wyraźnie paloną goryczkę, która co prawda nie jest wadą, ale której nic nie jest w stanie skontrować. Troszkę zawodzi natomiast śliwka, bo zanika gdzieś pośród tych mocno zaznaczonych, palono-dymnych klimatów.
Nie tak to sobie wyobrażałem, choć trunek oczywiście nie jest zły. Nie mniej jednak wyraźnie przegrywa z dzisiejszym oponentem. A zapowiadało się wręcz odwrotnie…
OCENA: 6/10
CENA: ok 7ZŁ
ALK. 5,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 11.01.2021
BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...