W 2017 roku srebrny medal KPR, w 2018 złoto i Kraft
Roku! Oto Janusz Moczywąs z Browaru Waszczukowe!
Panie, kiedy to było? Spytacie. Ot, nieco ponad rok
temu Janusz zebrał to chyba największe w kraju wyróżnienie. Przecież niedawno
mieliśmy najnowsze rozstrzygnięcie tego konkursu, gdzie zwyciężyło Pijże od
Nepomucena. Wróćmy jednak do naszego Janusza Moczywąsa. Rozkładają mnie na
łopatki te Waszczukowe nazwy piw oraz etykiety! Po prostu leżę i kwiczę. Są
świetne.
Było sporo szumu w 2018 roku, że Dortmunder Export
to przecież styl wybitnie nudny i nie powinien był stać się Kraftem Roku. Ból
dupy miało większość ludzi pijących kraft, łącznie ze mną. No bo przy tylu
wariacjach wszelakich RISów, czy piw typu AIPA, oto niemiecki jasny lager
dostaje najwyższe w kraju wyróżnienie. Szok, szok i niedowierzanie. Ale było,
minęło. Tyłek się zagoił, emocje opadły. Przetestujmy zatem owego Janusza, a
nuż pozytywnie mnie zaskoczy?
Jak niemiecki lager, to oczywiście pity w kuflu ;)
Słomkowe w barwie piwo generuje wysoką czapę sztywnej, drobnej i bardzo trwałej
piany, która opada bardzo powoli. Lacing
obecny, ale niewielki.
Janusz został nachmielony tylko jednym chmielem –
Marynką i jestem w głębokim szoku jak fajne efekty dała ta polska odmiana. Jest
czysty chmiel, świeżo skoszona trawa, są liście tytoniu, polskie owoce (głownie
dojrzałe żółte jabłka) oraz jakby szczypta cytrusów na finiszu (!). Faktycznie
piwo jest minimalnie kwaskowe po przełknięciu. Słodowa podstawa jest delikatna
i gładka, nie wybija się ponad średni poziom. Chmielowa goryczka także jest
wyraźnie przytłumiona, wręcz subtelna i nieinwazyjna, ale wyczuwam w niej
delikatną mineralność w posmaku. Ilość bąbelków gazu jest za to raczej spora,
ale wysycenie jest drobne i perliste. Dodaje piwu lekkości i orzeźwiającego
charakteru. Niebywale smaczne piwo! Wchodzi żwawo i genialnie gasi pragnienie.
Obie łapki w górze :D
Szok narasta z każdą minutą. Zobaczmy co tam piszczy
w aromacie. Trunek pachnie cholernie świeżo, wręcz intensywnie i bogato. Jaki
tu jest genialny balans pomiędzy chmielem, a słodami! Żadne ze składowych się
nie wychyla, tworząc spójną i strasznie udaną kompozycję zapachową. Słód
przyjął formę lekkiego białego pieczywa oraz mało słodkich biszkoptów. Chmiel
to ponownie nawałnica świeżej zielonej trawki, świeżych liści tytoniu i żółtych
owoców. Dałbym sobie kawałek ucha odciąć, że wyczuwam tu brzoskwinie, morele,
białe winogrono, a nawet ździebko agrestu. Zapach jest strasznie zachęcający,
okrutnie rześki i złożony, jak na single
hopa.
Wow! Dzieje się tu naprawdę wiele. Zacznijmy od
tego, że piwo dość wyraźnie odbiega od kanonów stylu. Sam się zastanawiam, czy
uznać to za jego wadę, czy zaletę? Balans sprawuje się tu ideolo. Goryczka jest co prawda niska, ale w punkt wyważona,
niebagatelnie szlachetna i gładka. Pełnia smaku oscyluje gdzieś na średnim
poziomie. Gładkość oraz pijalność natomiast to jest jakieś nieporozumienie –
piwo samo wlewa się do gardła. Poważnie. Te odchmielowe naleciałości, ten
chmiel i owoce… mhmmm. Mógłbym pić i wąchać to piwo bez końca.
Jestem w głębokim szoku. Nie wiem, czy Janusz
Moczywąs smakował tam samo na KPR, ale obecnie smakuje naprawdę wybornie. Nie
jest to rzecz jasna piwo degustacyjne, a bardziej stołowe. Takie do codziennego
nawadniania się przy meczu, serialu, czy popijania dań z grilla. Delicious :)
OCENA: 8/10
CENA: 5.99ZŁ (Biedronka)
ALK. 4,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 16.09.2020
BROWAR WASZCZUKOWE
Komentarze
Prześlij komentarz