Przejdź do głównej zawartości

WIELKI TEST MUSZTARD ROLESKI


Słowo się rzekło! Trochę musieliście poczekać na ten wpis, ale w końcu udało mi się pocisnąć z tematem. Specjalnie dla Was i niejako na Wasze żądanie zrobiłem Wielki Test Musztard z firmy Roleski! :)

Tytułem wstępu, by nieco wtajemniczyć Was w świat musztard zapraszam (tych co jeszcze nie czytali) do mojego artykułu pt. „Musztarda niejedno ma imię”. Znajdziecie tam szereg niezbędnych i ciekawych informacji odnoście tej niedocenianej wg mnie przyprawy.
A teraz trochę o samym teście. Na warsztat wziąłem 13 różnych musztard. W zasadzie to wszystkie od Roleskiego z wyjątkiem Stołowej i tych z przedrostkiem bio. Musztardy jadłem razem z chłodną parówką, co by jej temperatura przez cały czas była jednakowa. Po każdej musztardzie robiłem kilkuminutową przerwę i popijałem wodę, aby wypłukać z ust smak poprzedniej. Głownie skupiałem się oczywiście na smaku, jego ostrości i pikantności o ile jakaś była. Rzecz jasna oceniałem też sam zapach oraz konsystencję. Wszystko to oczywiście w odniesieniu do danego rodzaju musztardy. Skalę oceny wyrażałem w procentach, aby jak najdokładniej określić na jakim poziomie jest dana musztarda. Infografika ostrości to jest ostrość jaką deklaruje sam producent. Do tego czy jest słuszna odnoszę się w tekście. Zaczynamy zabawę! :)

    Musztarda Jerozolimska
A to ci wynalazek! Musztarda o smaku cebuli i czosnku jak deklaruje producent. Niebywale jasna, wręcz blado żółta. Posiada gładką, bardzo kremową i strasznie jednorodną fakturę. Jest aksamitna w odczuciu, bardzo łagodna, ale też raczej niezbyt intensywna w smaku. Faktycznie czuć nieco cebuli, choć z tym czosnkiem bym się kłócił. Pachnie tak trochę inaczej niż musztardy jakie jemy na co dzień. Wg mnie sprawdzi się jako marynata do mięs, sos do jajek oraz do szaszłyków z grilla.
Nie smakuje jakoś źle, ale to raczej nie moja bajka.
OCENA: 38%



Musztarda Sarepska
Jedna z najpopularniejszych odmian tej przyprawy. Posiada dosyć ostry, bardzo wyrazisty oraz intensywny smak, ale ostrość 3 na 5 uważam za nieco naciąganą. Owszem, musztarda lekko piecze w taki fajny octowy sposób, ale żadnej krzywdy nam nie zrobi. Jest gęsta i trochę niejednorodna, bo posiada widoczne drobinki zmielonej gorczycy sarepskiej. Pachnie bardzo intensywnie i naprawdę ładnie. Będzie pasować do jajek, parówek z wody oraz białej kiełbasy z grilla. Świetna musztarda, doskonała, jedna z moich ulubionych. Szczerze polecam! Palce lizać :)
OCENA: 88%


Musztarda Dijon
Tu akurat producent poleciał sobie w kulki, bo w składzie tej słynnej francuskiej musztardy powinno być białe wino lub ocet winny, a jest tańszy ocet spirytusowy (szejm Roleski). Dijon to intensywnie żółta musztarda o jednolitej, bardzo gęstej i gładkiej strukturze. Jest to oczywiście jedna z najbardziej ostrych musztard, więc nieźle daje w gaźnik. Jest bardzo pikantna i jednocześnie trochę słona. Trzeba ją jeść ostrożnie, bo potrafi nas „przytkać”. W zapachu też jest moc – pachnie silnie octowo, choć nieco jednorodnie. Musztarda typowa dla fanów mocnych wrażeń. Nada się do marynaty, serów, wędlin i oczywiście dań z grilla. Smakuje i to bardzo, ale dzieciom nie polecam.
OCENA: 81%


Musztarda Staropolska
To jakiś wymysł własny Roleskiego. W składzie są jakieś przyprawy, w tym seler i czosnek. Mamy tu wybitnie musztardowy kolor z bardzo dobrze widocznymi grudkami brązowej gorczycy. W smaku raczej słodkawa, z bardzo subtelną nutką czosnkowej pikanterii na finiszu. Dobrze zbalansowana, grudkowata na języku (gorczyca chrupie między spróchniałymi zębami). Mało skomplikowana, ale dosyć smaczna. Można ją jeść garściami – dałbym jej jedną papryczkę ostrości zamiast dwóch. Zapewne sprawdzi się jako dodatek do kanapek z serem, wędliną lub boczkiem. Naprawdę całkiem niezła, choć faworytem na pewno nie będzie.
OCENA: 54%



Musztarda Kozaka
Najbardziej ciemna z całego zestawienia, w zasadzie to już brązowa. Umiarkowanie zmielona, gęsta, z niejednorodną konsystencją i niewielkimi cząstkami czarnej gorczycy. Cztery papryczki na pięć, więc nie w kij dmuchał. W rzeczywistości jednak wcale taka ostra nie jest – dwie papryczki wyrzucił bym w piździec! Dziwna w smaku, trochę słodkawa, trochę pikantna, ale bez oporu można ją jeść na kilogramy. Smakuje naprawdę mało musztardowo, tak nieco egzotycznie. Pachnie umiarkowanie ostro, octowo, ale nie pikantnie. Można spróbować ją jeść z boczkiem, salcesonem i tłustą kiełbachą z patelni.
Straszny zawód. Wiele sobie obiecywałem po tej musztardzie, a wyszło niezbyt kolorowo.
OCENA: 33%

Musztarda Wikinga
To również własna aranżacja producenta. Cholernie żółta, wręcz oczojebna (nie żałowali kurkumy skurczybyki). Umiarkowanie gęsta, jednorodna i aksamitna w odczuciu. Początkowo wydaje się być lekko słodkawa, lecz po chwili robi się delikatnie pikantna, nieco octowa  na podniebieniu. Bardzo zrównoważona w smaku. Naprawdę mi smakuje. Jadłbym garściami! Pachnie bogato i zachęcająco jak słodko-ostra musztarda z górnej półki. Gdyby była jeszcze troszkę bardziej ostra, to byłaby jeszcze lepsza, choć to póki co i tak największe zaskoczenie tego testu. Bardzo polecam taką musztardę do dipów, sosów, marynat, sałatek oraz szaszłyków z grilla.
OCENA: 84%


     Musztarda Rosyjska
To obok Sarepskiej, Dijon i Francuskiej jedna z najbardziej rozpoznawalnych odmian musztardy na świecie. Posiada charakterystyczną niejednorodną strukturę. Z daleka widoczne są słabo zmielone ziarna czarnej i brązowej gorczycy. Tu również mamy cztery papryczki, czy słusznie? Tak! Musztarda ta jest ostra i zdecydowana. Wyraźnie pikantna ze sporą domieszką octowych doznań na finiszu. Fani ostrych klimatów mogą być zadowoleni. Rosyjska pachnie ładnie, mocno, lekko octowo, ale przyjemnie. Nie zatyka. Dobrze w jej towarzystwie będą czuły się pieczone mięsa, chude wędliny, gotowane jajka oraz dania w grilla. Mniam, mniam! To z pewnością jeden z moich faworytów do podium.
OCENA: 82%


Musztarda Słodko-Ostra
Tu również może być dziwnie. Musztardę tę tworzą grubo zmielone ziarna brązowej i żółtej gorczycy, a z nie oczywistych dodatków mamy tu przyprawy korzenne! Trzy papryczki na pięć – czy jest się czego bać? Ależ skąd. Ostrość jest niewielka, a sama musztarda sprawia bardziej słodkie, aniżeli ostre wrażenie. Ziarna gorczycy chrupią między zębami i włażą pod protezę (jeśli ktoś ma). W smaku pojawiają się delikatne miodowe nuty, ale jako takiej korzenności to ja tu nie odczuwam. Fakt – jest to raczej mało musztardowa propozycja, ale sumarycznie nawet mi się podoba. Całość pachnie średnio intensywnie, słodko i lekko winnie. Musztarda ta doskonale podkreśli smak pieczeni z piekarnika oraz zimnych przekąsek.
OCENA: 64%


Musztarda Kremska
To jedna z tych najbardziej bladych musztard, jednocześnie najbardziej łagodnych. Jej blado żółty odcień oraz jednolita i stosunkowo rzadka konsystencja nie każdemu przypadną do gustu. W smaku jest gładko, bardzo aksamitnie i rzeczywiście łagodnie. Ni to słodko, ni to słono. Po prostu tak pośrodku (brawo za balans). Niby tylko jedna papryczka, ale coś delikatnie ostrego też w niej drzemie (dołożyłbym jedną papryczkę). Strasznie musztardowo to smakuje. Taki archetyp musztardy można rzec. W zapachu identycznie, łagodnie, ale wyraziście i zachęcająco. Jestem na tak. Taki sosik dobrze będzie pasować do kanapek, parówek, serdelków, różnych sosów i fast foodów.
OCENA: 73%


Musztarda Francuska
Kultowa i bardzo rozpoznawalna musztarda dzięki mieszance niezmielonych ziaren gorczycy białej i brązowej. Ziarenka niesamowicie skutecznie wypełniają wszystkie ubytki w zębach, chrupią aż się mózg trzęsie. W smaku jest bardzo łagodnie i delikatnie. Początek nieco słodkawy, finisz lekko słonawy z powiewem białego wina. Ogólnie wszystko jest tu stonowane i wyciszone, prócz aromatu, który naprawdę nieźle daje po nosie. Jest tu wyraźny kwasek oraz ocet. Musztarda idealna do dań mięsnych, a także do marynowania warzyw oraz potraw z ryb. Nie każdemu podpasuje taka mieszanka. Ja jestem umiarkowanie zadowolony.
OCENA: 52%


Musztarda Angielska
Uwaga! Roleski twierdzi, że to najbardziej ostra musztarda z całej oferty. W składzie jest między innymi pieprz biały. Wygląda całkiem apetycznie – jej ciemno żółty odcień, gładka oraz jednolita struktura zachęcają do konsumpcji. W smaku jest naprawdę szalenie wyrazista i cholernie… słona! Kurde, sól mocno szczypie w język. Nieco z boku czai się również pieprz. Dzięki temu jest ostro, ale nie takiej ostrości się spodziewałem. Ta musztarda w dużych ilościach, aż wykręca buzię. Pachnie natomiast zwyczajnie, musztardowo. Lekki ocet, jakiś kwasek plus duża ilość kurkumy. Sorry, ale mi niezbyt przypadła do gustu.
OCENA: 36%


Musztarda Miodowa
No w końcu coś typowo słodkiego (zero papryczek ostrości!). W składzie miód gryczany w ilości 6%. Brzmi rozsądnie. Kolor intensywnie żółty, faktura jednolita, bardzo gładka, kremowa, średnio gęsta. Smakuje jak można się spodziewać bardzo łagodnie, musztardowo z wyraźnym zacięciem miodowym. Jeszcze do niedawna nie podchodziły mi takie klimaty, ale obecnie coraz bardziej się do nich przekonuję. W zapachu jest wyraziście, lekko octowo, przyjemnie, z lekkim miodkiem gdzieś z tyłu. Zapewne dzieciom będzie bardzo smakować. Wg mnie będzie pasować do dań z grilla, dań z drobiu, sosów i dressingów.
OCENA: 68%


Musztarda Chrzanowa
To jeden w moich faworytów. Ciekawe czy faktycznie tak będzie? Z koloru dosyć ciemna, prawie że jednorodna. Posiada gładką, umiarkowanie gęstą konsystencję i jest ostra (dorzuciłbym jedną papryczkę). Naprawdę ostra! Zwłaszcza, gdy weźmiesz do ust jej sporą ilość. Chrzan jest tu doskonale wyczuwalny, ale nie dominujący. Musztarda fajnie piecze w gardełko, jest wyraźnie ostra, mocno octowa i nieco słona. Niemal zatyka dech, a gdy się sztachniesz skutecznie udrażnia zatoki ;) Mocny, lekko chrzanowy aromat nadaje tej musztardzie sporych wrażeń i uroczej pikanterii. Świetna sprawa. Gorąco polecam! Ta musztarda doskonale będzie pasować do jajek, parówek, dań z grilla, czy golonki.
OCENA: 86%

Podsumowanie


1)      Musztarda Sarepska – 88%
2)      Musztarda Chrzanowa – 86%
3)      Musztarda Wikinga – 84%
4)      Musztarda Rosyjska – 82%
5)      Musztarda Dijon – 81%
6)      Musztarda Kremska – 73%
7)      Musztarda Miodowa – 68%
8)      Musztarda Słodko-Ostra – 64%
9)      Musztarda Staropolska – 54%
10)  Musztarda Francuska – 52%
11)  Musztarda Jerozolimska – 38%
12)  Musztarda Angielska – 36%
13)  Musztarda Kozaka – 33%
W 2021 roku degustowałem kolejne (nowe) musztardy od Roleskiego. Oto link: Wielki Test Musztard Roleski Part II
 
Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne ciekawe artykuły – już teraz polub mój profil na fejsie, a przy okazji daj kciuka w górę i udostępnij posta na swoim profilu. Tym samym zachęcisz mnie do dalszego działania :)

Komentarze

  1. Tak czytam i się zastanawiam, jaka jest wiedza ludzi w temacie tylu rodzajów musztard. Sam używam bezpiecznych stylów czyli Stołowa, miodowa, czasem sarepska ale raczej jestem fanem dawkowania sporoych ilości musztardy na cokolwiek co kończy się dwukrotnym otwarciem słoika i koniec. Dijon potrafi stać w lodówce pół roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuję test musztard Parczew :-) roleski się nie umywa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie, ale gdzie ja to kupię?
      Roleski czy Kamis jest na każdym zadupiu ;)

      Usuń
  3. angielska jest super - w życiu nie jadłem lepszej .. a trochę żyje.. jest genialnie ostra jak każda być powinna ( słona zgadza sie - ale żadna jnna nie dała mi takiego KOPA na kanapce ;) ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor podaje ze to bialy pieprz nadaje tej niezwyklej ostrosci, ale to nieprawda. Za ten mocno pikanty smak jest odpowiedzialna odmiana gorczycy ktora zostala uzyta w tej musztardzie

      Usuń
  4. Gość testuje musztardy, zachwyca się, że ta ostra, tamta ostra a z angielską ma problem, bo czuje sól. Fakt czuć, ale tylko odrobinę. Jedz łyżeczkami czy też "na kilogramy", rób większe przerwy i wtedy porównuj a nie z zimną parówką, popijając łykiem wody. Dla mnie angielska extra, nieco za mało ostra, choć inni twierdzą, że piekielnie ostra. Ciekawe co byś powiedział próbując oryginalnej Coleman's Mustard. Smacznego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robić większe przerwy? Ile? Dwie godziny? Dwa dni? To już zapomnę jak smakowała poprzednia musztarda. U mnie test polega na jedzeniu/piciu porównawczym, jedna próbka za drugą. A ta Angielska faktycznie jest w chuj słona i bardzo zatyka nozdrza (nie mylić z ostrością).

      Usuń
  5. Ciekawe czy w angielskiej sam biały pieprz robi taką ostrą robotę bo ja tam widzę pod lupką minimalne czerwone drobiny chyba papryczki a w składzie jej nie ma.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz