Przejdź do głównej zawartości

WIELKI TEST MUSZTARD ROLESKI Part 2

Kochani piwosze i musztardziarze! Już dosyć długo zbieram się do tego wpisu, ale w końcu udało mi się mocno spiąć poślady. Oto i on – Wielki Test Musztard Roleski część II.

W moich oczach firma Roleski już jakiś czas temu wyrosła na lidera polskiego rynku musztardowego. Przynajmniej jeśli chodzi o różnorodność oferowanych produktów, spychając Kamisa na ostatnie miejsce na podium. Dzielnie natomiast radzi sobie Prymat, który podobnie jak Roleski, raczy nas nowościami z częstotliwością porównywalną do dobrze naoliwionego AK-47.

Jeśli interesujesz się światem musztard zapewne spodoba Ci się wpis:

Musztarda niejedno ma imię

 

Powodem niniejszego wpisu jest wysyp nowości Roleskiego w ostatnim kwartale zeszłego roku. Pojawiły się wówczas takie wynalazki, że świat musztard zapewne mocno złapał się za głowę. Choćby musztardy z owocami! Czaicie? Musztarda z ananasem, brzoskwinią, czy maliną. Szok, szok i niedowierzanie. Jakim cudem może to smakować? Jeszcze nie wiem, ale w dalszej części tekstu wszystko się wyjaśni. Kolejna z nowości – musztarda z dodatkiem piwa. Tu być może inspirowali się trochę Prymatem, ale tam był dodatek jasnego piwa i miodu, a tu jest ciemne piwo i miód. Do tego nie byle jakie, bo to ukochany przeze mnie porter bałtycki! :> Musztarda z Whisky natomiast to już ewidentna zrzyna od Prymata, choć liczę, że mnie pozytywnie zaskoczy w przeciwieństwie do tego pierwszego producenta. No i wreszcie wisienka na torcie, czyli musztarda z dodatkiem papryczek Trinidad Scorpion! Owszem, tego typu musztardę od wielu lat ma już Kamis i od zeszłego roku Prymat, ale tutaj mamy zupełnie inny level. Bo czym jest Jalapeno w porównaniu do papryczki Trinidad Scorpion? To tak jakby muszkę owocową porównywać do ważki. I to owad, i to. Wtajemniczeni wiedzą o czym mówię. Po cichu liczę, że jest to najostrzejsza polska musztarda, choć to oczywiście zależy od ilości użytych papryczek. W każdym razie jaram się jak stodoła po żniwach ;p

Jeśli jeszcze nie czytałeś/aś moich poprzednich testów, to możesz teraz nadrobić zaległości. Tutaj znajdziesz Wielki Test Musztard Prymat, tutaj Wielki Test Musztard Roleski, a tutaj Wielki Test Musztard Kamis.

Z kronikarskiego obowiązku przypomnę tylko, że zasady testowania nie uległy zmianie. Musztardy jadłem z zimną parówką. Po każdej musztardzie robiłem kilkuminutową przerwę i piłem wodę, co by wypłukać z ust smak poprzedniej. Głownie skupiałem się na smaku, jego ostrości i pikantności o ile jakaś była. Rzecz jasna oceniałem też sam zapach oraz konsystencję. Skalę oceny wyraziłem w procentach, aby jak najdokładniej określić na jakim poziomie jest dana musztarda.

Musztarda Ananasowa

Na początek coś mocno egzotycznego. W składzie, aż 10% ananasa, do tego puree jabłkowe, sok ananasowy, błonnik cytrusowy, sok z cytryny, koncentrat z krokosza barwierskiego i cytryny. Musztarda pachnie wyraźnie anansowo, słodko i bardzo naturalnie. Jest żółtej barwy, ale posiada niezmielone ziarna białej i czarnej gorczycy. W smaku bardziej przypomina dżem lub jakąś konfiturę, aniżeli musztardę. Ananas i jabłko są, aż nadto wyraźne. Ocet zupełnie niewyczuwalny. Całość łagodna, iście owocowa, słodka. Dla dzieci, ale też i dla dorosłych. Ciężko mi jednak wskazać do czego taka musztarda będzie pasować. Ocena: 74%

Musztarda Brzoskwiniowa


Idziemy za ciosem. Ten produkt powstał m.in. z puree z brzoskwiń (8%) oraz jabłek, z soku brzoskwiniowego, błonnika cytrusowego. Użyto tu również aromatów naturalnych oraz barwnika. Całość pachnie mega brzoskwinio, a jakże! Naturalnie i dość intensywnie. Klimatów typowo musztardowych jest jak na lekarstwo. Konsystencja przypomina „gerberki” dla niemowląt. Taka zmielona papka o pomarańczowym odcieniu. W smaku istny dżem brzoskwiniowy, nic więcej. Nie odnotowałem nawet najmniejszych znamion musztardy. Smaczne to, ale chyba nie tędy droga. Ocena: 52%

Musztarda Malinowa


Tej byłem najbardziej ciekaw, bo to chyba najbardziej szokujące połączenie ze wszystkich tych owocowych. W składzie widnieje puree malinowe (5%) i jabłkowe, sok z malin, błonnik cytrusowy, koncentrat soku z czarnej marchwi. No i mamy kolejne powidła zamiast musztardy. Jest to pyszny dżem malinowy, ale musztardy zero! Smakuje to bardzo naturalnie i owocowo, ale nie tego się spodziewałem kupując musztardę. Tekstura znowu wywołuje skojarzenia z buteleczką Gerbera owocowego. Sam aromat natomiast jest dosyć nikły bym powiedział. W dwóch poprzednich był dużo mocniejszy. Ocena: 44%

Musztarda Gruszkowa

Dobrze, że to już ostatni z owocowych wynalazków, bo naprawdę sam nie wiem, jak je oceniać. Do tej musztardy wrzucili puree gruszkowe (10%) i jabłkowe, sok z gruszki, błonnik cytrusowy, witaminę C, barwnik oraz rzecz jasna aromaty. Zapach jest ładny, lekko gruszkowy, delikatnie musztardowy, ale niezbyt intensywny. Żółta, drobno zmielona „maź” znowu przywodzi na myśl „gerberki” owocowe. Tym razem oczywiście czuję się jakbym jadł dżem gruszkowy (swoją drogą kuszący i słodki). Musztardy próżno tu szukać. Przy czwartej próbie jednak niczego innego się nie spodziewałem. Ocena: 60%

Musztarda Dark Beer


W końcu coś nie owocowego. Porteru bałtyckiego mamy w składzie równo 8%. Poza tym jest jeszcze miód wielokwiatowy, cukier karmelizowany oraz… aromat. Musztardę zrobiono z pełnych ziaren czarnej gorczycy, dzięki czemu chrupie ona między zębami. Z początku jest słodko, czuć cukier brązowy oraz porter, ale na finiszu pojawiają się lekkie nuty octowe, dając fajny kontrast. W aromacie silny ocet, karmel, delikatne akcenty ciemnego piwa, chleba razowego, prażonego słodu. Mimo dodatków nie mam wątpliwości jaki produkt spożywam. Naprawdę fajnie wkomponował się tutaj porterek. To lubię! Ocena: 82%

Musztarda Bawarska

Jej głównym wyróżnikiem jest dodatek cukru karmelizowanego oraz prażonej cebulki. Na uwagę zasługuje również łagodny ocet jabłkowy, który jest rzadko stosowany. Dosyć ciemna i gęsta to musztarda z widocznymi grudkami gorczycy. Smakuje bardzo słodko, wyraziście, wręcz deserowo, ale przynajmniej wiemy, że to musztarda. Prażona cebulka ledwo majaczy na horyzoncie, dużo bardziej czuć palony cukier oraz przyprawy. Całość w miarę smaczna, ale niekoniecznie w moich klimatach. Ta musztarda sprawdzi się jako dodatek do sałatek, kanapek, dań z rusztu i mięs z piekarnika. Ocena: 55%

Musztarda Sweet Whisky

Oj, znowu będzie słodko. Do tej musztardy dodano 1% szkockiej Whisky Single Grain. W składzie widnieje również cukier karmelizowany oraz aromat. Zrobiono ją z całych ziaren białej gorczycy, mimo wszystko całość wyszła brązowa. W smaku czuć Whisky, ale nie jest to przytłaczające uczucie. Szybko wchodzi również cukier brązowy, nieco karmelu i trochę octu na finiszu. Pojawia się też lekka goryczkowa nuta, dzięki czemu nie jest za słodko. Aromat mocno drażni nos swoim octowym zacięciem. Poza tym czuć także subtelną „łychę”. Średnio smaczne jak dla mnie. Nada się do dań z grilla oraz duszonej wieprzowiny. Ocena: 48%

Musztarda American Classic

Klasyka w amerykańskim wydaniu, czyli jebitnie żółta musztarda, piekielnie gładko zmielona, łagodna i słodkawa. W składzie żadnych wynalazków, no może jedynie barwnik. Smakuje to naprawdę zwyczajnie. Tak zwyczajnie, że aż pięknie. Jest trochę słodyczy oraz niewielka ilość kwaskowatego octu na finiszu. Czuć również kurkumę. Pachnie średnio intensywnie, ale w sumie smak jest ważniejszy. Naprawdę dobrze to smakuje. Taka musztarda idealnie będzie pasować niemal do wszystkiego, a najbardziej do hot-dogów, hamburgerów, zapiekanek, dipów, czy parówek. Ocena: 75%

Musztarda Trinidad Scorpion

Last, but not least jak sądzę. 16% papryczki chili (jakiejś zwykłej) oraz zaledwie 0,2% tytułowego mocarza. Poza tymi dwoma składnikami i barwnikiem żadnych udziwnień. Kolor przypomina toffi, czy też masło orzechowe. Konsystencja jest stosunkowo rzadka, a kawałeczki papryczek widać gołym okiem. Pierwszy kęs parówki z musztardą i… o panie, jakież to kurde mocne! Słodkawe, ale cholernie mocne. Szacun. Piecze język, usta, gardło i podniebienie. Przy czym smak musztardy jest zachowany, czuć nawet niewielkie echa octu. Smaczne to, ale ostre jak diabli. Nie każdemu spodoba się ten ból. Taka musztarda nada się do wielu dań, ale naprawdę tylko w małych ilościach. Mnie pasuje. Ocena: 90%

PODSUMOWANIE:

1)      Musztarda Trinidad Scorpion – 90%

2)      Musztarda Dark Beer – 82%

3)      Musztarda American Classic – 75%

4)      Musztarda Ananasowa – 74%

5)      Musztarda Gruszkowa – 60%

6)      Musztarda Bawarska – 55%

7)      Musztarda Brzoskwiniowa – 52%

8)      Musztarda Sweet Whisky – 48%

9)      Musztarda Malinowa – 44%

Znając moje upodobania nie dziwi fakt, iż ponownie w moim subiektywnym rankingu zwycięża najostrzejsza musztarda. Jest przekozacko ostra, tak więc Kamis i Prymat mają kolejnego konkurenta w grze (a jest się czego obawiać). Zaskakująco dobrze wypadła też musztarda z piwem, która naprawdę mi posmakowała, w przeciwieństwie do tej z Prymatu. Natomiast ta z dodatkiem Whisky sprawiła się bardzo przeciętnie i to mnie akurat nie dziwi. Widocznie „ruda na myszach” i musztarda nie idą ze sobą w parze. Już drugi raz się o tym przekonuję. Bawarska nie była zła, ale to akurat niekoniecznie moje klimaty. Amerykańska natomiast wywołała u mnie pozytywne konotacje. Niby nic nadzwyczajnego, ale dobrego smaku nie można jej odmówić. No i te owocowe wynalazki – naprawdę sam nie wiedziałem jak mam je oceniać. Bo tak naprawdę to one były bardzo smacznymi produktami, ale nie w kategorii musztard. Co jedynie ananasowa troszkę kojarzyła się z musztardą, cała reszta to po prostu wyroby dżemowe. Zwykłe „gerberki” dla naszych najmniejszych pociech. W kategorii musztard bym ich w ogóle nie rozpatrywał, bo to jakieś nieporozumienie. No, ale musiałem jakoś je ocenić. Wybaczcie jeśli ktoś się ze mną nie będzie zgadzał.

 Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne ciekawe artykuły – już teraz polub mój profil na fejsie, a przy okazji daj kciuka w górę i udostępnij posta na swoim profilu. Tym samym zachęcisz mnie do dalszego działania :)

Komentarze

  1. Wydaje mi się, że te owocowe musztardy nawiązują do tradycji musztardowych Lombardii. Tam musztardy historycznie wyewoluowały w stronę czegoś, co można nazwać dżemem z gorczycą. Musztardy z Cremony albo z Mantui są w tych klimatach - a jednak musztardami są i z nazwy, no i gorczyca w składzie jest (a od tego jest słowo musztarda). Więc to, czym musztarda ma być, nie jest aż takie oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi musztarda Bawarska nie smakuje. Za słodka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Warka Classic vs Warka Złoty Pils

Zamarłem. Grupa Żywiec wypuściła pilsa! Ponoć prawdziwego pilsa, z goryczką i konkretną słodowością. Okazją jest pięćdziesięciolecie Browaru Warka. To najmłodszy i najnowocześniejszy browar w strukturach GŻ. Warka Złoty Pils się zowie ta nowość. Na razie do kupienia tylko w ‘biedrze’, ale później będzie wszędzie. Piwo ma 12,5° Blg i 5% alko. To bardzo dobre parametry, takie kraftowe wręcz. Nachmielono je Lubelskim, Marynką oraz Magnum. Do tego podano pełny skład! Czaicie to? Bo ja wciąż nie dowierzam. Oczywiście nie ma tu żadnych niesłodowanych dodatków. Można? Można. Żeby było trochę ciekawiej postanowiłem zestawić tą świeżynkę z Warką Classic, aby zobaczyć różnice. Lecimy z tym koksem.  Warka Classic Złociste piwo z obfitą, drobną i zwartą czapą białej piany, która opada w średnim tempie. Smak jest nieco wodnisty, typowo słodowy. Jest jakiś tam chlebek i trochę herbatników. Chmielu jak na lekarstwo. Goryczki dokładnie tyle samo. Nawet kot by więcej napłakał. No szału ni...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...