Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Kwas Pruski vs Kwas Pruski Light


Dosyć dawno nie było już wpisu „Oko w Oko”, więc lecimy z tematem, bo piw do porównania na pewno nie brakuje. Dziś zajmiemy się dwoma cienkuszami z Browaru Na Jurze. Tak wiem, często gości u mnie ta ekipa, ale ja naprawdę czuje do nich spory sentyment. Poniekąd to taki mój browar regionalny, dwa rzuty gumowcem od Częstochowy.
Kwas Pruski to jedno z najbardziej rozpoznawalnych piw z zawierciańskiego browaru. Pierwszy raz piłem go już dosyć dawno, bo ponad trzy lata temu, a wrażenie zrobił na mnie niesamowite! Od tamtej pory jeszcze kilka razy zdarzyło mi się nim raczyć i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to zajebisty Berliner Weisse. Może nie do końca stylowy, bo okraszony jankeskimi chmielami, ale pije się go z wielkim bananem na twarzy.
Natomiast bardzo niewiele mogę napisać o jego młodszym bracie – Kwasie Pruskim Light. To piwo pojawiło się na rynku niecały rok temu, podpinając się pod nurt dość wartkiego strumienia wszelakiej maści piw nisko- i bezalkoholowych. W świetle polskiego prawa nie jest to piwo bezalkoholowe, ale przecież 0,68% raczej nie wyrządzi nam krzywdy (to mniej niż w słynne 1 na 100 od Kormorana). Tak więc upić się nim nie sposób, a czy prawko można po nim stracić, to nie wiem.
Już od dawna przyszło mi na myśl porównać ze sobą te dwa lekkie napitki, które swoje już w szafce odstały. Zatem wyszło tak, że piwa typowo na letnie upały, będę pił niemalże w połowie zimy. Cóż, bywa i tak. Kolejka rzecz święta ;)



Kwas Pruski

Piwo w szkle wygląda na bladożółte, oczywiście jest wyraźnie zmętnione, choć jakoś specjalnie nie mieszałem osadu z dna. Piana urosła do średnich rozmiarów. Jest śnieżnobiała, drobna i puszysta. Opada w przeciętnym tempie. Lacing niewielkie, ale coś tam lepi się do szkła.
Kwas Pruski ciągle trzyma poziom. Jest przyjemnie, choć delikatnie kwaskowy. Nie ma tu mowy o wykrzywianiu ryja, jak po cytrynie. BTW, cytrusy subtelnie majaczą w tle, całkiem nieźle komponując się z lekko kefirowym kwaskiem oraz powiewem pszenicznego słodu. Goryczka w zasadzie nie istnieje, mimo to piwo sprawia wrażenie wytrawnego. Jest bardzo delikatne w smaku, a zarazem rześkie i szalenie dobrze pijalne.
Zapach nie jest jakoś mega intensywny, ale czepiać się nie zamierzam. Piwo pachnie ładnie, w miarę rześko i stylowo. Nawet te amerykańskie chmiele są ledwo zauważalne. Mamy tu mieszankę niewielkiego kwasku, cytrusów i jasnego słodu, niekoniecznie pszenicznego. W tle lekko chlebkowe klimaty, nutki kefiru oraz skórki grejpfruta. Tyle, albo i aż tyle. Prosty i nieskomplikowany to aromat. Panie będą mieć suche majteczki, ale wącha się fajnie.

Całkiem przyjemne piwo, choć nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Całość jest dosyć rześka, lekka, bardzo pijalna, po prostu smaczna. Kwaskowość raczej na jednym z tych niższych poziomów, ale zdecydowanie wyczuwalna i przyjemna. Dobre piwo, choć liczyłem na więcej.

OCENA: 7/10
CENA: ok 6.50ZŁ
ALK. 3,7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.05.2019
BROWAR NA JURZE


Kwas Pruski Light

Lżejszy wagowo braciszek prezentuje się właściwie identycznie. Piana oraz barwa są takie same. Może jedynie to jest delikatnie mniej mętne, ale przecież może być to wynikiem mniejszego przechylania podczas czynności związanych z robieniem fotki i nalewaniem.
Smakujemy. Oczywiście jak można się było spodziewać wersja light nie smakuje identycznie. Nie wiem, czy jest ona bardziej świeża, ale takie przynajmniej sprawia wrażenie. Kwasek jest tu trochę bardziej wyrazisty. Mniej kefirowy, a bardziej cytrusowy z wyraźną przewagą cytryny i żółtego grejpfruta. Ogólnie owocowość jest co najmniej dwukrotnie większa, a to rzecz jasna spory komplement. Tłem suną bardzo delikatne nuty słodu, herbatników i pszenicy. Czuć również, że ciała jest mniej niż w oryginale. Piwo jest lżejsze, ale na pewno smaczniejsze i jeszcze bardziej rześkie. Pychotka!
Jeśli są różnice w smaku, to będą i w zapachu. W rzeczy samej. To piwo pachnie po prostu mocniej, intensywniej, bardzo świeżo. Wyraźna kefirowa kwaśność tworzy zajebiście udany mariaż ze sporą dawką cytrusów, skórek cytrusowych oraz kwiatów! Drugi plan to subtelna pszenica, jasny słód jęczmienny oraz zwiewne niuanse białego pieczywa. Bez dwóch zdań pachnie to dużo lepiej niż pierwowzór. Obie łapki w górze! :D
Nie mam pojęcia, czy zostało ono później rozlane niż konkurent powyżej, ale z pewnością Kwas Pruski Light w moim porównaniu wypada zdecydowanie lepiej. Zarówno smak jak i zapach są dużo bardziej wyraźne, bardziej rześkie i świeże. Aromat jest po prostu obłędny, jak na tak lekkie, prawie że bezalkoholowe piwo. Kwaskowość też jest wyraźnie silniejsza, dzięki czemu piwo sprawia jeszcze bardziej wytrawne wrażenie. A pije się go po prostu błyskawicznie! Woda to przy nim jakiś ubogi, totalnie bezpłciowy płyn pozbawiony smaku.

OCENA: 9/10
CENA: ok 5.50ZŁ
ALK. 0,68%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.04.2019
BROWAR NA JURZE

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...