Jakiś czas temu Browar Szałpiw zaprezentował piwo
Niuda (z utytłaną sznupą), czyli tłumacząc z polskiego na nasze – świnia z
ubrudzoną gębą. Jak widzicie moja świnka ma czystą buzię ;p
Po wczorajszym Naked City z Radugi, postanowiłem pozostać w
klimatach belgijskich, które zresztą bardzo sobie cenię. Niuda generalnie nie
została przypisana do jakiegoś konkretnego stylu, ale patrząc na parametry oraz
kolor można wnioskować, że jest to coś na kształt Belgian Golden Ale lub
Belgian Blond Ale.
W zasypie wylądował słód pilzneński i pszeniczny, płatki
owsiane, kolendra, skórka pomarańczy, trzy nowozelandzkie chmiele oraz jeden
pochodzący z Australii. Jest to całkiem bogaty i urozmaicony skład, ciekawy
tylko jestem, czy aby w tym wszystkim nie ma lekkiej przesady? Przecież o
typowo belgijskim charakterze decydują zazwyczaj specjalne szczepy drożdży
(choć przyprawy także są dopuszczalne), które wnoszą typowe dla tych piw
owocowe estry oraz przyprawowe fenole.
Niuda z Szałupiw to ciemno złoty, umiarkowanie mętny trunek,
któremu gdzieś zapodziała się biała pierzynka, znaczy się piana. Piwo jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ogóle się nie pieni! Nic, zero, null.
Naprawdę bardzo rzadko spotykany obrazek. Niezła wpadka trzeba przyznać.
Tym razem degustację zacznę od smaku. Już pierwszy łyk
pomógł mi odnaleźć złodzieja białego puchu – jest nim niskie wysycenie.
Tragicznie niskie, wręcz zerowe. Piwo w jakiś tajemniczy sposób praktycznie
wcale nie ma w sobie gazu, dzięki temu się nie pieni. Voilà!
Sam smak jest nieco
słodkawy, wyraźnie słodowy, z dominantą herbatników, karmelu i słodu
pszenicznego. W tle pobrzmiewają belgijskie klimaty złożone głównie z lekkich
przyprawowych akordów, jednak spodziewanej kolendry nie wyczuwam Jest za to
delikatna skórka pomarańczy oraz chmielowość, jednak nie powiedziałbym, że to
zasługa nowozelandzkich lupulin (dominują zioła i trawa). Wszystko to zanurzone
jest w nadzwyczaj wyraźnych akcentach drożdżowych, które ujemnie rzutują na
rześkość i pijalność tego wątpliwego napitku. Finisz okraszony został niezbyt
mocną, acz wyraźną goryczką, która co prawda nie zalega, ale ze względu na mdły
i nieułożony charakter daleko jej do szlachetności. Wyraźnie brakuje mi ta
jakiejś typowowo owocowej nutki, która skontrowała by obfity, słodowo-drożdżowy
profil tego piwa.
W aromacie jest już dużo
lepiej. Przede wszystkim pojawiają się lekkie owocowe tony w postaci brzoskwiń,
jabłek i dojrzałych moreli. Przyprawowe fenole (głównie goździk oraz pieprz)
także są obecne, jednak ich ilość wciąż jest niezadowalająca. Co ciekawe
pojawia się także obiecana na kontrze, subtelna nuta kolendry, której nie było
w smaku. Nieco z boku trzymają się
lekkie akcenty drożdży i nieźle ukrytego słodu o herbatnikowo-ciasteczkowym
profilu. W tle niczym ulotny wiatr przewija się szczypta kwiatowych doznań,
pochodząca od nowozelandzkich chmieli jak mniemam.
Wychodzi na to, że piwo
ma dwie twarze – bardzo ładny i urozmaicony aromat o wyraźnie belgijskim
charakterze oraz nieciekawy, mdły i mało rześki smak, który niezbyt zachęca do
konsumpcji.
Całość cechuje się
przeciętną treściwością, co najwyżej średnią pełnią i raczej znikomą
pijalnością. Może nie jest to jeszcze wodnistość, ale piwo naprawdę jest
płaskie w smaku, rzekłbym bezpłciowe. Wypić wypiłem, ale chwilami po prostu
byłem zmuszony mocniej zacisnąć zęby. Ewidentnie coś poszło nie tak, może przy
rozlewie, może na etapie samej fermentacji, nie wiem, ale w takiej formie
zdecydowanie odradzam. No, chyba że ktoś chce je sobie tylko powąchać ;)
OCENA: 5/10
CENA: nieznana
ALK.6,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 26.09.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 26.09.2015
BROWAR SZAŁPIW//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ
A już myślałam że po tym filmiku https://www.youtube.com/watch?v=QeDWTdsj5_c mnie nic nie zadziwi ;p niech żyją ludzie kreatywni ;p chrum ;)
OdpowiedzUsuń