Dzisiaj miałem wielką ochotę napić się jakiegoś
dobrego piwka, koniecznie czegoś z nowości. Wybór mógł być tylko jeden – Hop
Artifact w stylu Cascadian Dark Ale z Browaru Bednary. Nie dość, że CDA/Black
IPA to jeden z moich najulubieńszych rodzajów piwa, to z pewnością mało kto
je jeszcze pił – jego premiera odbyła się tydzień temu podczas Targów Piwowary
w Łodzi. I ja tam byłem, jadłem, piłem i.....
W Łodzi bodajże trzykrotnie częstowałem się próbką (125ml)
tego piwa, tak bardzo mi smakowało. Zresztą mało było innych ciekawych piw, ale
to już inna kwestia. Faktem jest, że Targi trwały trzy dni, a piwa tego
zabrakło już drugiego dnia. Sam widziałem dość długie kolejki Homo Sapiens
spragnionych nowalijki z Browaru Bednary.
Hop Artifact jest tradycyjnym Black IPA, próżno
szukać w nim jakichś odjechanych dodatków typu pył księżycowy, sproszkowany róg
jednorożca, odchody diabła tasmańskiego, czy krew smoka wawelskiego. Jedyną
rzeczą o której mógłbym tu wspomnieć, to wywodząca się z Japonii odmiana chmielu
Sorachi Ace, która może nie jest u nas zbyt popularna, ale już kilka piw się
pojawiło z tym chmielem.
Świeżynka z Bednar ma iście królewską prezencję. Piwo pieni
się bardzo obficie – piana jest okrutnie trwała i puszysta, zbudowana z
mieszanej wielkości pęcherzy, a jej barwa przypomina kawę z mlekiem (taki
ciemny beż). Do tego w przepiękny sposób oblepia ścianki – krążkowanie pierwsza
klasa!
Kolor piwa jest w zasadzie idealnie czarny i nieprzejrzysty.
Nie ulega wątpliwości, że jest to jedno z najciemniejszych CDA jakie piłem, w
zasadzie jego barwa niczym nie różni się od stoutu.
W smaku trunek jest bardzo kremowy, dość gęstawy i
nadspodziewanie gładki – piwo wolno i łagodnie sunie po języku. W pierwszym
akordzie dopada nas jednoczesne uderzenie sporej dawki cytrusów i średnio
mocnej kawy, wpieranej przez wyraźną paloność oraz niemałe pokłady ciemnych
słodów. Dopiero po chwili w to wszystko włącza się ciemna i gorzka czekolada
oraz nader wyrazista chmielowość typu ziołowego (zapewne to efekt Marynki). W tle
majaczą niewyraźne i szybko przemijające akcenty owoców tropikalnych. Finisz
natomiast obfituje w solidną i mocną, ale chyba trochę zbyt długo zalegającą
goryczkę, która jest wypadkową palonego słodu i chmielu. Z biegiem czasu owa
gorycz coraz bardziej przykrywa pozostałe niuanse i staje się przez to lekko
męcząca (hop headzi powinni być zadowoleni).
A co tam w aromacie ciekawego? Tuż po otwarciu butelki
buchnęło Ameryką aż miło, jednak po kilku minutach zapach nieco zelżał, chociaż
wciąż był całkiem wyrazisty. Tu również prym wiedzie mix cytrusowo-kawowy z
lekką przewagą tych pierwszych. Dużo lepiej objawiają nam się tutaj klimaty
tropikalne (mango, liczi, marakuja), które razem z kwaskowymi cytrusami tworzą
całkiem zgrany owocowy duet. Z ciemnych akcentów wyczuwam tu oprócz lekkiej
kawy nieco tylko ciemnych słodów, jednak ze znikomą lub wręcz zerową ilością
paloności. Tłem płynie bardzo subtelna nuta chmielowa, która dopełnia całość
niczym wisienka na torcie.
Piwo posiada nienaganną pełnię smaku, jest gęstawe i lepkie,
ale finalnie nie jest aż tak treściwe (słodkie) jak wskazywałoby na to płytkie
odfermentowanie (5% alko z 14° Blg). Oczywiście jego półwytrawny charakter jest
zasługą konkretnej goryczki, której jednak trochę brakuje do ideału szlachetności.
Jej srogie natężenie nawet mi się podoba (solidnie filcuje kubki smakowe), ale
według mnie zbyt długo pozostaje na podniebieniu. Mimo to pijalność oceniam w
miarę wysoko, bowiem piwo bardzo mi smakowało i w szybkim tempie znikało z
tulipa (to taki rodzaj szkła jak na zdjęciu).
Sumarycznie rzecz ujmując piwo jest bardzo wyraziste,
konkretne i wyróżniające się. Co ciekawe znamienne jest to, jak bardzo różni
się w nim smak od aromatu. Genialna robota. Szkoda, że nie było go na świecie, gdy robiłem VI Degustację Piw Bractwa Piwnego.
OCENA: 8/10
CENA: 7ZŁ (Piwowary Łódź)
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.08.2015
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.08.2015
BROWAR BEDNARY
Komentarze
Prześlij komentarz