Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Boarding Tenerife vs Boarding Mallorca

Dziś pora na kolejny wpis z cyklu „Oko w Oko”, chociaż bardziej chciałoby się rzec „na tropie piwnych klonów”. Już raz udało mi się złapać Browar Funky Fluid na tym, że ich różne piwa smakowały praktycznie tak samo (kliknij tu). Czy tym razem będzie podobnie?

Mam tu dwa West Coast IPA o identycznych parametrach (14° Blg). Pojawiły się one, może i nie w tym samym tygodniu, ale na pewno w niedużym odstępie czasu. Boarding Tenerife został nachmielony odmianą Mosaic, Simcoe i Cascade. W produkcji Boarding Mallorca użyto natomiast chmielu Citra, Cascade i Centennial. W obydwu przypadkach mamy więc „starą gwardię” piwnej lupuliny ze Stanów. Zatem mówię: sprawdzam. 


Boarding Tenerife

Złocisto-pomarańczowe piwo jest wyraźnie zmętnione, ale nie jakieś blade. Piany nie brakuje – jest dość obfita, bardzo drobna, puszysta i dość trwała.

Smak to piękne połączenie kwaskowych cytrusów (limetka, cytryna, zielony grejpfrut) z wyraźną nutą żywicy oraz iglaków. W oddali majaczą natomiast zioła i owoce tropikalne. Goryczka jest dosyć mocna, acz niezalegająca, miękka i szlachetna. Posiada ziołowo-cytrusowy charakter. Słód pełni tu rolę poboczną, a kojarzy mi się z białym pieczywem i herbatnikiem. Całość jest bardzo klasyczna. Cudów tu nie znajdziemy, ale jest to bardzo smaczny, stylowy i rześki łest kołst.

Aromat jest bardzo wyrazisty i nader przyjemny. Głównie owocowy – pomelo, grejpfrut, gujawa, liczi, granat, mandarynka, gruszka, jabłko. Dużo tego. Tuż za nimi występuje trochę leśnych klimatów, ale praktycznie na równi z nimi mamy słód z biszkoptami i herbatnikami. W tle natomiast odnalazłem echa subtelnych kwiatów oraz landrynek. Ten aromat może nie jest stricte stylowy, ale z pewnością będzie się podobać.

Boarding Tenerife jest pełnym w smaku piwem, dosyć wytrawnym, gładkim i wyraźnie owocowym. Pijalność jest całkiem spora, bo całość smakuje świeżo i „soczyście”. Aromat również stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie jest to oczywiście old school West Coast, ale jak na współczesne czasy daje radę. Bardzo mi smakuje, a to chyba najważniejsze.

OCENA: 8/10

CENA: 11.99ZŁ (Lidl)

ALK. 6,2%

TERMIN WAŻNOŚCI: 22.05.2026

BROWAR FUNKY FLUID

 

Boarding Mallorca

W wyglądzie nie widzę tu żadnych różnic. Zarówno w kolorze, mętności oraz pianie. To po prostu kalka pierwszego piwa.

Różnice w smaku chyba jakieś są, ale na serio bardzo minimalne. Tu również dominują cytrusy, ale jest więcej grejpfruta (takiego mało dojrzałego). Klimaty leśne, czyli żywica oraz igliwie reprezentują identyczny poziom. W słodowości także nie widzę różnic. Podobnie rzecz się ma z owocami tropikalnymi. Odnoszę jednak wrażenie, że tutaj goryczka jest ciut większa, bardziej ziołowa i nieco też pestkowa. A może mi się to wszystko wydaje…, już sam nie wiem. To są naprawdę niuanse, których kubki smakowe niemalże nie wyłapują.

Niby inne chmiele, ale w zapachu nie odczuwam praktycznie żadnych różnic. Piszę serio. Nie będę was i siebie samego oszukiwał. Obydwa piwa pachną identycznie! Naprawdę. Wącham jedno po drugim i one pachną zupełnie tak samo. Sorry, ale taka jest prawda.

Takie kwestie, jak pijalność, głębia smaku, gładkość, czy balans – kropka w kropkę, jak u „braciszka”. Na temat aromatu nie będę drugi raz pisał, ale z czasem nawet w smaku nie odczuwam absolutnie żadnej różnicy, a użyte chmiele przecież nie są te same. Wygląda na to, że mamy tu kolejne piwne klony. Bardzo smaczne, ale jednak klony. Nawet jeśli nie jest to intencjonalne zagranie browaru, to wyszło jak wyszło. Dobrego miałem nosa.

OCENA: 8/10

CENA: 11.99ZŁ (Lidl)

ALK. 6,2%

TERMIN WAŻNOŚCI: 23.07.2026

BROWAR FUNKY FLUID

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...