Czas na kolejny piwny pojedynek. Tym razem naprzeciw siebie stają dwa piwa marcowe (Märzen). Nie przepadam za tym stylem, bo wiadomo, że to piwna nuuuuda, ale przecież degustacja porównawcza i tak zawsze jest ciekawsza niż tradycyjna.
Amberowskie Po Godzinach – Marcowe, to jedno z niewielu piw z tej serii, którego jeszcze nie piłem. Wydaje mi się, że obecna reedycja polegała tylko na faceliftingu etykiety, a receptura nie uległa zmianie. Co ciekawe, piwo tak naprawdę minimalnie wykracza ponad górną granicę stylu (5,8% alko; 14,5º Blg). Märzen z Maryensztadtu natomiast mieści się w dolnym zakresie widełek. Przynajmniej jeśli chodzi o woltaż, bo niestety nie podają ekstraktu.
W skrócie – marcowe to jasny lager „na sterydach” oparty na wyraźnej słodowości o lekko opiekanym charakterze, przy znikomym lub zerowym udziale chmielowych akcentów.
Po Godzinach – Marcowe
Piwo jest idealnie klarowne, złote, ale nie jakieś blade. Piany jest tak na centymetr z okładem. Jest ona drobna i gęsta. Opada dosyć powoli.
Smak to klasyczna, bardzo wyraźna słodowość o wypadkowej białego pieczywa, biszkoptów i herbatników. W tle pobrzmiewają delikatnie opiekane klimaty. Coś jakby skórka chleba i spód od ciasta. Jest też lekki karmelek, ale on naprawdę nie przeszkadza. Chmielu nie czuję. Wysycenie osiąga średni, czyli odpowiedni poziom. Smaczne piwo. Takie „czyste”, if You know, what I mean. Jednakże uważam, że jest trochę zbyt słodkawe, jak na marcowe.
Pora obwąchać ów specjał. Powtórka z rozrywki, czyli słodkawa słodowość, chlebek, jakieś ciastka, biszkopty, trochę skórki chleba. To wszystko oblane karmelem, wpadającym chwilami w rejony toffi, co jest naprawdę niedopuszczalne w tym stylu. Ładnie to pachnie, ale to po prostu taki słodkawy lager, a nie dosyć wytrawne marcowe.
Takie parametry jak pełnia, głębia smaku, pijalność, gładkość, intensywność wrażeń – tutaj wszystko się zgadza. Nawet balans nie jest najgorszy. Piwo generalnie nie jest przesadnie słodkie, jednakże marcowe powinno być raczej wytrawne. Tutaj tego zabrakło. Mimo, że smakuje mi ten trunek, to muszę brać takie rzeczy pod uwagę przy punktacji.
OCENA: 6/10
CENA: 6.99ZŁ (Lidl)
ALK. 5,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.10.2025
BROWAR AMBER
Märzen
Ilość piany oraz jej struktura są w zasadzie takie same, jak u konkurenta. Samo piwo jest natomiast wyraźnie ciemniejsze. Bez wątpienia bursztynowe.
Tu również mamy sowite pokłady chleba, jak i samej skórki. Herbatników i biszkoptów jest natomiast bardzo mało. Nie ma też, ani krzty karmelu, dzięki czemu to piwo jest bardziej wytrawne. W zamian na horyzoncie cichutko majaczy czysta chmielowość (dopuszczalna w marcowym). To jest lepsze. Bardziej mi smakuje, no i jest bardziej w stylu.
Trunek z Maryensztadtu jest w aromacie jest dużo bardziej opiekany. Tutaj skórka chleba wręcz dominuje, przykrywając z lekka jakże przyjemną słodową nutę. Oczywiście są też biszkopty i herbatniki, ale w całkowitym cieniu. Bardzo mi się podoba ten zapach.
To piwo ma trochę mniej ciała, wydaje się nieco bardziej zwiewne, lekkie. Intensywność doznań, pijalność oraz gładkość są natomiast takie same, jak u Ambera. Co do różnic, to oczywiście jest tutaj wyraźnie większa wytrawność oraz większa ilość nut melanoidynowych. Opiekane klimaty naprawdę robią tutaj robotę. Takie właśnie powinno być marcowe. Maryensztadt lepiej odrobił lekcje. Zwycięzca tego testu może być tylko jeden. Gratulacje!
OCENA: 8/10
CENA: 8.99ZŁ (Lidl)
ALK. 4,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.03.2026
BROWAR MARYENSZTADT
Komentarze
Prześlij komentarz