Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Cornelius Hazy APA vs Cornelius Hazy IPA


Witajcie w kolejnym poście z cyklu „Oko w Oko”. Dziś mam dla Was jakże ciekawy pojedynek. Bratobójczy pojedynek. Wpadły mi w łapki dwa piwa z Browaru Cornelius, który zapewne wszyscy znają. Jest to Hazy APA oraz Hazy IPA. Sami przyznacie, że recenzowanie ich osobno miałoby mniejszy sens niż bezpośrednie porównanie. Tylko w ten sposób można wyłapać wszelkie różnice i niuanse. Smaczku dodaje fakt, że skład obydwu piw jest identyczny! Serio. Identyczny zasyp oraz te same chmiele made in USA. Piwa różnią się tylko ekstraktem i rzecz jasna zawartością alkoholu.
Dodam jeszcze, że żadnego z tych piw nigdy nie próbowałem, ale tu i ówdzie słyszałem/czytałem dosyć pozytywne opinie na ich temat. Zapowiada się więc istna uczta dla mego podniebienia. No dobra, bez przesady – zapewne nie dojdzie do spazmów i orgazmów, ale dobre piwko zawsze chętnie wychylę :)

Cornelius Hazy APA
Piwo fest mętne, jak na hejzi apkę przystało. Ciemno złote w barwie, w sumie to takie herbaciane bardziej, albo miodowe. Piana umiarkowanie wysoka, średnio pęcherzykowa, w miarę zwarta i dość trwała.
W smaku dostajemy przyjemne, wyraźnie owocowe piwo, które jest naprawdę rześkie i soczyste. Sporo tu różnej maści cytrusów, ale słodsze owoce tropikalne też się znajdą. W oddali pięknie grają nuty żywiczne oraz kwiatowe. Całość jest minimalnie kwaskowa, ale akurat pasuje tu takie zagranie. Piwo jest średnio pełne w smaku, dość gładkie w odczuciu, delikatnie wytrawne na finiszu. Chmielowa goryczka wypada iście grejpfrutowo. Nie jest jakaś tęga, czy sroga. Umiarkowanie smaga podniebienie swoim łagodnym i miękkim usposobieniem. No naprawdę smaczne to jest :> Nawet bardzo.
Aromat jest potwierdzeniem tych wspaniałych doniesień. Piwko pachnie naprawę mega sympatycznie, bogato, świeżo i nowofalowo. Sporo tropików, rześkich cytrusów oraz tzw. białych owoców. Nie mniej żywicy i ogólnie pojętego chmielu. W tle delikatne nuty liści tytoniu, kwiatów oraz leśnego igliwia. Hen, hen na horyzoncie majaczą subtelne, acz niegroźne echa karmelu. Całość mocno wbija się w nozdrza. Ten zapach naprawdę do mnie przemawia. Jestem pod sporym wrażeniem. Tym bardziej, że to przecież tylko APA, a nie jakaś DIPA.
Bardzo charakterne piwo jak na te parametry. Co jedynie niektórzy mogą narzekać na niezbyt mocną goryczkę, ale mi to w ogóle nie przeszkadza (w końcu to Hazy). W porównaniu np. do Żywca IPA to Niebo, a Ziemia. Tu czuć bogaty smak i bardzo wyrazisty aromat. Bardzo smaczne piwo, do tego kosztuje niewiele.
OCENA: 8/10
CENA: ok 4.50ZŁ
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.07.2021
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR
Cornelius Hazy IPA
Niby tak samo wygląda, ale jak się tak człowiek długo wpatruje, to wydaje się być o pół tonu jaśniejsze. Aspekt piany jest natomiast identyczny jak u pobratymca powyżej.
Powiem szczerze, że w smaku ciężko doszukać się tu jakichś większych różnic. IPA z pewnością ma nieco więcej ciała i to czuć. Piwo wydaje się być trochę cięższe, bo i ekstrakt jest sporo wyższy. Jest też odrobinę bardziej kwaskowe (cytrusowe). Jednakże jeśli chodzi o same składowe i ich ilościowy udział, to praktycznie obydwa trunki smakują tak samo. Na etykiecie wspominano coś o „intensywnej goryczce”, co absolutnie nie ma miejsca. Goryczka jest na takim samym poziomie, jak w przypadku pierwszego piwa. Piłbym litrami :D
Wąchałbym natomiast godzinami. Nie chce mi się za bardzo strzępić klawiatury, dlatego napiszę krótko – nie odczuwam niemalże żadnych różnic w aromacie poza dwoma małymi wyjątkami. Tutaj owoce jakby bardziej wychodzą na wierzch, a karmel zupełnie znika. Tyle w temacie. Koniec i kropka. Niech inni znawcy się tutaj wykażą.
Z jednej strony zaskoczenie, ale z drugiej niekoniecznie. Piwa o identycznym składzie (ale trochę innej recepturze) muszą być przecież podobne, ale żeby aż tak? Jak dla mnie, to nie ma zbytniej różnicy, które piję. No chyba, że zależy mi, żeby procenty mi bardziej weszły, to wtedy kupię IPA. Bo jeśli chodzi o walory smakowe, to są one bardzo, ale to bardzo zbliżone. Gdybym je pił w różnych dniach, na bank nie zauważyłbym żadnych różnic. Na szczęście po to właśnie jest seria „Oko w Oko”, gdzie piwa porównuję bezpośrednio. Trzymajcie się piwoludki :)
OCENA: 8/10
CENA: ok 4.50ZŁ
ALK. 6,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 12.08.2021
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak