Cieszy mnie fakt, że w niemal każdej Żabce mogę
teraz kupić orzeźwiającą Pintę. Naprawdę.
Dosyć sporo szumu zrobiło się ostatnio po tym, jak
Pinta uwarzyła piwo specjalnie dla sieci sklepów z zielonym płazem w nazwie.
Oczywiście bardziej poprawnie jest napisać, że piwo uwarzyła dla swoich
klientów, ale korzyścią dla samej sieci jest to, że tego akurat piwa nigdzie
indziej nie da się kupić. Chcesz spróbować piwa Sun Super – idź do Żabki.
Korzyść dla kraftopijcy jest taka, że Żabka to największa w Polsce sieć
spożywczaków, więc jest praktycznie „tuż za rogiem”. Nie trzeba hulać do
wielkich hipermarketów, czy rzadkich jak dzikie borówki amerykańskie – sklepów
specjalistycznych. Osobiście nie przepadam za Żabkami, ale po nowość od Pinty
szedłem zaledwie osiem minut w jedną stronę, a i tak nie mieszkam w centrum. Owszem,
stąd i zowąd brać piwna donosi, że ilość piwa była mocno ograniczona i często,
gęsto do danego sklepu trafiało ledwie kilka butelek. Ja jednak nie miałem
takiego problemu i nie wykupiłem ostatniej sztuki.
Sun Super to zwyczajna hejzi apka, jakich mnóstwo na rynku. Samo słowo Hazy stało się już tak popularne i
często (nad)używane, że w zasadzie nie jaramy się już tego typu napitkami. A
przynajmniej ja się nie jaram. Dlatego właśnie rozumiem cały ten zamysł –
uwarzyć w miarę zwyczajne, ale nowofalowe piwo, mega pijalne, takie w sam raz
na lato i puścić w rynek za pomocą prawie sześciu tysięcy sklepów osiedlowych.
Cena rzecz jasna nie może być za wysoka i taka nie jest. Nawet dla typowego
laika w świecie kraftu siedem ”cebulionów” wydaje się być barierą do pokonania.
Wszak w sklepach specjalistycznych najzwyklejsze piwo rzadko kiedy schodzi poniżej
dyszki. 10-12 zeta za napis Hazy APA/AIPA na etykiecie to norma. Tak się u nas
porobiło.
Z przekonaniem graniczącym z pewnością muszę
stwierdzić, że Sun Super to dosyć dobre piwo. Do słowa „super” jednak trochę
brakuje, ale na upalne, wakacyjne dni będzie jak znalazł. Po pierwsze czuć, że
to lekki kaliber. Nawet pokaźna mętność tu nie pomaga. Od razu wiadomo, że to
raczej sesyjny napitek, chmielony typowo na aromat. Goryczka jest tu bardzo
łagodna, delikatna, cholernie dobrze ułożona, gładka i szlachetna, co by nie
zniechęcić początkujących kraftomaniaków. Piwo jest gładkie w odczuciu, smukłe,
delikatnie słodowe (biszkoptowo-chlebowe). Pachnie średnio intensywnie, w głównej
mierze mamy tu białe owoce. W oddali majaczy chmiel, odrobina cytrusów, kwiatów
oraz szczypta żywicy. Wszystko jest jednak jakby nieco stonowane, przygaszone,
takie na pół gwizdka. Oczywiście to jest APA i nie DDH do granic możliwości
napakowana chmielami, więc raczej wszystko wydaje się być zgodne z zamysłem. Pijalność,
lekkość, przystępność, łagodność. Takie właśnie jest to piwo. Dostosowane do
szerokiego grona odbiorców.
Z mojej strony mogę polecić, choć trzeba mieć na
uwadze, że fajerwerków żadnych nie będzie. Piwo nie jest ani super, ani bardzo
dobre, ale pije się go ze smakiem. Dobrze wkomponuje się pomiędzy karkówkę, a
kiełbasę z grilla. Enjoy!
OCENA: 7/10
CENA: 6.99ZŁ (Żabka)
ALK. 4,7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.04.2021
BROWAR PINTA
Komentarze
Prześlij komentarz