Łobuzie znowu ‘Bałtyk’! Tak, ale nie byle jaki
‘Bałtyk’. Kooperacyjny! Piwo nie jest nowe (ma już z pół roku), ale jakoś cicho
o nim było. Przeszło zupełnie bez echa, bez wieści. Stoi u mnie bodajże od
lutego, no to się w końcu nad nim zlitowałem.
Jest to dzieło polskiego Browaru Stu Mostów i
holenderskiego Jopena. Tak, to ten znany i ceniony Jopen. Jeden z najbardziej
utytułowanych i najstarszych browarów rzemieślniczych w krainie rowerów,
tulipanów, wiatraków oraz serów. Piwo uwarzono za gramanicą – żeby nie było, że to kolejny polski porter bałtycki ;)
Mało tego – jest to żytni porterek. Propsy, bo każdy szanujący się kraftopijca
ceni żyto w piwie. Trunek ma lekko ponad 9% alko, a ekstrakt to górna granica
widełek dla stylu (22°Plato). Brzmi to bardzo rozsądnie muszę przyznać. Ślinianki
ruszyły do pracy… lenie śmierdzące.
Mam pewną zagwozdkę co do nazwy, zresztą chyba nie
tylko ja. Na różnych stronach widnieją różne wersje – Polished Black Gold lub
Jopen Rye Baltic Porter, a czasem jedno i drugie. Do wyboru, do koloru. Niech
każdy sobie dopasuje ;p
Piwo w szkle wygląda bardzo apetycznie. Wygląda jak
klasyczny RIS – jest zupełnie czarne. Niemal tak czarne jak ludzie w Afryce.
Zdobi je sporych rozmiarów pianka – beżowa, mieszano ziarnista i niebywale puszysta.
A jaka skubana trwała jest! Opada w iście ślimaczym tempie, haftując piękne
firany na szkle. Takie coś to ja rozumiem ;D
Koniec gapienia się na piwo jak wół na malowane
wrota. Szkiełka w dłoń i jedziem z koksem! Bardzo fajną pełnię tutaj czuję. Jest
konkretne ciało, gładkość, krągłość, aksamit i spora treściwość. Lecz piwo nie
jest słodkie, o czym za chwilę. Dominuje tu miks czekolady deserowej, kakao
oraz umiarkowanie mocnej kawy. Na pewno nie zbożówki. Kawusia jest prawdziwa,
świeżo parzona. Drugi plan to popis palonych słodów. Jest ich tu całkiem dużo…
fajnie palone piwko. Tłem suną akcenty palonego jęczmienia, przypalonego
karmelu oraz subtelnego toffi. Finisz zostawia nas z lekkim popiołem w ustach.
Goryczka też niczego sobie – wyraźna, kawowo-palona, dość mocna, ale krótka i
szlachetna. Alkohol dobrze schowany, ułożony. W zasadzie go nie czuć. Kurde blade
bardzo charakterny porter bałtycki. Zadziorny, krzepki, zdecydowany,
bezkompromisowy. Po prostu smaczny!
Wąchamy ten specjał. Piwo pachnie przyjemnie, ale
nie jakoś szalenie intensywnie. Jest tu wszystko, co powinno być w tym stylu –
dużo ciemnych, lekko palonych słodów, trochę kawy, gorzkiej czekolady, kakao, nieco
popiołu, a nawet garść suszonych owoców się pojawiła. Brawo! Na to właśnie
czekałem. Daleko na horyzoncie widnieje szczypta lukrecji, cukru brązowego i
ciemnego pieczywa razowego polanego karmelem. Z tła przebija się też subtelna
nutka alkoholu w typie likieru. Broń Boże mi to nie przeszkadza. Całość bogata
i urozmaicona. Podoba mi się :)
Polished Black Gold od Jopena i Stu Mostów to
naprawdę strasznie solidne piwo. Bardzo pełne w smaku, treściwe, gładkie,
aksamitne, śliskie, takie wykwintne. Dobrze zarysowana goryczka świetnie
balansuje sporą słodową podbudowę. Wiele się tu dzieje, a przecież to zwykły
porter bałtycki bez żadnych dodatków, nieleżakowany w drewnie. Trzeba przyznać,
że ma charakter skurczybyk jeden!
Gdyby miał w sobie ciut więcej owocowych estrów, bez
dwóch zdań powiedziałbym, że to bardzo dobry RIS. Tymczasem jest to bardzo
dobry porter bałtycki! Śmiało polecam :D
OCENA: 8/10
CENA: ok 14ZŁ
ALK. 9,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 09.01.2019
BROWAR STU MOSTÓW & JOPEN
Komentarze
Prześlij komentarz