Kolejny RIS na blogu! A co tam! Jak się bawić, to
się bawić. Nie zamierzam czekać z nim do zimy przecież. Upałów jeszcze nie ma,
więc Pan Bóg może mi wybaczy (bo na Wasze przebaczenie to już raczej nie
liczę).
ANTYmateria to jeden z nowszych wywarów z łódzkiego
Antybrowaru. Piłem go już wcześniej na tegorocznych Piwowarach w Łodzi. W sumie
to ze trzy razy do niego podchodziłem… tak mi posmakował. Zapamiętałem go jako
charakternego skurkowańca, bardzo palonego i złożonego. Piwo to wygrało nawet
jakiś śmieszny plebiscyt na najlepszy Russian
Imperial Stout tejże imprezy, pokonując (aż) trzech innych konkurentów! Nie
śmiejcie się. Może niespecjalna to pociecha, ale zawsze jakaś. Ja wiem, że tkwi
tu potencjał.
Jest to zwykły, klasyczny RIS. Bez żadnej nietypowej
wkładki typu ziarna kakaowca, kawy, czy laski wanilii. Tylko woda, słody,
drożdże i chmiel, przy czym jak wiadomo
w tym stylu, dwie ostatnie składowe praktycznie nie odgrywają większej
roli.
Czy w dzisiejszych czasach typowo klasyczne
podejście jest w stanie cokolwiek urwać? Czy ANTYmateria czymś się wyróżnia na
tle dziesiątków innych RISów? Niezupełnie, ale jest to naprawdę piwo kompletne.
Klasyka pełną gębą jak to się mówi. Klasykę też przecież można kochać, a nawet
trzeba.
Gęstość jest tu naprawdę duża. Wydaje mi się nawet,
że jest tu większy balling niż w rzeczywistości. Czarna jak skrzydła nietoperza
ciecz długo sunie po przełyku. Fajnie też oblepia każdy zakamarek ust. Piwo
jest już po części ułożone, ale trzeba mieć świadomość, że do ideału jeszcze
nieco brakuje. Alkohol smyra gardełko, dając efekt likieru czekoladowego. Przy
okazji nieźle grzeje! Na szczęście nie ma mowy o żadnym pieczeniu, czy
paleniu. Wybitnie czekoladowy profil tegoż napitku łączy się tutaj z mocną kawą
oraz konkretnie palonym słodem. O tak, paloności tu nie brakuje. Czekolada jest
z tych gorzkich odmian, kawa z tych bez mleczka i śmietanki. No naprawdę
charakterny skurczybyk z tej ANTYmaterii. W tle egzystują wspaniałe nutki
suszonych owoców – śliwki, rodzynki, figi i daktyle. Cholernie podoba mi się
taki obrót sprawy! RIS bez owoców, to jak premier bez limuzyny. Daleko w głębi
natomiast majaczą echa pumperniklu, gorzkiego kakao (z wiatraczkiem) i palonego
jęczmienia. Kawowo-palona goryczka reprezentuje umiarkowany poziom
intensywności. Nie ma pługu pięcioskibowego i nie orze kubków smakowych na
potęgę. Sprawia raczej pobożne wrażenie - jest krótka, szlachetna i dobrze
ułożona, choć chwilami łączy się nieco z alkoholem. Sumarycznie jednak bardzo
smaczny jest to wywar. Konkretny, do bólu wyrazisty, no i urozmaicony jak na
RISa bez żadnych dodatków i udziwnień.
Teraz wąchamy. Piwo już się mocno ogrzało, więc
wszystkie jego wady i zalety mam właściwie podane na talerzu. Wad jako takich
nie stwierdzam. Alkohol jest lepiej ułożony, aniżeli w smaku. Procenty majaczą
gdzieś hen na horyzoncie, przypominając nam jedynie o wysokim woltażu. Jednakże
całość sprawia typowo nieinwazyjne wrażenie. Likier owocowy, ot co! Szlachetna
nuta alkoholu w połączeniu z wyraźnym tłem suszonych owoców daje takie właśnie
wrażenie. Suszona śliwka, suszone daktyle, figi oraz rodzynki. Można niemal
krzyczeć z wrażenia. Świetnie to pachnie. Powaga. Bazą są tu jednak opiekane
ciemne słody (nie palone, jak to miało miejsce w smaku), karmel, łagodna
kawusia oraz przyjemna gorzka czekolada. Ale zaraz, zaraz… Jest tu coś jeszcze…
Jakby nuta mokrego drewna, może nawet beczki, ale niby skąd? Przecież to piwo
nie widziało nic poza stalowym tankiem. Już wiem! Szkocką whisky mi to zalatuje! Ciekawa sprawa… Naprawdę intrygujące jest
tło tego piwa.
Całościowo jest to nader udany napitek. Pełnia smaku
jest jak najbardziej na miejscu. Goryczka oraz balans także sprawiają prawilne
wrażenie. Wytrawny finisz, tekstura, charakter, duża paloność, suszone owoce,
wielowątkowość – to wszystko stawia ANTYmaterię o jedną półkę wyżej niż typowy, klasyczny RIS. Można
się jedynie doczepić do może nazbyt rozgrzewającego smaku. Alko faktycznie na
dłuższą metę może nieco męczyć, ale 0,33 litra wydaje się optymalną
pojemnością. Na tyle optymalną, że wypijemy ją szybciej niż zdążymy zmówić dziesięć
zdrowaśek…
Trzeba jeszcze pamiętać o wybitnie niewygórowanej
cenie! Toż to jeden z najtańszych ruskich imperialnych stałtów! Nawet mając na uwadze małą butelkę :D
OCENA: 8/10
CENA: 6.90ZŁ (Skład Piwa)
ALK. 9,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 09.02.2018
ANTYBROWAR
Komentarze
Prześlij komentarz