ALK.5,2%. Nyks nie jest żadną świeżynką – piwo zadebiutowało
w połowie października, chociaż wcześniej zapowiadano, że pojawi się już w
lipcu. Pomijając przedpremierowe problemy, American Stout z Browaru
Olimp to koncept pochodzący jeszcze z czasów, gdy Marcin Ostajewski warzył swoje piwa w Zodiaku. Obecnie
oczywiście miesza słody z wodą i chmielem w Wąsoszu.
Nyks to w zasadzie single hop przyprawiony
amerykańskim chmielem odmiany Chinook, który poza tym nie ma żadnego wyróżnika,
magicznego składnika, czy zaczarowanej receptury. Ot, zwykły stout z
amerykańskim sznytem. Nie jest to żaden przełom warty Nagrody Nobla, żadne
odkrycie, żadne novum.
Milion razy już powtarzałem, że jestem wielkim wielbicielem
ciemnych trunków, ale jakoś za stoutami nie za bardzo przepadam (no,
chyba że to RIS). Nie przekonuje mnie nawet Milk, ani Oatmeal Stout.
Wypić wypiję, ale bardziej w celach edukacyjnych, niż z czystej przyjemności,
co wcale jednak nie znaczy, że nie potrafię docenić dobrego piwa w tym stylu.
Jak więc prezentuje się amerykański stout z Olimpu?
Tuż po odkapslowaniu butelki uniósł się znajomy aromat
nowofalowego chmielu, objawiający się w głównej mierze świeżym cytrusem,
okraszonym kapką żywicy. Na drugim planie egzystują dość wyraźne i całkiem
sympatyczne owocowe niuanse z przewagą brzoskwini, śliwki renklody i mirabelki.
Ciemnych aspektów, w tym słodu jest tu stosunkowo niewiele, zwłaszcza jak na stouta.
Nie mniej jednak daleko z tyłu majaczy minimalna paloność oraz odrobina
czekolady. Całość jednak zdecydowanie owocowa.
Na uwagę zasługuje również solidna, beżowa piana. Niby grubo
ziarnista, niby rzadka i trochę dziurawa, ale w jakiś nadzwyczajny sposób długo
utrzymująca się. Opada naprawdę powoli, mocno oblepiając ścianki.
Nasycenie rzecz jasna jest jak najbardziej stylowe – niskie,
subtelne i drobne.
W smaku pojawia się przyjemna kwaskowość, sporo cytrusowych
klimatów i chmielu oraz nieco mniej ciemnych, palonych słodów, których trochę
brakowało w aromacie. Słodko-gorzka czekolada i lekka kawa to aktorzy drugoplanowi.
Sama paloność nie jest jakaś ekstremalna, lecz umiejętnie wpleciona pomiędzy
chmiel i owoce (brzoskwinia, mango). Na finiszu podniebienie oblepia dość
wyraźna, ale niezbyt mocna i niezalegająca goryczka, pochodząca zarówno od
chmielu jak i palonego słodu.
Piwo jest pełne w smaku i dobrze zbalansowane, goryczka
wspaniale kontruje czekoladowe klimaty, a jednocześnie nie jest dominująca.
Treściwość jest co najwyżej średnia, a całość sprawia półwytrawne wrażenie.
Szczególnie podoba mi się tutaj gładka i jedwabista tekstura, jakby zupełnie
wyjęta ze stoutów owsianych. No i jeszcze ta wybitna owocowość w aromacie...
Dziwne to piwo, ale zarazem bardzo ciekawe. W teorii ma to
być dry stout pochmielony po amerykańsku. Tymczasem Nyks jest piwem
bardziej treściwym i słodkim niż wersja wytrawna i jednocześnie bardzo
owocowym, z niewielkim jak na stouta udziałem paloności i kawy.
Wszystkie te elementy sprawiają, że trunek ten bardzo mi
smakuje. Jest po prostu smaczny, wielowątkowy i przede wszystkim okrutnie
pijalny.
OCENA: 8/10
CENA: ok. 7ZŁ
BROWAR OLIMP//BROWAR ZODIAK
Komentarze
Prześlij komentarz