Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Mango Wheat vs Last Summer

 

He, he, znowu piwa pszeniczne z mango! Zaraz mnie chyba zlinczujecie… No sorry, ale tak jakoś wyszło. Samo. Serio.

Jako swoje usprawiedliwienie dodam, iż tym razem nie są to niemieckie Weizeny, a amerykańskie Wheaty. Po prostu trafiły mi się dwa piwa w stylu American Wheat, tyle że podrasowane rzeczonym owocem. Ot, i cała historyja.

Mango Wheat to dzieło Browaru Szałpiw, a Last Summer to oczywiście wyrób Radugi. Do obu dodano pulpy z mango. Tak się jakoś złożyło, że do tej pory żadne z tych piw nie trafiło na mojego bloga. A tak w ogóle to Szałpiw nie gościł już tutaj trzy lata, a Raduga ledwie kilka miesięcy mniej! Ludzie, przecież to są jedne z najstarszych browarów rzemieślniczych na naszych ziemiach. Wiadomo – pierwsza była Pinta, zaraz potem Artezan i AleBrowar, ale w drugim wysypie browarów był właśnie Szałpiw oraz między innymi Browar Raduga. Szanujmy ich dokonania. 

Mango Wheat

Złocisty wyrób od Szałów pieni się dosyć słabo. Rachityczna piana jest rzadka i dziurawa, znika po mniej więcej minucie. Samo piwo jest rzecz jasna zupełnie mętne i nieprzejrzyste, ale to zmętnienie jest równomierne.

W smaku mamy dziwne słodko-gorzkie klimaty. Mango jest wyraźne, ale jeszcze nie dominujące, chociaż mam wrażenie, że jest już bardzo przejrzałe. Szybko do głosu dochodzi nieprzyjemna i szorstka goryczka o pestkowo-ziołowym charakterze. W tym stylu to raczej nie powinno mieć miejsca. Mało tego – w posmaku można doszukać się nut stęchlizny i takiej wiecie, piwnicy. No naprawdę odbiór tego piwa jest niefajny. Dodatkowo nie ma tu spodziewanej rześkości i lekkości. Jest za to sowity ciężar miodowego słodu i mokrego kartonu. To piwo jest po prostu fest utlenione, albo w takiej postaci już zostało wyprodukowane. Naprawdę ciężko pić tak mało pijalne piwo. Fuj!

Zapach jest tylko potwierdzeniem powyższych zdań. To piwo to miodowo-karmelowy ulep po macoszemu okraszony przejrzałym mango. A na deser dostajemy talerz mokrego kartonu, którego naprawdę dawno (od wielu lat) nie uświadczyłem w żadnym piwie! Aha, bym zapominał o lekkiej, bo lekkiej, ale jednak stęchliźnie, która od razu przywodzi na myśl zamknięte i niewietrzone od lat pokoje po dziadkach. Jestem w szoku.

Mango Wheat w tym wykonaniu to jakaś żenada! Tego niemalże nie da się pić, a jak się ogrzeje robi się jeszcze gorsze. Nie dość, że człowiek płaci wysokie rachunki za wodę/ścieki, to jeszcze musiałem do interesu dołożyć :( Tak kiepskiego piwa nie miałem w pysku już baaaaardzo dawno. Serio. Omijać szerokim łukiem.

OCENA: 3/10

CENA: 6.99ZŁ (Kaufland)

ALK. 5,2%

TERMIN WAŻNOŚCI: 28.06.2022

BROWAR SZAŁPIW//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

 

Last Summer

Odpowiednik od Radugi jest wyraźnie bardziej jasny, taki wręcz złocisto-żółty, choć mętność jest na takim samym poziomie. Wysokość białej czapy jest trochę większa, ale z trwałością tu również są wielkie problemy.

To piwo, to zupełnie inna liga. Pierwszy łyk i z piekła wylądowałem w niebie. Jest fajna lekkość, jest świeżość, no i w końcu wyczekiwana owocowość. Tam mango było wręcz nadgnite, tutaj jest rześkie i soczyste, a przy tym bardzo wyraźne. Owszem, jest dosyć słodko, ale przy mango to normalka. Na szczęście po przełknięciu na moment robi się delikatnie kwaskowo, więc wbrew pozorom balans nie jest kiepski. Lekka słodowość przyjęła formę biszkoptów i herbatników, co oczywiście jest następstwem użycia słodu pszenicznego. Wszystko fajnie tu hula, jest smacznie i rześko. Nie mam pytań.

Aromat jest oczywiście kontynuacją nieba. Wszystko tu bije świeżością i rześkością. Mango stoi na czele, chociaż w tle wyczuwam też owoce cytrusowe. Ogólnie piwo jest na wskroś owocowe, słodowość jest totalnie zepchnięta na tyły. Nie wtrąca się, ale jest obecna i tak właśnie ma być. Wąchanie tego piwa to czyste przyjemność w odróżnieniu od poprzedniego.

Takiego piwa oczekiwałem po przeczytaniu etykiety. Ma być lekko, rześko, owocowo i pszenicznie. Wszystko to jest tutaj w zasięgu ręki i to nader wyraźne. Każda składowa fajnie się dogaduje z całą resztą, dzięki czemu Last Summer jest okrutnie pijalne. Bez dwóch zdań wygrywa to starcie, choć mam wrażenie, że łatwiejszego przeciwnika nie sposób sobie wyobrazić. Raduga jak zwykle na propsie :D

OCENA: 8/10

CENA: ok 10ZŁ

ALK. 4,6%

TERMIN WAŻNOŚCI: 17.08.2022

BROWAR RADUGA

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz